Obudził ją ochrypły głos Kajzera, otworzyła jedno oko.
-Osz kurwa!- światło razi ją w oczy potęgują tylko nieprzyjemne pulsowanie w tyle głowy.
Zamykam je ponownie. Boże co to ja wczoraj robiłam i co też one tu mają za wóde, że tak mocno kopią. Wzięła głęboki wdech, policzyła do dziesięciu, powoli otworzyła oczy, Uśmiechnięta buzia Luizy spoczywała na jej brzuchu.
-Spieprzaj wszarzu, Es zaraz do ciebie wyjdzie. Dzień dobry moje meksykańskie słoneczko! -dziewczyna uśmiechnęła się do Es szeroko, wstała bezwstydnie prezentując nagie wdzięki. Przeszła przez pokój i potrąciła ze złością Kajzera przypatrującego się, z obleśnym uśmiechem nagiej latynosce.
-Na zewnątrz, poczekaj na zewnątrz! -pokazała mu palcem drzwi.
-Pieprzona suka! -już miał się na nią zamachnąć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i wyszedł.
Powoli przyzwyczaiła się do światła, okropnie chciało jej się pić, język miała sztywny jak kołek a usta wyschnięte jak wiór. Wstała powoli, Luiza właśnie wróciła niosąc jej ubranie, rzuciła Es fatałaszki.
-Idę zrobić kawę!- zapowiedziała z uśmiechem i wyszła.
Kiedy dziewczyna wyszła, Esperanta potarła czoło, usiadła powrotem na łóżku, jej wzrok przyciągnął mały zwęglony różowy kawałek materiału.
Wróciły wspomnienia wczorajszej szalonej nocy. Dzikie wrzaski na karaoke, zabawa w sufrażystki i palenie, ą raczej pieczenie staników na grillu. Jazda nago na rowerze po osiedlu, prysznic przy pełni księżyca w zraszaczach na trawniku przed domem Luizy. Es uśmiechnęła się na samo wspomnienie, już dawno się tak nie bawiła. Ubrała się i zeszła do kuchni, Luiza siedziała n blacie sącząc powoli kawe, po podłodze biegało śmieszne, małe stworzenie, wyglądem przypominające kolorowego szczura. Dziewczęta popatrzyły na siebie potem na, zwierzątko i wybuchnęły gromkim śmiechem. Ciekawe co powie Julia, jak zobaczy nowy image swojego kochanego Yorka.
-Dzięki za świetną imprezę, równa z ciebie dziewczyna Luiz Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy..- Es popatrzyła wymownie na psa i uśmiechnęła się do dziewczyny- Idę może w końcu się dowiem co takiego przygotował dla mnie, ten pieprzony Smith.
Kobiety pożegnały się czule , jak stare przyjaciółki, poczym Es wyszła przed dom.Na podjeździe czekał na nią Kajzer. Wyrzucił niedopalonego kiepa na trawnik i wsiadł do samochodu, Esperanta poszła w jego ślady, odjechali z piskiem opon. |