Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2017, 20:47   #150
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ranny szlachcic miał wybór. Mógł kontynuować niepewną pogoń za łowcą nagród, bądź poczekać na strażników miejskich. Wybrał drugie rozwiązanie, a strażnicy wyraźnie przyśpieszyli kroku, gdy szczurołap wypuścił pocisk ze swej procy w ich kierunku. Jeden ze strażników wyraźnie odstawał od swych towarzyszy, najwyraźniej i jego zaatakowała choroba. Pozostała trójka dobiegła jednak z wyciągniętą bronią do Ericha. Stróże gotów byli zaprowadzać spokój w tradycyjny dla siebie sposób, waląc pałą przez łeb, jednak słowa von Kursta ostudziły te zapędy.
- Tak Panie, oczywiście. – Jeden z mężczyzn pośpiesznie się zgodził na żądania szlachcica.
- Tędy proszę, panie. Jak nic zbóje zawisną, sam zgłoszę sprawę komendantowi Panie, co byście się nie kłopotali. Zajmiemy się tym, zapewniam. – Mężczyzna był chyba bardziej rozgarnięty od reszty strażników. Wyraźnym chrząknięciem zasugerował towarzyszom, aby milczeli. Sam też nie odważył się skomentować, co myśli o nocnych spacerach w czasie zamieszek.
- A ten był z nimi? – wskazał okutą pałką na szczurołapa. Strażnik gotów był się wykazać, obić i pochwycić Sveina, żeby tylko choć trochę obłaskawić i zadowolić Ericha.
Przez resztę drogi strażnik potakiwał Erichowi, gdy cała grupa dotarła do gospody eskorta zatrzymała się przed jej drzwiami.
- Panie, za waszym przyzwoleniem pójdę zbudzić akolitkę. Zaszyje i opatrzy Waszą ranę. – Strażnik zaproponował przed odejściem, w tym czasie jego towarzysze złapali szczurołapa pod ręce wiedząc, że ten nie jest mile widziany w Gospodzie Przy Bramie i w słowach pełnych troski kazali mu udać się na spoczynek.
- Svein kłopotów szukasz? Spierdalaj, gdzieś nim ktoś Ci łeb rozbije tej nocy.



Herbert Dröge trzymając krótki miecz w ręce oczekiwał Waszej trójki przed ołtarzem. Kapłan zdziwił się, że przemówił do niego szlachcic, a nie akolita Morra, któremu nakazał tak uczynić. Z każdym kolejnym zdaniem Oskara mocniej zaciskał palce na rękojeści miecza.
- Milcz! – Kapłan krzyknął na całe gardło nie mogąc znieść, że Oskar próbuje w bezczelny sposób zrobić z niego głupca.
- Ten heretyk jest winny, a Wy razem z Nim! Straż do mnie! – Jego głos rozszedł się po całym holu świątyni, a echo wzmocniło jeszcze jego brzmienie.
- Ostrzegałem Was i spodziewałem się tego. Wam, Panie, może tylko namieszali w głowie. Sprawdzę to! Natomiast ten czarodziej i człowiek podający się za sługa Pana Snów są w spisku mającym na celu uwolnienie heretyka. – Mężczyzna wymierzył w Waszą stronę ostrze, gotów uderzać w każdej chwili jeśli tylko któryś z Was wykona podejrzany dla niego ruch.
- Akolici Morra znają swoją pozycję, nie zajmują się przesłuchaniami! – Grzmiał nie dając szans na żadne tłumaczenia.
- Wywołaliście zamieszki magu! Wyczułem waszą obecność na placu i ubiegłej nocy, gdy eter się rozszalał w niekontrolowany sposób!
Wrota świątyni rozwarły się, a do środka wtargnęło czterech strażników gotów wykonać każdy rozkaz kapłana.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline