- Jakaś nagroda za te wilki jest? Ile od wilczych uszu tu płacą? - Skoro umowa została przybita nie było wyjścia, trzeba było się za nią brać. Dla łowcy nagród nie było nic cenniejszego niż reputacja - raz złamie umowę i jak się wieść rozniesie, drugiej roboty nie dostanie. Albo za głodową stawkę. Ale przecież można było dodatkowo sobie dorobić przy okazji szukania psa.
- Albo za wyjaśnienie losu tego zaginionego?
Zajął się też sprawdzaniem oporządzenia - w lesie nawet głupia urwana sprzączka stanowiła poważny problem. Plecak zahaczający o gałęzie, hałasujący bukłak obijający się o metalowy element wyposażenia... Widział już głupsze przyczyny śmierci. A wiedział, że to na niego spadnie zadanie bezszelestnego podejścia wroga.