Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2017, 08:16   #33
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
W karczmie Noel jak to zwykle zajął się końmi, siostry izbę małżonków poszły przygotować, a Jiri pakunki tam znosić. Przy stole zostali we czwórkę z Bernardem i Giselle. Karczmarz im zaraz wina zapodał i obiecał strawę “in moment”.
- Tak tedy… dotarlim - Bękart oparł się o ścianę na zydlu. - Mus nam teraz zdecydować co dalej.
- Ja... mam adres, co Merlin listy słał. Myślę, że to raporty z jego działania były, bo słał je zawsze po rónonocy. Tedy trzeba by się dowiedzieć, kto je otrzymywał.
- W dzień… czy w nocy tam udać się chcesz?
- W dzień najpierw. A jak nic się nie dowiem, to nocą. - odparła cicho.
- Sama chcesz iść? - Alex zdziwił się lekko i napiął.
- Mogę wziąć kogoś, ale do środka bym weszła sama. Podejrzewam, że oni nie chcą by zbyt wiele osób o nich wiedziało.
- Mam Cię puścić samą do siedliska wampirów?
- Och, nie zaczynaj... a co to za różnica nam? jak będą chcieli wymordować, to wymordują. Tak przynajmniej... niepokoić się nie powinni. Zresztą ja jedna tutaj noszę w sobie ich krew. - Aila spojrzała znacząco na męża.
- Nie Ty jedna - odrzekł. - A ja… nie usiedzę wiedząc, żeś w ich mocy. Wiem, że ubić mogą, ale nie mogę…
- Alex... - spojrzała na niego poważnie - Wiesz, że możesz więcej szkody niż pożytku narobić? To ja byłam w klasztorze, ja Merlina znałam i jemu służyłam. Pogódź się z tym, że czasem najbardziej o mnie zadbać możesz, trzymając się na boku. Nie wszystko od ciebie jeno zależy.
- W dzień jeno ghule ich, sama nie podołasz, gdyby uwięzić Cię chcieli - widać było, że się waha. - Ze mną, już to nie tak pewne. Zważ kiedyś ostatnio sama z wampirami chciała się spotykać i czym się to skończyło.
- Nie chciałam się z nimi spotykać, a uwolnić Merlina i je ubić. Teraz szukam sojuszników i jeśli mnie uwięzić będą chcieli, znaczy to że po zmroku stanę przed obliczem ich pana, o co mi chodzi. Nie, Alex, naprawdę tutaj musisz odpuścić. Za daleka droga, byś swoją zaborczością wszystko zniweczył. - powiedziała mu wprost.
- Po Elijashe, po Theresie, po Merlinie, Marcusie i tych dwóch kurwach, z własnej woli nie dopuszczę byś sama z wampirem w twarz stawała. Ty się z tym pogódź miła.
Spojrzała na niego, mrużąc oczy.
- Ostatnio, gdyś mnie na spotkanie z wampirem puścić nie chciał, nasze drogi się rozeszły na pięć lat. O tym już nie pamiętasz?
- Pamiętam. Zdania nie zmienię - odpowiedział nie spuszczając wzroku.

Bernard zaczął wiercić się na zydlu, a Giselle siedziała milcząca i patrzyła w ścianę. Podniosła się w końcu.
- Sprawdzę czy siostry pomocy nie potrzebują - rzekła cicho.
- To ja ten… do wygódki muszę… - rzucił giermek też wstając.
Oboje od stołu odeszli, choć w różnych kierunkach.
- Znów to robisz... - powiedziała z wyrzutem Aila.
- Dziwisz mi się?
Westchnęła.
- Jeśli pójdziemy oboje... i oboje nas uwiężą... wiesz, że nie będzie komu nas ratować? Chyba że twoja Giselle... - dodała z goryczą.
- Ta czwórka ma swój potencjał - Alexander nie wyglądał jak ktoś kto byłby skłonny zmienić zdanie.
Aila westchnęła.
- Dobrze... niech będzie po twojemu. Za to jak ostatnio... napsułam. - powiedziała patrząc mu w oczy bez sympatii - Zadowolony?
- Nie. Nie zadowolony - odpowiedział patrząc na służbę, która właśnie szła z półmiskami i miskami. - Samo to, żeś pomyśleć mogła, iż samą Cię puszczę i to jeszcze próbowałaś forsować daleko od zadowolenia mnie trzyma.
- A teraz pomyśl, że jeszcze bym Ci nie uległa i zmusiła do tego Ciebie, to będziesz wiedział, jak ja się czuję. - wstała, by odejść, mimo że głodna była jak wszyscy. Jednak nie chciała ciągnąć już tej rozmowy. Alex też nie kontynuował. Prychnął tylko, gdy minęła go i ku wyjściu z karczmy ruszyła.

Wkrótce pozostali dołączyli do niego do stołu, również Bernard i Giselle upewniwszy się, że szykująca się burza jednak przeszła bokiem. Tylko Aili brakowało, a posiłek już podano. Wszyscy patrzyli na siebie niepewnie, a głównie na Alexandra. Widać było, że głodni, ale się wahają czy bez Pani mogą zacząć i na przyzwolenie czekają. Alex postanowił odczekać chwilę, lecz Aila nie pojawiła się.
Jako że wszyscy głodni byli, jadło stygło, a bękart nie był typem człowieka, który z ochotą stawać się chciał zakładnikiem babskich humorów, dał znak by wszyscy jeść zaczęli. Szczególnie Alina i Urszula zdziwione tym były, ale zaraz podczas obiadu bardziej na Wiedeń rozmowy kierowały zaaferowane tym miastem. Noel śmiejąc się, zastanawiał co by było gdyby do Brugii, lub Paryża je zabrać. Bernard i Giselle jedli w milczeniu. Alexander też, pochmurny przy tym. Często ku drzwiom zerkał.
W połowie posiłku Aila tedy wróciła i tylko zerknęła na jedzących przy stole, słowa przy tym nie wyrzekając. Skierowała się do alkowy, którą na noc wynajęli.

Jakiś czas później pukanie do drzwi usłyszała.
- Tak? - Aila podniosła się z łóżka.
- To my… - Alina i Urszula wypowiedziały prawie równocześnie.
- Nie wzywałam was - powiedziała ostrzej Aila.
- A będziemy potrzebne przez jakiś czas? - Urszula spytała nieśmiało przez drzwi. - Bo Bernard i Noel idą miasto pooglądać, Pan Alexander im pozwolił, tośmy pomyślały…
- Idźcie. Bawcie się dobrze. - powiedziała szlachcianka znów kładąc się na łóżku. Kiedy dziewki odeszły, oczy przymknęła, próbując przespać głód jak robiła to za czasów, gdy do bali ją matka szykowała i czasem cały dzień bez jedzenia trzymała, by dziewczyna miała talię osy.

Zasnęła. Śniła o wyciu wilków i płonących w mroku oczach, lecz szczegółów nie pamiętała tym razem. Niemniej obudziła się mało wypoczęta, a za to jeszcze bardziej głodna niż wcześniej. Melodia wygrywana przez jej kiszki sprawiła, że dziewczyna podniosła się z posłania i ruszyła ku głównej izbie. Nie czuła przy tym już takiej złości na męża, raczej tęsknotę, toteż od razu zaczęła wzrokiem go szukać na sali.
Siedział sam, nawet bez wina przed sobą i patrzył tępo w blat stołu. Gwarno było w sali i sporo gości już było, a wszędzie słychać tylko niemiecki język, do czego zresztą Aila już przywykła.
Za niewielkimi oknami panował już mrok.
Aila zawahała się tylko przez moment. Potem podeszła do małżonka, siadła na ławie obok niego i oparła mu głowę na ramieniu. Tym prostym gestem chciała przekazać mu swoje obecne uczucia. I uczucie do niego.
Oparł swoją głowę o jej, spoczywającą na jego barku.
- Kiedy chcesz iść? - spytał cicho.
- Nie wiem... a kiedy będziesz gotów? Ja właściwie w każdej chwili mogę.
- Takoż i ja - odrzekł, po czym dodał cicho: - Ailo… prośbę mam do Ciebie… Nigdy nie proś mnie, abym samą zostawił Cię z wampirem. Proszę.
Westchnęła.
- Wiesz, że ja też nie skaczę z radości, ale i tak... - przerwała, by znów nie zacząć tematu - Będzie jak chcesz. Pamiętaj jednak o tym, że Ci teraz ustępuję, gdy znów będziemy się o coś kłócić. - dodała trochę naburmuszona, ale jednak już rozczulona jego bliskością.
Ucałował jej skroń.
- Zapamiętam. Hm… kłócić… - Na przykład o to kto na górze, a kto na dole? - spytał szeptem do jej ucha.
Spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Zaczynam wątpić, że to ty się dla mnie poświęcasz, drogi mężu. - powiedziała.
Skinął głową poważnie.
- Tak czy owak… z wampirami nigdy nic nie wiadomo - rzekł powoli i cicho by te słowa przez postronnych usłyszane nie zostały. - Możemy kres spotkać swój pójściem tam gdzie nas chcesz powieść. A ja… gdyby zemrzeć przyszło, chciałbym umrzeć choć raz jeszcze się poświęcając i z małżonką kłócąc. - Wstał biorąc ją na ręce, czym zaciekawione i czasem zdziwione, a w pojedynczych przypadkach zgorszeniem tryskające spojrzenia w głównej izbie karczmy wywołując.
- Ach! - nawet ona wydawała się tym zachowaniem zszokowana. Szybko jednak objęła szyję męża i wtuliła się w niego.
Przyciskając ją do swej piersi, zaniósł ją do ich alkierza. Drzwi zamknęły się za nimi z głośnym trzaskiem. Nie był to jednak jedyny dźwięk, który opuścił ściany pokoju tej nocy. Małżonkowie zwiedzali Wiedeń na swój własny sposób.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline