Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 18:51   #58
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Cisza absolutna działała Drake’owi na nerwy. Brak dźwięków otoczenia przyprawiał o paranoję. wydawało mu się, czy coś czaiło się w cieniach po lewej gdy mijał rozprutą szafkę? Oświetlił to miejsce latarką i nic nie znalazł. Z drugiej strony tak samo. W bezdźwięcznej pustce przepływał przez pełen śmieci korytarz i dostawał szału. Syk nabieranego powietrza. Dudnienie serca, coraz głośniejsze i szybsze. Odgłos przełykania śliny.
I nic poza tym.

Szum i trzask w eterze zaatakowały ledwo włączył radio. Dobre i to, jakiś inny hałas niż odgłosy pracującego ciała.
- Rohan? Jean? Linda? Nivi? - próbował wywołać inną żywą duszę.

- Sszzz...k sszzzzz.szz....k-kszz! - radio odpowiedziało sykiem i zakłóceniami.

- I twoją matkę też - kanonier wyłączył je i dalej poruszał się w ciszy, wzdrygając się co pięć metrów, gdy znienacka jego kombinezon atakowały kawałki Acherona. Jakby znalazł się w sadzawce piranii.

- Kto zamawiał zimny bufet? - mruknął pod nosem i potrząsnął głową. Podobne porównanie wywołało u niego zgrzyt zębów.

Cisza go dobijała, nie znosił jej. A teraz był na nią skazany.
- Ktokolwiek? - spróbował ostatni raz nawiązać kontakt.
Bez skutku.

- Kurwa no - miał ochotę w coś przykopać. Nie dość, że chyba siadła im komunikacji i wylądował albo w martwej strefie, albo na całym statku skończyła się era walkie-talkie, to na dokładkę miał paskudne wrażenie, że coś się na niego gapi.

Do tego drzwi które miał otworzyć zakleiły się, a nie było jak spytać się inżyniera czym to gówno rozpuścić. Abe też mógłby pomóc. Gdyby był na linii.
- Abe do diaska! - Drake warknął przez radio bez większej nadziei na odzew i przynajmniej się nie rozczarował. Spalić przeszkody nie było jak - ogień potrzebował tlenu, a próżnia go nie miała.

Raz jeszcze obejrzał drzwi, potem poświecił po najbliższym złomowisku i wyłowił z niego solidny pręt. Wbił go w przerwę we framudze i stękając zaczął pchać dźwignię. Puści to świetnie. Nie puści - przejdzie do zbrojowni po granat.
Zaczynał tracić cierpliwość do pokojowych rozwiązań.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline