| Kiedy dojechali rydwanami do świątyni, Khargar rozejrzał się dookoła z fascynacją. Majestat ogromnej budowli i tajemniczych posągów przemawiał nawet do jego brutalnego ducha. Nic takiego jeszcze nie widział w swoich podróżach. Co skrywało się w tych murach i czego chciał od nich Faraon, czy chodziło tylko o sprawdzenie ich zdolności, jakby sprowadzenie jego córki nie wystarczyło temu ozłoconemu skurwielowi? Lecz cokolwiek kryło się w środku, najemnik był gotów na wszystko, dopóki miał u boku swój budzący grozę, chłepczący krew topór. - Ściskając jego rękojeść, pewnym krokiem skierował się wraz z towarzyszami w głąb piramidy.
* * * Wkrótce najemnik o twarzy pooranej bliznami dotarł wraz z pozostałymi do wnętrza świątyni, gdzie natrafili na ogromną, usłaną ciężkimi kolumnami salę, kompletnie przy tym skrytą w ciemnościach, które z trudem przeganiało światło pochodni. Wszędzie były ślady poszukiwaczy skarbów, pozostawione narzędzia, skrzynie, nawet rozerwany od środka namiot… Wszystko wyglądało tak, jakby zostało w pośpiechu porzucone.
Kaedwynn wyciągnął spod wąskiej przestrzeni zmumifikowaną dłoń jakiegoś poszukiwacza skarbów. Przyjrzał się jej uważnie, po czym z obrzydzeniem odrzucił ją w bok.
Khargar natomiast przyjrzał się dłoni z fascynacją, zastanawiając się co mogło oderwać komuś rękę, gdyby było to zwierzę, reszta pewnie zostałaby pożarta.
- Jakiś pomysł jak to przejdziemy? Może Rudiego poślemy na zwiad? Jest mały, to się przeciśnie pod tym… - zaproponował drużynie wojownik.
- Albo przebijemy. Jest tu coś drapieżnego. Lub było. Wiemy już, że Faraon jest dla nas bezużyteczny jako sposób powrotu do Blackmoore. Unika odpowiedzi jak córka i kiedy poddaje się w wątpliwość jego słowa, zachowuje się jak się zachowuje - powiedział cicho Wilk.
Kaedwynn rzucił druidowi pełne rozbawienia spojrzenie.
- A mnie się po prostu wydaje, że nadepnął Ci na odcisk i teraz chowasz w sobie urażoną dumę.
- Mogę się spróbować przecisnąć. Ale zanim to zrobię, wrzućmy pochodnię. Wolę nie nadziać się na nic… drapieżnego. - mruknęła zgaszona do tej pory Bran.
- Albo złe powietrze, zabija równie skutecznie. Bagienne powietrze, czasem się pali - rzucił druid po chwili zastanowienia.
- Chyba przedostawałoby się przez tę szparę - bardka wyjrzała zza ramienia Wilka. - Jeśli nadal jest złe powietrze, to może ubiło to coś drapieżnego? Poza tym te ...eeerrr.... pozostałości wyglądają na dość stare.
- Stworom Celozji to jakoś nigdy nie przeszkadzało - powiedział zadziwiająco spokojnie jak na siebie zmiennokształtny.
- Jak jest tu coś… drapieżnego, to sobie z tym poradzimy, nie jesteśmy patałachami jak ci tu co spierdolili z opuszczonymi spodniami.. - Warknął Khargar, wyciągając swój topór i rozglądając się dookoła.
- Pytanie, czy jakieś skarby tu zostały, skoro ta świątynia jest blisko stolicy i znana Faraonowi.
Khargar nigdy nie lubił zbędnego pierdolenia, gdy czas było działać, ale grupa z którą trafił do tego świata, choć składająca się z utalentowanych awanturników, nie była póki co zdolna do szybkiego działania. Rudi, mały, zwinny gnom, miał pójść na zwiad z Bran, ale ten dureń Taled nie pozwolił na to, opiekując się swoją "damą". Miał ochotę zaśmiać mu się w twarz i pochwalić się jak ją ruchał tamtej nocy gdy spotkał tajemniczą ślicznotkę po raz pierwszy, ale nie chciał konfliktu z tą kobietą, kiedy tylu innych w tej grupie nie było do niego dobrze nastawionych. Gdyby mógł przejąć dowództwo to by zrobił tu porządek, każdy miał inny pomysł i zachowywali się niemal jak stado baranów.....Miał wrażenie, że z Kaedwynnem i Wilkiem dobrze by się dogadał, najbardziej niepokoiła go Auriel. Faraon wiedział kim ona jest i najwyraźniej ta drobna dziewczyna nie była do końca z ich świata....jeżeli nie chciała wyznać im prawdy, może będzie trzeba to z niej wydusić, jak zrobiłby to przy ich pierwszym spotkaniu w tym świecie gdyby pozostali go nie powstrzymali gdy zacisnął swoją dłoń na jej gardle.
Ale w końcu byli po drugiej stronie barykady i Khargar podążył za ich gnomim zwiadowcą w mrok, z bronią gotową do dobycia. |