Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2017, 21:51   #86
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na sierżancie zbytniego wrażenia nie zrobił ani fakt, że jeden z jego gości zna dość wysoko postawione osoby, ani to, że ten sam gość jest bardem, mogącym kilkoma trafnie dobranymi słowami i nutami ośmieszyć każdego głupca.
Podobnie do jego tępej głowy nie dotarło to, że goście mają ważne wieści. A może nie chciał do siebie dopuścić myśli, że miałby ich wpuścić na komnaty? Takich 'niestosownie ubranych'?
W każdym razie spotkała go niemiła niespodzianka, częściowo za sprawą Duszy, a częściowo za sprawą zdecydowanej antypatii, jaką strażnik żywił do kotów.
Oczywiście gdyby Dusza nie bawiła się z sierżantem w kotka i myszkę i ujawniła, kim jest, sprawa zostałaby rozwiązana dużo szybciej, bez (nieudanych) usiłowań Ellisara i bez (znacznie przesadzonej) reakcji demona. No ale Dusza miała dość specyficzne poczucie humoru, zaś Mizo... Ten zapewne świetnie się bawił, przynajmniej dopóki tępy urzędas nie nadepnął mu na odcisk, obrażając Duszę.
Sam Ellisar był pod wielkim wrażeniem i nie zdziwił się, że sierżant zrobił się bardzo, ale to bardzo malutki, a odwaga, wraz z chęcią sprzeciwiania się niezbyt mile widzianym gościom, uciekła mu w pięty.
- Ja nie mam do nikogo pretensji - zapewnił Duszę. Do was też, dowcipnisie, dodał - w myślach - pod adresem dwojga swych towarzyszy.

* * *

Gdyby ich przewodnikiem nie był zastrachany wojak, na dodatek wstydzący się idących z nim osób, wycieczka byłaby całkiem przyjemna. Sam ogród różany zachęcał do zatrzymania się i rozkoszowania ciszą i spokojem, tudzież zapachem. Jeśli, oczywiście, ktoś lubił aromat róż. Tak... wtedy warto by tu zaprosić piękną dziewczynę i spędzić z nią kilka miłych chwil.
Ta wizja jednak musiała poczekać. Nie mówiąc już o tym, że Ellisar mógłby już nie mieć okazji do odwiedzenia tego miejsca, mimo licznych zasług, starań i wysiłków, jakie podjął w celu ocalenia królestwa.
Ale popatrzeć i zapamiętać, by potem przełożyć to na język muzyki... i trochę ubarwić fakty - można było. A że jako bard nauczył się jednym rzutem oka ogarnąć wiele szczegółów, więc co nieco z tych pięknych widoków zapamiętał.

Pięknym widokiem okazała się również komnata, do której w końcu trafili. Tu też Ellisar najchętniej zatrzymałby się na dłużej - na przykład przeczytałby kilka książek...
Jak się okazało, nie tylko księgi stanowiły ozdobę pomieszczenia. Gospodyni warta była pieśni, jednak idealnie pasowała do poetyckiego określenia 'posągowa piękność'. 'Dumna i blada', jak za jej plecami nazwałoby ją pospólstwo.
Ellisara zdecydowanie nie można było zaliczyć do tej ostatniej grupy, ale nie wyobrażał sobie siebie, umawiającego się ze szlachetnie urodzoną Sintari na spotkanie wśród krzewów róż... lub w innym, równie przyjemnym miejscu.

Przez moment zastanawiał się, czy nie użyć odrobiny magii bardów, lecz zrezygnował z tego pomysłu.

- Dusza. - Ellisar zaczął przedstawianie swoich towarzyszy od płci pięknej. - Moonria, chwilowo w takiej postaci. Mizo, jej przyjaciel i obrońca. Ditrus, nasz towarzysz w ostatnich dniach podróży. Ellisar - siebie pozostawił na koniec - syn Laurion i Eredina ze Śnieżnej Twierdzy. - Zamiótłby podłogę kapeluszem, gdyby miał kapelusz. I gdyby stał przed samą Eliseą. Elfy były co najmniej tak dumne, jak niektórzy ludzie. - Proszę nam wybaczyć niezbyt odpowiedni strój, lecz jedziemy prosto z płonącego Lisan, na dodatek parę osób usiłowało nas zatrzymać. Osób znacznie groźniejszych, niż pan sierżant. - Tylko bardzo wprawne ucho usłyszałoby ironię w słowie 'pan'. - Nie bardzo mieliśmy czas na przebranie się.
 
Kerm jest teraz online