Jeśli chodziło o piwną biesiadę przy karczemnym stole, to kompania była zwyczajnie nudna. Dlatego Elke siedziała cicho, łapczywie popijając darmowy trunek. Zwyczajnie cienki i sikowaty, zupełnie jak wczoraj. Lecz darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda, a alkohol - dobry czy też nie - skutecznie łomotał w lekko uchylone wrota jeszcze trzeźwego umysłu.
Skinęła przyjaźnie głową, kiedy medyczka wręczała jej zielonkawy płyn na poranne dolegliwości. Przyjaźń ta była całkiem udawana, jednak myśl o tym, że dziś można pić, a jutro będzie całkiem znośne - cieszyła troszeczkę. Dlatego nie czekając na nikogo zamówiła kolejny dzban piwa, sobie lejąc zdecydowanie pokaźniejszą ilość. Zdrowie nowa kompania, zdrowie nadchodzące mordobicie! |