Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2017, 22:31   #228
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kilku załogantów Fenixa szukało czegoś, czego mogło wcale na pokładzie nie być… przez godzinę, dwie, trzy. “Uzbrojeni” w wykrywacze urządzeń elektronicznych sprawdzali statek metr po metrze… aż Vis wpadła na dosyć istotny fakt, po sprawdzeniu wcześniej innego, równie ważnego aspektu. Nikt obcy nie wszedł na pokład łajby, żadna ze śluz nie nosiła śladów fizycznych, czy i digitalnych, świadczących o próbie wejścia. Więc na zewnątrz??

I bum, ledwie po kilku minutach, Darakanka znalazła! Na jednej z płóz ktoś zamontował cholernego szpiega, nadającego sygnał.


Stąd Unia wiedziała gdzie ich szukać, i tak im wiecznie deptała po piętach. Draństwo było podłączone w systemy statku, czerpiąc z niego zasilanie, jeśli więc usuną ową “pluskwę” to straci ona moc, i gnidy się połapią… a zresztą, to przecież cały czas nadawało, więc i niedługo tu zawitają? Co robić, co robić…

- Ja bym cholerstwo odłączył. I co z tego że się zorientują skoro nie będą mogli już nas tak śledzić? - zaproponował Fenn.
- A to nie da się go jakoś oszukać? Dostarczyć mu energii z innego źródła, aby nie zanotowało, że zostało odłączone - zagadała Becky, popierając pomysł podrzucenia pluskwy na inny statek.
- Ale po co się tak męczyć? Zostawmy to draństwo dopóki nie naprawimy statku, potem odłączamy i lecimy. Z odłączonym nadajnikiem bez mocy tak samo nas nie znajdą jak z działającym podpiętym do kogoś innego, to po co sobie komplikować. - Fenn obstawał przy swoim.
- Poczekajmy aż przylecą i rozjebmy ich! Mamy kurwa gnaty i chyba nawet megabombę! - ucieszył się Młotek patrząc z nadzieją na poparcie Pani Kapitan.
- To po kiego uciekałeś z poprzedniej planetki? Jak chciałeś się strzelać z całym statkiem to trza było tam zostać. Tam też miałeś trzynaście karabinów i pistoletów, pięciu zdolnych do strzelania i nawet atomówkę przeciw dwóm, w pełni uzbrojonym i w pełni obsadzonym niszczycielom i kilku eskadrom myśliwców. A zapewniam cię że to tylko maleńki ułamek tego co mogli wysłać. - Suzh odpowiedział Bixowi.
- Podpięcie tego do innego środka zasilania dałoby nam trochę większe szanse… No, gdybyśmy chcieli odlecieć zamiast na nich czekać. No bo jak się skapną że im nadajnik padł i dodadzą dwa do dwóch to raczej nie będą siedzieć na tyłkach i czekać aż sobie aktywnie odlecimy tylko od razu ruszą do działania - wtrąciła się Vis, której uwaga w całości zaprzątnięta była kombinowaniem w jaki sposób najlepiej byłoby odłączyć nadajnik od statku i to tak żeby w trakcie nie nastąpił spadek napięcia. Jeżeli unia monitorowała odczyty na bierząco to takie migotanie mogłoby ich zaalarmować. Do walki się jej nie spieszyło. Wciąż miała w głowie słowa doktorka o umieraniu i wolała nie kusić losu…
- Dakara - Fenn wtrącił słowo w ojczystym języku - Najpierw naprawmy statek dopiero potem, tuż przed odlotem odłączmy to. Wtedy nie będzie różnicy bo i tak zostanie nam chwila do startu. Szukacie dziury w całym i zbytnio komplikujecie sprawę. Po co? - wzruszył ramionami.
- Bixiu, jeszcze powojujemy, o to się nie martw... - Zabrała głos Leena - Vis ma jednak rację, lepiej by było to draństwo tak odłączyć, żeby się nie pokapowali, a najlepiej, jakbyśmy to i podrzucili na inny statek, który leci wyjątkowo daleko stąd, wtedy Unia nas będzie szukać w całkiem innym miejscu… Becky, przejdziesz się po stanowiskach? Poszukasz łajby która się do tego nada. Vis odłączy i przyczepi gdzie indziej, Bix zadba o odwrócenie uwagi na kilka minut, może jakaś mała zadyma “Młotek” i stare, dobre, lanie po pysku?
- I będziemy narażać bogu ducha niewinnych cywili na ostrzał? Nie ja tu decyduję, ale nie podoba mi się to zbytnio. Z nadajnikiem podrzuconym czy wyłączonym to i tak musiałby być jakiś cholernie kosmiczny pech by szukali akurat w tym miejscu gdzie my będziemy. Galaktyka jest w końcu zajebiście wielką rzeczą. - Suzh dalej protestował, chociaż niby się zgodził mówiąc że nie on decyduje.
- Nie kapujesz Fenn. Chodzi o to, że jak stracą namiar to będą nas szukać wszędzie... tak ogólnie i każda placówka oraz statek Unii będzie nas wyglądać. A dopóki będą gonić za podrzuconym na inny statek sygnałem, dopóty będziemy mogli przemknąć im pod samym nosem. Zwłaszcza jeśli się jakoś zamaskujemy - wyjaśniła pilotka.
Spojrzała na Leenę. Dokąd i po co konkretnie będą się przemykać zostawi już jej, bo sama nie miała pojęcia co powinni zrobić, czy też gdzie szukać Rhieffa.
- Chętnie popytam w tutejszym kosmoporcie kto gdzie leci i po co. Muszę się tylko umyć i przebrać - powiedziała od razu, gotowa podjąć się zadania szpiegowsko-dyplomatycznego, jak tylko przestanie śmierdzieć potem i spalenizną, a jej strój i fryzura przestaną przypominać... to jak teraz wyglądała. - Ale jeśli chodzi o dywersję, to odradzam bójkę. Zwykle to działa, ale tutejsi są na to chyba zbyt praworządni. Może dama w opałach? - dodała, zastanawiając się nad tym pomysłem.
- Rozumiem to, nie jestem głupi, ale przecież Unia nie ma wszędzie wpływów i posterunków, wystarczy polecieć tam gdzie ich nie ma, gdzie wręcz nie wolno im być. Jak chcecie specjalnie narażać niewinnych, a sama widziałaś że do nas strzelają bez próbowania pojmania, to ja się do tego nie przyłożę. Chcecie zrobić z nich po prostu tarczę strzelniczą. - valarianin uniusł dłonie na wysokość twarzy.
- Jaką znowu tarczę? - wtrąciła się Vis, która do tej pory myśli zajęte miała kombinowaniem w jakiś sposób odpiąć nadajnik i do czego go najlepiej przypiąć. - Nikt z nikogo tarczy strzelniczej przecież nie zamierza robić, prawda? - nieco zdziwione spojrzenie przemknęło po wszystkich obecnych przy rozmowie. - Poza tym jak już ten nadajnik podrzucimy to przecież nie na statek pasażerski czy coś w tym stylu. Chyba… Pani kapitan? - wzrok Vis zatrzymał się na Leenie bo jakby na to nie spojrzeć, decyzja należała do niej.
- No tak, można jeszcze na bogu ducha winnych kurierów czy handlarzy, bo innych tu nie widzę. Chyba że macie jakiś sposób by rozpoznać inne menty jak My. - Fenn spojrzał się to na Becky to na kapitan.
- Popytam i się dowiem. Ale bez przesady, nie będzie tak źle. Zresztą drugi raz nie popełnią tego samego błędu, alarmując i angażując całą planetę do walki. Prawda?- powiedziała pilotka, początkowo przyglądając się Fennowi, a potem spoglądając na kapitan.
- A co w momencie jak zaatakują ich poza granicami systemu? - vyr Keetar spojrzał się na Becky, chociaż wątpił by się przejęła jego słowami, widocznie ma mniej skrupułów niż na to wygląda.

Leena w tym czasie usiadła gdzieś na pobliskiej skrzyni, po czym zapaliła, przysłuchując się rozmowom. Gdy w końcu zwrócono się i do niej, uśmiechnęła się pod nosem.
- Bix nie musi lać nikogo żywego, żeby odwrócić uwagę na jakimś lądowisku… ot jakiś robot go stuknął, czy przejechał po bucie, trzaśnie go, zrobi się zamieszanie, a wtedy Vis może zamontować pluskwę na innym statku. Co do zaś samego statku, nie róbcie od razu w galoty. Unia nie będzie strzelać od tak sobie, aż tacy głupi jednak nie są. Najpierw wyśledzą według sygnału, następnie namierzą systemami swoich statków, by wypuścić właśnie rakiety lub myśliwce, a w tym właśnie momencie połapią się, iż coś jest nie tak. Ot, standartowe procedury wojskowych... - Kapitan wzruszyła ramionami - Vis, może da radę podpiąć “na chwilę” nadajnik do Power Backpack , zdaje się, że gdzieś tu się walał jeden, trzeba by Nighta spytać? - Zwróciła się na końcu do Darakanki.

- Powerbackpack jest wciąż zamontowany na uszkodzonym bocie z Bavarians. Pewnie wala się wśród gratów po ładowni - mężczyzna zbliżył się do pozostałych, nie wykluczał, że nadajników było więcej, to i jeszcze przez jakiś czas prowadził poszukiwania.
- A prawdę mówiąc mam gdzieś, czy zginie paru niewinnych więcej, obecnie liczy się tylko życie kilku stojących w pobliżu osób, reszta może wyparować - wypowiedział się chłodno. - Kurwa, takie małe gówno? Spodziewałem się urządzenia wpiętego jakimś sposobem w system łączności statku, nadawanie na duże odległości wymaga chyba sporej mocy, jak i równie dużej anteny? - podrapał się po głowie zbity z tropu. - Nie nadążam za nową technologią, ale transmisja chyba jak dawniej, nie przebiega w sposób ciągły? Prędzej cyklicznie, w regularnych odstępach czasu, albo tylko, gdy jest to możliwe, czyli w sąsiedztwie najbliższej boi komunikacyjnej, chuj wie... - pirat nie znał się na tej całej miedzyukładowej wymianie danych. Rozsądkowo informacja miała sporą odległość do pokonania i nie była rzeczą z natury instant.
- Jak nie statek, Fenn musisz wyłożyć kasę na sondę bezzałogową. Posłać ją w kosmos, najlepiej na tereny Napavans, albo Gordathi. A nuż obecność Unii w ich rejonach rozdrapie stare rany i znów wybuchnie wojna. Niewielka cena za taki rozmach, co? - strzelec miał swoje fantazje.
- Unia potrafi zrównać z ziemią całe miasta byle by dopiąć swego, nie patrząc się czy kobiety, starcy czy dzieci dalej tam mieszkają. Wiem co mówię. Słyszeliście o Ehaw, w Gaelica System? Rzekomym mieście buntowników? - Fenn nawet nie czekał na odpowiedź - Nikt nie słyszał bo zostało ładnie wyczyszczone i zatuszowane, nie przejmą się jednym statkiem cywilnym.
-Można też doczepić nadajnik do pierwszej z brzegu komety. Mało się tego cholerstwa wala kosmosie?- stwierdził krótko Doc na moment dołączając do rozmowy. -Szybko i bez problemu i bez całej zabawy w skradanie. I humanitarnie.

Leena spojrzała na Bullita, który opuścił pokład i zjawił się przy pozostałych na lądowisku, dołączając do rozmów. Zamrugała kilka razy oczkami.
- No dobra… to ten… Vis, dasz radę tak to odczepić, podczepić i tak dalej? Becky poszuka statku, Bix zrobi zamieszanie. Polecą z tą pluskwą w cholerę, a my możemy dalej na spokojnie łatać Fenixa i was, ok?
- Mam nadzieję że wierzycie w jakichś bogów, to będziecie chociaż mieli do kogo się modlić by tamci rzeczywiście nie zginęli. - po tych słowach Suzh wszedł spowrotem na pokład, znowu w szarym humorze, jednak nie doszedł całkiem do siebie odkąd wstał.

Night odprowadził go wzrokiem. Żeby aż tak się przejmować?
- Coś kiedyś przeważyło, by rzucił wszystko co osiągnął i zdezerterował z Unii. Zgaduje, że rozkaz rozwalania cywili właśnie - uśmiechnął się krzywo. - Długo spoglądaliśmy w otchłań, za długo.
- Taaa… można przyczepić do asteroidu, można umieścić magnetyczny czasowy, który odczepi nadajnik po dwóch godzinach od wystartowania statku. - Bullit zignorował całe to gadanie o Otchłani. Za często je słyszał w swoim życiu.-Można sprawę rozwiązać na wiele humanitarnych sposobów, zamiast pleść o samym humanitaryzmie.
Wstał i rzekł.- Vis… zajmiesz się tym, timer w zamku magnetycznym nadajnika wystarczy… po dwóch godzinach, ten nadajnik będzie samotnie przemierzał kosmos i wszyscy będą zadowoleni.
- Po 2 godzinach nadajnik będzie pozbawiony mocy. Wtedy Unia będzie szukać w systemie gdzie go zgubiono i tych wokół, co im ograniczy przestrzeń, a wtedy i może to już być całkiem niedaleko nas. Nadal uważam, żeby go zostawić na jakiejś łajbie, póki się frajerzy w mundurkach nie połapią o co biega - Leena zgasiła fajkę na skrzyni na której siedziała, po czym spojrzała poważnym wzrokiem na Doca.
- Na razie i tak namierzyli już tą planetę i lecą z wizytą. Tym razem nie będzie bombardowania, tylko aresztowanie i ekstradycja. Czysto i bez hałasu.- stwierdził beznamiętnie Bullit.
- Dotarcie zazwyczaj zajmuje im około doby. Przy dobrych wiatrach, a jeżeli ten mały gadżet nadawał korzystając z naszego Drivesatu, to chuja wiedzą, bo sami nam go uszkodzili - Night przystanął koło Leeny. - Zgadzam się z kapitan, a bogami niech się przejmują ci, którzy wystrzelą rakiety.
- Powinnam dać radę odłączyć - Vis udało się w końcu wydukać odpowiedź na pytanie kapitan. Nie bardzo wiedziała jednak, po której stronie powinna się opowiedzieć w reszcie dyskusji. Night wyraźnie stanął za Leeną no i ona tu dowodziła ale też jakoś nieswojo czuła się na myśl o stanięciu przy niej niejako przeciwko doktorkowi. W końcu jednak wyższy stopień lojalności zwyciężył.
- Plan Doc’a mógłby jednak wypalić - mruknęła cicho, stając na podobieństwo Night’a przy osobie za którą się opowiadała. Głowę trzymała jednak nisko co by przypadkiem nie napotkać spojrzenia Leeny.
Ten sięgnął dłonią do tyłu, by Vis mogła go za nią chwycić. I poczuć się pewniej. Co też Darakanka od razu zrobiła.
- Popieram Leenę. Choć jeśli da się zrobić mechanizm odrzucający nadajnik od statku, to chyba warto. A jakby samodzielnie mógł się przenieść wówczas na jakiś inny statek to już w ogóle. Ale nie na dwie godziny, prędzej dwa dni - wypowiedziała się Becky.
- Zresztą, najpierw zobaczymy czego uda mi się dowiedzieć o najwcześniej odlatujących stąd statkach - dodała od razu, uznając że niepotrzebnie planują aż tak do przodu, nie znając nawet opcji do wyboru.
- Ech... - Leena westchnęła - Co niektórym tu chyba pod moją nieobecność z leksza odbiło - Kapitan wysiliła się na krzywy uśmiech - Ale przynajmniej macie nadal bujną fantazję...
- Zawsze byliśmy trochę... - odparła z uśmiechem Becky i wykonała wirujący gest dłonią obok głowy. - To ja śmigam pod prysznic, przygotować się do wykonania zadania - dodała i skinąwszy kapitan głową ruszyła w stronę swojej kajuty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline