Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2017, 15:00   #87
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

- Ten głupiec? Faktycznie, ciężko go nazwać groźnym - odparła po chwili milczenia, odwracając twarz w ich stronę. - Wiele ostatnimi czasy dociera do nas niepokojących wieści. To ciężki czas dla królestwa - wyznała, wzdychając przy tym, chociaż bez wątpienia była to gra i to na dodatek niczym nie kryta. Kobieta uśmiechała się zza róży, obserwując ich jeszcze przez kilka uderzeń serca, nim wskazała im sofy.
- Gdzież moje maniery, usiądźcie - rzekła, jako pierwsza ruszając w kierunku wyglądających na wygodne, mebli.

Jej krok był powolny, przemyślany i, podobnie jak postawa, dumny. Kimkolwiek była musiała mieć nie lada władzę, popartą wysokim urodzeniem i licznymi koneksjami. Nie wykazała także szczególnego zdziwienia na wieść o Duszy, ani na wygląd Moonri, jak i to, że demon jest jej towarzyszem. Także pochodzenie elfa nie zostało zaszczycone nawet lekkim uniesieniem brwi. Rybak zaś po prostu zniknął gdzieś w owym tłumku znakomitości, co sądząc po postawie Ditrusa, jak najbardziej mu odpowiadało. Ewidentnie, w tym bogatym otoczeniu i w towarzystwie lepiej od siebie urodzonych, czuł się on nieswojo. O ile bowiem wcześniej część z nich była po prostu towarzyszami podróży, co prawda bez wątpienia wyższego stanu to jednak przystępnymi i tak jakoś… zwyczajnymi. Teraz zaś, w tym bogatym wnętrzu, stojąc przed kobietą, która była ucieleśnieniem owego wysokiego stanu, szlachetności i majestatu, dotkliwie odczuwał swoją pozycję. Usiadł jednak wraz z innymi, chociaż w pewnym oddaleniu i na skrawku sofy, co by swym odzieniem nie bezcześcić drogiego materiału, którym siedzenie było pokryte.

Nadzieja jednak na to, że uda mu się zniknąć, pierzchła bardzo szybko, wraz z Duszą, która w krótkim mignięciu przeobraziła się z powrotem w dziewczynkę i w najlepsze usadowiła na oparciu mebla, tuż przy rybaku. Mizo z oczywistych względów potraktował Ditrusa nader morderczym spojrzeniem, natomiast szlachetna Sintari wybuchnęła śmiechem. Dźwięk ów był zadziwiająco ciepły i przyjemny dla ucha, niezbyt jednak pasujący do pozy, którą od początku spotkania przybrała.
- Czyżbyś zamierzała doprowadzić biednego Mizo do kolejnego z jego słynnych ataków szału, urwisie? - zapytała, rozsiadając się wygodniej i zakładając nogę na nogę, przy którym to ruchu odsłoniła znacznie więcej nagiego ciała niż damie wypadało.
- Ditrus pachnie rybami. To przyjemny zapach - wyjaśniła dziewczynka, szczerząc wesoło ząbki i machając ogonem.
- No i się wyjaśniło. Nakażę zatem przygotować dla Mizo kąpiel ze świeżo złowionych ryb i po problemie - oświadczyła ich gospodyni, unosząc dłonie tak, jakby miała zamiar klaśnięciem wezwać służbę.
- Po moim trupie - wycedził demon, mierząc ją równie “przyjaznym” spojrzeniem co wcześniej rybaka.

- Racz wybaczyć, drogi Ellisarze, demon ów, którego na swe nieszczęście miałeś okazję spotkać i mieć za towarzysza podróży, ma wyjątkowy problematyczne poczucie humoru - Sintari zignorowała Mizo i zwróciła się wprost do elfa. Zaraz też faktycznie klasnęła w dłonie, na które to wezwanie jedna z draperii odsunęłą się ukazując młodą dziewczynę, zapewne służącą.
- Kari, przynieś mym gościom coś do zjedzenia i słodkie przekąski dla…
- Nina upiekła dzisiaj świeże, miodowe serduszka. Od rana twierdzi, że panienka przyjedzie - poinformowała dziewczyna, wcinając się swej pani w słowo po czym znikła niczym duch.
- Co byśmy zrobiły bez Niny - Sintari mrugnęła konspiracyjnie do Duszy, której mina wyrażała stan bliski euforii. - Zanim oddamy się grzechowi folgowania naszym słabościom, pozwólcie że się przedstawię. Jak już wiecie, zwą mnie Sintari, a sądząc po tym że zarówno Dusza jak i Mizo zdają się wam ufać, nie widzę problemu z wyjawieniem iż w tym oto pięknym królestwie, sprawuję rolę Mistrza Cieni - pochyliła głowę, uśmiechając się lekko.

Mistrzem Cieni określano zawsze tą lub tego, kto władzę sprawował nad szpiegami znajdującymi się na usługach koronowanej głowy. Każde królestwo posiadało taką personę, a niektóre nawet kilku, by zapewnić sobie jak największą przewagę nad przeciwnikami. O ile było to wiadomym, Nemeria posiadała tylko jednego i tak dalece jak wiedza Ellisara sięgała, był on mężczyną, elfem na dodatek, pochodzącym z rodu Mrocznych, o których niewiele było wiadome, poza tym że niezbyt lubią się z Wysokimi i wręcz nienawiścią darzą Złote.
Nie było także tajemnicą, że Mistrzowie Cieni ściśle współpracowali z Mistrzami Ostrzy, których zadaniem było ciche likwidowanie wszelkich zagrożeń, zanim staną się zagrożeniami realnymi.

- Biorąc zaś pod uwagę to co już usłyszałam z twych ust, a także to co wyjawił mi niejaki Ulris, który obecnie odpoczywa w przeznaczonej na jego użytek komnacie, sprawy z Wiedźmami zaszły dalej niż z początku sądziliśmy, że zajdą - kontynuowała, sięgając po karafkę i nalewając wina do stojących obok kielichów. - Nie rozumiem jednak dlaczego zgodziłeś się wziąć udział w tych wydarzeniach i jaka ma być twa rola, a także cel.
Co prawda istniała niemal pewność, że o roli jaką elf odegrał wiedziała znacznie więcej niż twierdziła, o tyle cel a także powody z pewnością były dla niej istotną informacją, która zaważyć mogła na dalszym życiu barda.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline