Wzburzona tafla wody migotała żółto-pomarańczowymi językami. Oleg spoglądał na refleksy deformujące obraz płomieni buchających z podkładu podpalonej łodzi tuż spod lustra wody. Z niepokojącym zadowoleniem wsłuchiwał się w przytłumione krzyki palących się żywcem żołnierzy. Kończący się zapas tlenu zapożyczonego z powierzchni przypomniał mu, że czas działać dalej, choć z trudem zmusił się do oderwania wzroku od kolorowego spektaklu. Odpłynął kawałek w górę rzeki by bezpiecznie wynurzyć się na moment i zaczerpnąć tchu. Dwa szybkie wdechy i znów pod wodę. Płynął starając się nie wynurzać zbyt często. Kierował się w stronę dziwnych łodzi, które przypominały ruchome mosty. Nie mając żadnego konkretnego pomysłu zbliżał się do nich szybkim różnym tempem. Sprawdził tylko, czy hak zabrany przed wyskoczeniem z poprzedniej łodzi nadal jest na miejscu. Przyciągnął do siebie wijącą się z prądem rzeki linę nawijając ją na ramię, wziął jeszcze jeden głęboki wdech i zniknął w mętnej wodzie.
Ostatnio edytowane przez Morel : 30-10-2017 o 13:49.
|