Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2017, 16:54   #230
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
- No bo się kurwa rozbabrało, jebana spalenizna poplazmowa - żalił się Bix Docowi w ambulatorium pokazując ranę. Wciąż jeszcze nie wyzdrowiał do końca po strzelaninie w porcie, a rana na klacie była najgorsza. Opatrunek był już zdjęty, a Młotek zajmował caluśką kozetkę, która jęczała pod jego masą.
- Masz... tu cudowną pigułkę. Takie leczenie na sterydach. I następnym razem staraj się być... mniejszy... mniejszym celem dla rakiet i kul, co? - mruknął Doc wydobywając z kieszeni lek, identyczny z tym który podał Fennowi. - Nie licz na kolejną, bo więcej już nie mam.
- Że niby mam przejść na dietę?! Odpada - odparł Bix. - Zresztą im więcej ognia pójdzie na mnie tym mniej zostanie dla innych, a gorzej by było, gdybym to ja miał leczyć was, hehe - wyszczerzył się wielkolud i grzecznie połknął podane przez doktora leki. Obeszło się bez popitki.


***


Becky jako jedna z nielicznych w załodze nie wymagała żadnego leczenia. Odkąd sparzyła się na gorącym, tracąc dłoń w walce z jaszczurami gdy znalazła się na pierwszej linii pola walki, lepiej dbała o swoje bezpieczeństwo.

Czekała ją misja szpiegowsko dyplomatyczna. Musiała zebrać informacje, ale w jej obecnym stanie niezbyt się do tego nadawała. Po paru godzinach spędzonych ze spawarką i mikronitownicą, nie wyglądała zbyt interesująco, a pachniała wprost przeciwnie. Pilotka udała się więc do swojej kajuty.
Oczywiście nie zapomniała złapać po drodze swojej torby. Była w niej wspaniała nowa kreacja od Ziddina, nie wspominając już o naszyjniku. Póki co, całość położyła na szafce obok łóżka. Ofiarowany jej chip z danymi schowała zaś do szuflady. Miała pewne przypuszczenia odnośnie tego co tam jest, ale czekało ją zadanie do wykonania, więc to musiało jeszcze poczekać...
Pod gorącym prysznicem, Becky planowała co na siebie włoży i jaki kit będzie wciskać na lądowisku, aby uzyskać potrzebne informacje. Spędziła pod natryskiem sporo czasu, aby zadbać o swoją czystość, a potem przed lustrem dodając zapach i wygląd. Wszystko zrobiła oczywiście sama, ale nawet jej brakowało Isabell - choćby do pogadania.

Gdy pilotka już się umyła, uczesała i lekko podmalowała, doskonale wiedziała co na siebie włoży. Zdecydowała się na ubranie odpowiednie do lokalnej pogody, zwiewne, wygodne, eleganckie ale jednocześnie trochę seksowe.
Wygodne lekkie sandałki, wygodne ładne majtusie, oraz co najważniejsze sukienka letnia:


Cała gotowa, Becky wybrała się na spacerek po pobliskich lądowiskach, by wyszukać odpowiedni statek, nadający się na przynętę dla Unii, któremu można było podrzucić nadajnik... po czasie tak 30 minut, miała już obejrzane kilka jednostek, sąsiadujących z Fenixem. Wybór był spory: kontenerowiec, 2 małe transportowce, statek zwiadowczy, Hauler, znalazła się i nawet cywilna Corvetta.
Pilotka zdała Leenie wstępny raport przez komunikator. Ale od samego statku ważniejsze były termin jego odlotu i planowany rozkład lotu. Najlepiej było dowiedzieć się wszystkiego od razu, toteż kobieta podeszła do pierwszego lądowiska.

Najbliżej stał statek klasy Hauler, który był dość sporym - 137m. długości, statkiem transportowym, służącym za napęd do transportowania lub raczej holowania ogromnych ładunków.
Zwykle latały one na ogromne odległości, więc to by im nawet pasowało. Przy statku znajdowało się dwóch osobników, którzy sprawdzali jakieś listy załadunkowe, a Becky to nawet pasowało.
- Czeeeść - zagadała z uśmiechem. Obaj mężczyźni obejrzeli ją sobie z góry do dołu, potem jeszcze raz w drugą stronę, i w końcu się również odezwali:
- No cześć, cześć, co jest?
- Nasz statek ma opóźnienie i dwoje pasażerów zapragnęło poznać inne opcje transportu - powiedziała uprzejmie Becky, zgodnie z tym co wymyśliła sobie pod prysznicem. - Czy moglibyście mi proszę powiedzieć dokąd lecicie, kiedy wylatujecie i czy możecie ewentualnie przyjąć pasażera? - spytała z uśmiechem.
- Lecimy za dwie godziny, do Gonthorn System - Powiedział jeden.
- No nie wiem, czy tak możemy brać pasażerów, tego nie planowaliśmy... - Dodał drugi - A o kogo chodzi dokładniej? No chyba nie o Ciebie ślicznotko co?
- Obawiam się, że nie - odpowiedziała ze szczerym uśmiechem, wyraźnie zadowolona. - Zasadniczo, chodzi o ludzi. My też nie jesteśmy statkiem pasażerskim, ale to dobry sposób aby trochę dorobić. Oczywiście jeśli się zdecydują, będą skłonni zapłacić, z tego co im zwrócimy - odpowiedziała wymijająco, zarzucając od razu kolejny temat.
Mężczyźni spojrzeli po sobie, po czym wzruszyli ramionami, jakby nie przekonani całą tą opowiastką Becky.
- Aha - Było w sumie całą ich odpowiedzią.
- Umm - zastanowiła się przez chwilę. - Dziękuję bardzo za informacje. I przepraszam że muszę już iść, skoro startujecie niedługo to naprawdę muszę się pospieszyć - rzekła z uśmiechem i skłoniła się lekko, dając znać, że zbiera się już w dalszą drogę po lądowisku.

Osobiście miała wrażenie, że rozmowa zaczęła się bardzo dobrze, ale skończyła niespecjalnie. Zawiedli się, że to nie o nią chodzi? Może za dużo powiedziała? Mając jeszcze parę statków do sprawdzenia i niewiele czasu, wolała nie popełniać więcej tych samych błędów. Nawet jeśli udało jej się dowiedzieć tego czego potrzebowała, to wolała zostawić po sobie miłe wrażenie.
Nie tracąc zapału, udała się na zebranie informacji od kolejnych statków. A kilka ich tam było.
Statek klasy Bulk Freighter, był to kontenerowiec transportowy, który latał na ogromne odległości. Miał 245m. długości, więc nawet przypominał Feniksa, jeśli im to odpowiadało.
Becky zagadała właściwie tak samo jak poprzednio, twierdząc że z powodu ataku na ich statek mają opóźnienie i część pasażerów pragnie się dowiedzieć o innych możliwych transportach międzyplanetarnych. Dowiedziała się, że jutro lecą oni na Davish Lunde, co było w sumie dość odległym celem, ale potem lecieli na Gacha... czyli wracali z powrotem tutaj. To ostatnie niezbyt odpowiadało planom załogi Feniksa, ale Becky nie dała tego po sobie znać, tylko podziękowała uprzejmie za informacje.
Kolejnym statkiem w porcie był Fast Freighter. Mały transportowiec, który miał stałą ściśle określoną trasę i jeszcze długo miał tutaj nie wracać. Za cztery godziny leciał na Zandu, potem do systemu Lando, następnie na Atrunde i w końcu do stacji kosmicznej Buldog na skraju mgławicy Mutara, gdzie zmieniała się część jego załogi. Potem polecą jeszcze dalej, zakreślając coś w rodzaju pętli i odwiedzając jeszcze sześć systemów zanim tu wrócą, ale zmiany w załodze na stacji Buldog stawiały kwestię pasażerów pod znakiem zapytania... To wszystko Becky nawet pasowało! Takie zmiany lokacji były bardzo porządane, a do tego statek ten miał jedynie 33m. długości, więc jak Unia już go wrzeszcie dogoni, to nawet ci idioci nie pomylą go z Feniksem. Zadowolona Becky podziękowała uprzejmie za informacje, wspominając, że któryś z dwójki ich pasażerów może być zainteresowany.
Chciała jednak dowiedzieć się jak najwięcej. Kolejnym statkiem, którego załogę podpytywała był Scout. Mały statek zwiadowczy, który zwykle latał na dalekie trasy. Ten tutaj zmierzał do odległego systemu Vitirgha, co w sumie pasowało, aczkolwiek opuszczał on Gacha dopiero za trzy dni, więc zbyt późno jak na ich potrzeby. Podziękowała i poszła dalej.
Potem był jeszcze jeden Fast Freighter, który miał nawet bardzo miłą załogę... z jednym wręcz napalonym na nią mężczyzną na czele... Mieli też równie imponująco zaplanowaną trasę co ten pierwszy, jednak zmierzali w przeciwnym kierunku, czyli w dużej mierze na tereny Unii. Podziękowała - zarówno nawigatorowi, jak i podrywającemu ją kapitanowi, a następnie poszła dalej.
Ostatnim statkiem, który mogła sprawdzić, była Corvetta. Większa wersja statku eskortującego, która zwykle latała na dalekie trasy. Zasadniczo niezbyt wielka, zaledwie 100m. długości, aczkolwiek oprócz załogi mieściła aż do trzydziestu dwóch pasażerów. Więc miejsce na dwóch więcej z pewnością się znajdzie, niestety ku wielkiemu zawodowi pasażerów Feniksa, którzy szukali innej okazji, okazało się że statek ten zmierzał do systemu Okarra, na tereny Unii... Czyli w przeciwną stronę. Becky jak zwykle podziękowała uprzejmie.
Następnie rozejrzała się jeszcze dookoła za kolejnymi statkami, ale nic więcej nie znalazła. Jakieś tylko promy i myśliwce do lotów w granicach układu. Na planecie z pewnością były też inne statki, ale musieli się ograniczyć do tego portu.
Becky ruszyła z powrotem na Feniksa, a gdy już była w odosobnieniu i nikt nie mógł jej usłyszeć odpaliła komunikator.
- Leena, mam statek - zameldowała pilotka na wstępie. - Fast Freighter, Aspiryt, odlatuje za niecałe cztery godziny i ma bogatą trasę przed sobą.


Becky i Bullit

Gdy kwestia statków była już podjęta, Becky miała chwilę dla siebie. Nie tracąc czasu, udała się do ambulatorium, odwiedzić ranne koleżanki, o które się martwiła.
- Doc, jesteś w ambulatorium? - zagadała przez komunikator.
- Jestem... co tam cię męczy? Jakieś choróbsko? - usłyszała w odpowiedzi od doktorka.
- Nie. Zasadniczo jestem zdrowa - odpowiedziała spokojnie Becky i nastąpiła chwila ciszy, po której otworzyły się drzwi do ambulatorium.
- Chciałam odwiedzić nasze pacjentki - wyjaśniła z lekkim uśmiechem, wchodząc do pomieszczenia - Jak się czują? - spytała, spoglądając na doktora.
- Zamrożone... to znaczy nic nie czują, bo uśpione. Funkcje podstawowe w porządku. Rose pewnie trzeba będzie wkrótce wybudzić, bo ją zamroziłem po to by nie panikowała. - wyjaśnił Doc relaksując się przeglądaniem nudnych plików komputerze medycznym i ćmiąc kolejne ziołowe cygaro. - Z Rose będziesz mogła wkrótce pogadać, choć wpierw rozmówimy się z nią, ja i Leena.
- Jasne. Jak na pierwszy raz, to wiele się zadziało. Nie ma to jak od razu trafić na głęboką wodę - Becky pokiwała głową na znak zrozumienia - Daj znać kiedy... A jak tam moja ręka? Wiadomo już kiedy będzie gotowa? - zagadała, rozglądając się uważnie po pomieszczeniu.
- Pierwszy eksperyment... nie bardzo się powiódł. - zadumał się Dave zerkając na dziewczynę. Westchnął smętnie. - Sprzętowi brak finezji, a mnie doświadczenia by zreplikować kończynę. Ale nie zamierzam się poddać.
Becky była trochę zmieszana, zmartwiła się, zaniepokoiła, sama nie wiedziała co myśleć, ani co ze sobą zrobić. Widać po niej było, że z trudem powstrzymywała się od łez.
- Aha... yyy... ekspe...? Ale... - wydukała, zbierając w pośpiechu myśli. - Okey. Nie poddawajmy się, tak. Dzięki... - westchnęła i pociągnęła nosem. - Czyli przyda się, potrzeby będzie lepszy sprzęt? - spytała.
- Nie replikowałem tkanek na tak olbrzymią skalę. Okazało się to o wiele skomplikowane niż się spodziewałem. - zamyślił się Dave drapiąc po brodzie. Najwyraźniej był lekko zakłopotany faktem, że sytuacja medyczna go przerosła. - Lepszy sprzęt, może jakiś specjalista do konsultacji. Trochę czytałem na temat procesów replikacyjnych, ale to najwyraźniej za mało.
Kobieta zamyśliła się przez chwilę, uświadamiając sobie, że oczekiwała chyba zbyt wiele od ich doktora. W sumie jego zadaniem było łatanie rannych, po takich czy innych obrażeniach w walce, a nie takie cuda jak replikacja kończyn.
- No cóż - powiedziała po chwili, zbierając się w sobie. - Trzeba będzie się postarać. Ale i tak szukamy specjalisty dla Iss, więc może przy okazji... Jak już załatwimy z tą pluskwą i będziemy mieć trochę czasu, to wybrałabym się do tutejszych medycznych. Pójdziesz ze mną? Jako konsultant? No, chyba że już byliście? - zagadała.
- Tutejsi są drodzy... dlatego miałem plany, żeby paru konsultantów porwać… ze sprzętem, ale... sytuacja jak wiesz. - westchnął smętnie Doc wyraźnie poirytowany faktem, że jego plany... nie nadają się do realizacji. - Ale oczywiście mogę się wybrać z tobą. Czemu nie.
- To zrobimy tak. Zapytamy najpierw gdzie iść, w końcu oficjalnie nas napadli przez co mamy naprawy i rannych. A potem pójdziemy tam gdzie polecą i się wszystkiego dowiemy - zaplanowała pilotka. - Przy okazji można by uzupełnić zapasy medykamentów - zaproponowała. Z pewnością przydadzą im się jakieś środki przeciwbólowe i coś na kaca.
- Taaa… można. - stwierdził Bullit, choć bez entuzjazmu. Wszak medykamenty kosztują, a oni mieli sporo wydatków i niekoniecznie wystarczająco kasy.
- No dobra - kiwnęła głową pilotka. - Idę na mostek, czas podrzucić pluskwę - dodała, zanim opuściła ambulatorium. Z mostka miała widok na większość lądowiska, a głupio by było aby Vis nie mogła znaleźć drogi do wybranego statku.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 01-11-2017 o 17:01.
Mekow jest offline