Gdy tamci zaczęli uciekać, Zachariasz wstał i wycelował po raz ostatni w kierunku pleców łotrów, którzy zastrzelili mu muła. Miał nadzieję, że ten który to zrobił już gryzie piach, lub właśnie znajduje się na celowniku jego kuszy. Pociągnął za spust i opuścił broń.
Rozglądnął się wokoło. Psa, z którym tu szli i który wciągnął ich w tą pułapkę, nigdzie nie było widać. Niziołek podszedł do truchła muła i z juków wydobył owinięty w płótno ochłap mięsa. Odwinął go i zagwizdał.
- No psiku, gdzieżeś jest? Choć no tutaj do wujaszka po świeże mięsko. No chodź! - krzyczał za psem i obracał się wokoło, zastanawiając się co zrobić jak pies przylezie: Pochwalić czy skopać za wciągnięcie w zasadzkę.