|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-10-2017, 13:46 | #191 |
Reputacja: 1 | Wzburzona tafla wody migotała żółto-pomarańczowymi językami. Oleg spoglądał na refleksy deformujące obraz płomieni buchających z podkładu podpalonej łodzi tuż spod lustra wody. Z niepokojącym zadowoleniem wsłuchiwał się w przytłumione krzyki palących się żywcem żołnierzy. Kończący się zapas tlenu zapożyczonego z powierzchni przypomniał mu, że czas działać dalej, choć z trudem zmusił się do oderwania wzroku od kolorowego spektaklu. Odpłynął kawałek w górę rzeki by bezpiecznie wynurzyć się na moment i zaczerpnąć tchu. Dwa szybkie wdechy i znów pod wodę. Płynął starając się nie wynurzać zbyt często. Kierował się w stronę dziwnych łodzi, które przypominały ruchome mosty. Nie mając żadnego konkretnego pomysłu zbliżał się do nich szybkim różnym tempem. Sprawdził tylko, czy hak zabrany przed wyskoczeniem z poprzedniej łodzi nadal jest na miejscu. Przyciągnął do siebie wijącą się z prądem rzeki linę nawijając ją na ramię, wziął jeszcze jeden głęboki wdech i zniknął w mętnej wodzie. Ostatnio edytowane przez Morel : 30-10-2017 o 13:49. |
30-10-2017, 14:21 | #192 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 01-11-2017 o 01:19. |
30-10-2017, 19:48 | #193 |
Reputacja: 1 | Loftus nie wiedział czy bitwa idzie dobrze, nie znał się na tym. Chwilowo swoje nerwy i kompromitację w roli trębacza zamaskował czarem. Pozostawał w pobliżu sztabu i próbował uspokoić lekko rozdygotane ręce. Porucznik mógł nakazać trąbić po pomoc, nie mógł się więc zbytnio oddalać.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
02-11-2017, 11:30 | #194 |
Reputacja: 1 | Oleg Frietz spokojnie, ale systematycznie pokonywał opór wody. Trzy ruchy ramionami, trzy wyrzuty nogami i chwila odpoczynku. Wdech i znów pod wodę. Rytmiczne sekwencje zwykle pozwalały się zrelaksować, ale kadłuby dziwnych łodzi coraz większe przy każdym wynurzeniu napawały niepokojem. W końcu nie była to, wieczorna kąpiel w krystalicznie czystych wodach górskich jezior, ale walka z nurtem rzeki w środku krwawej walki. Nie był to czas na relaks. Zadziwiające, jak szybko znikają wątpliwości kiedy już człowiek zmusi się do działania. Umysł szybko obiera konkretny cel, a ciało samo zaczyna pracować by go osiągnąć. Celem Olega była bezczelna i podła dywersja. Trzy ruchy ramionami, trzy wyrzuty nogami i kadłub łodzi, który jest już zbyt blisko. Oleg wzburzył mętną wodę zmieniając kierunek ruchu i dał się ponieść z prądem rzeki. Skierował się na burtę od strony brzegu, gdzie nie było innych łodzi, których załoga mogła by dostrzec mokrego, jak wydra włóczęgę wspinającego się na pokład. Napędzając się niezgrabnymi wykopami dał chwilę ramionom na przygotowanie liny z hakiem. Poczekał, aż będzie przynajmniej w połowie długości mijającej go jednostki, gdyż tak już ludzie mieli, że jak płynęli łodzią, albo jechali powozem patrzyli przed siebie, a nie na boki. Raz już się udało, więc powtórzył manewr. Rozpędził hak półtora obrotem nad głową, wyniósł ciało nad wodę na ile się dało i puścił go w kierunku balustrady. Nie zamierzał od razu ładować się na pokład. Najpierw trzeba było zapoznać się z sytuacją na pokładzie. Miał już wstępnie nakreślony pomysł, więc przede wszystkim chciał zlokalizować ster i określić możliwość dostępu do niego. Biorąc pod uwagę nawet konieczność walki. Ostatnio edytowane przez Morel : 02-11-2017 o 11:37. |
02-11-2017, 19:45 | #195 |
Reputacja: 1 | Uczeń czarodzieja nie chciał wpadać w samo zachwyt, ale był zadowolony z efektu jaki wywołał na łucznikach. Postanowił spróbować czegoś podobnego, tym razem na piechociarzach, który ruszyli w jego stronę. Wiedział, że większość ludzi ma pewne obawy co do magów. Graniczni mogą woleć próbować zamordować więc inny cel, który przed śmiercią przypadkiem nie przeklnie ich duszy, nie ześle klątwy.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
03-11-2017, 01:24 | #196 |
Reputacja: 1 | - Klasa wdzianko, co? - rzucił Karl do sierżanta, prezentując wyraz twarzy kogoś wyjątkowo z siebie zadowolonego, na przykład grabarza, który znalazł w pustej alejce dogorywającego gruźlika. - Miałem pójść się rozejrzeć po tym ich burdelu, ale widzę, macie tu jakąś własną hecę. To od tych jołopów ktoś się tam zamelinował? Jaki jest plan? Jak największa bzdura, jak najmniej szczegółów i entuzjastyczne podejście do podjęcia próby rozwiązania obecnego, palącego problemu i Karl kalkulował, że może jeszcze uda mu się doczekać kolejnego zachodu słońca. Albo nawet zacząć nową karierę, w końcu trzeba grać takimi kartami, jakie rozdał los.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
03-11-2017, 20:54 | #197 |
Reputacja: 1 | Bert musiał uciekać, bo zrobiło się gorąco. Starał się wiać tak jak tylko niziołki potrafią, czyli szybko i bezszelestnie. Jego umysł dwoił się i troił w myśleniu, jakby z tej kabały wyjść w jednym kawałku. Przystanął na chwilę, krzaków było tu cholernie dużo. Szybko mokrym palcem sprawdził wiatr i znowu wprawił nogi w ruch. Wiatr był korzystny przynajmniej na razie, pozostało tylko odbiec na bezpieczną odległość a potem... A potem sfajczyć krzaki z cholernymi najmitami. |
03-11-2017, 21:27 | #198 |
Reputacja: 1 | Walka trwała a Walter raz za razem wypuszczał strzały. Nie zwracał uwagi na otoczenie, na odgłosy toczącej się walki, na wybuchy i magię. Mechanicznie wyciągał z kołczana strzałę, nakładał ją i strzelał w wyznaczony cel. Swój wzrok skupiał się na punkcie, dlatego nie widział walki. Nie miał pojęcia która ze stron wygrywa, czy swoi czy oni. Widział jedynie, że żołnierze z wrogich oddziałów padają- co go bardzo cieszyło. Zrozumiał jednak, że ich ostrzał mógłby być bardziej efektywny- wiele strzał nie sięgało celu. Dlatego w myślach zaczął się modlić do Sigmara o pomyślny wynik bitwy. |
03-11-2017, 22:15 | #199 |
Reputacja: 1 | Barona kręcił się gdzieś bliżej wysypujących się z łodzi południowców. Nie był jednak w stanie powtrzymać desantu na całej długości obozu, dlatego kapral wkrótce znalazł się w pobliżu walczących formacji obu stron. Chociaż trzeba przyznać, że określenie "formacja" w przypadku imperialnego pospolitego ruszenia było cokolwiek na wyrost. Korzystając z tego, że nacierający w kierunku pozycji porucznika przeciwnik był zainteresowany broniącymi dowódcy poborowymi krasnolud zaszedł najbliższy oddział z boku i skierował rozszerzającą się przy wylocie lufę garłacza w ich stronę. Krzesiwo zamocowane na końcu kurka skrzesało iskrę, od której zapłonął proch na panewce i lufa samopału plunęła ogniem. Efekt uradował oczy brodacza. Zagon wrogów przed nim zdmuchnęło jak po wystrzale armaty. Wciąż nie atakowany przeładował samopał i wypalił ponownie ciesząc się z jeszcze dotkliwszych strat zadanych przeciwnikom. Nie czekając dłużej rzucił się wraz z kilkoma imperialnymi dokończyć dzieła. Wkrótce zbryzgany posoką wrogów i krwawiący z wielu zadrapań i powierzchownych ran szerzył zwątpienie w ich szeregach. Na bogów! Jakże mieli powstrzymać tego brodatego demona wbuchającego niepokojącym rechotem co chwila, złorzeczącego ich matkom, żonom i córkom, by z dzikim rykiem wciąż napierać, kłując i tnąc szerokim ostrzem halabardy. Jak dotąd żaden poważny cios nie zdołał go usadzić w miejscu, a dzierżone żelazo kładło wrogów pokotem. Khazad szalał na całego, zupełnie jakby od tych kilku chwil zależało jego życie. Tak też było w istocie. Przewaga liczebna wroga mogła być zniwelowana jedynie przez większą determinację obrońców. Jeśli odpuszczą chociaż na chwilę, a któryś z oddziałów rozpocznie rzuci się do ucieczki, to będzie pozamiatane. Panika szerzy się niczym pożar i jeśli wybuchnie w ich szeregach, to niewielu dotrwa kolejnego dnia. Zatem tak było trzeba zrobić, żeby to wróg uciekał w popłochu. - AAAaaarrrrgggghhhhh! - Ciął potężnie znad głowy. - Gińcie ścierwa! Kozojebce zatracone! Grobie wypierdki! - Poprawił szeroko z lewej.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
03-11-2017, 22:46 | #200 |
Reputacja: 1 |
|
| |