Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2017, 09:47   #90
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Albo Sintari była idealną gospodynią, dbającą o dobry humor gości, albo też, mimo pozorów zaufania, wiele spraw miało zostać ukrytych przed oczami i uszami tak Ellisara, jak i Ditrusa. Bard mógłby się założyć, ze chodziło tak o jedno, jak i o drugie, a to, że temat Vole poszedł chwilowo w zapomnienie, w niczym mu nie przeszkadzało - w końcu miał go na karku przez parę dni i nocy.

Mimo wszystko, częstując się pasztecikami i przegryzając szynkę serowymi paluszkami, Ellisar zastanawiał się, co będzie dalej - nie z królestwem jako takim, a konkretnie z nim, elfim bardem, potrafiącym grać na ludzkich uczuciach i wysłać w objęcia Tahary kogoś, kto chciał z nim zrobić to samo.
Zostanie szpiegiem, czy też trafi do jakiegoś zacisznego miejsca, gdzie będzie musiał czekać, aż całe zamieszanie się skończy. A potem wróci do domu z królewskim podziękowaniem, które będzie mógł sobie oprawić w ramkę i powiesić na ścianie?

No ale to była (nomen omen) pieśń przyszłości. Teraz powinien cieszyć się tym, co jest. Dobre towarzystwo, dobre wino, dobre jedzenie - małe przyjemności, a cieszą.

* * *


O tym, że (przynajmniej jak na razie) Ellisar jest mile widzianym gościem, świadczyło wyposażenie komnaty, do której trafił po (wcale nie skromnym) posiłku. A bardzo miły dodatek do tego wyposażenia stanowiła wypełniona wodą balia.
Natomiast dziewczyny, której zadaniem było pomóc Ellisarowi w kąpieli, wyposażeniem nazwać nie można było.



Życie szpiega pełne jest niebezpieczeństw. Przynajmniej tak o tym mówią wszystkie opowieści, zarówno mówione, jak i śpiewane. W jaki sposób kończyli ci, co oddawali się kąpieli w towarzystwie nieznajomej kobiety? Uduszeni, utopieni, zadźgani...
Ale cóż jest warte życie bez ryzyka i odrobiny wcześniej wspomnianych przyjemności?

Jakimś dziwnym trafem panna, która miała służyć pomocą w odświeżeniu się, nie okazała się człowiekiem na usługach Vole. Na dodatek była na tyle miła i uczynna, że uprzyjemniła elfowi kąpiel (i nie tylko) nie tylko myciem pleców.
Opowieść o tych razem spędzonych chwilach zdecydowanie rozgrzałaby krew... i zdecydowanie nie nadawała się do odśpiewania w towarzystwie dzieci.


Ostanie takie miłe sam na sam miało miejsce nie tak znowu dawno i Ellisar aż za dobrze pamiętał, że zakończyło się pożarem, ucieczką przez okno i utrupieniem paru odzianych na czarno osobników. Bezpośredniego związku między łóżkowymi igraszkami a późniejszymi perypetiami nie było, ale...
Tym razem pukanie do drzwi nie oznaczało, że królewski zamek zaczyna się palić. Na szczęście, bo tu okna były nieco wyżej, niż w gospodzie.
Dziewczyna mruknęła coś w stylu 'Mnie tu nie ma...' i głębiej zakopała się w pościeli. Najwyraźniej nie poczuwała się zobowiązana do otwierania, co oznaczało, że nie ma zamiaru sprawdzać, kto stoi za progiem i że właśnie Ellisar musi podejść do drzwi i pozbyć się intruza.
Wołać 'wejść!' nie zamierzał. Nagość czy seks nie wywoływały zgorszenia, ale dyskrecja zawsze była mile widziana.

Owinięty w kąpielowy ręcznik podszedł do drzwi i nieco je uchylił.
Na korytarzu czekał cierpliwie służacy, z twarzą nie wyrażającą żadnych uczuć. Co o niczym nie świadczyło - zapewne taki sam kamienny wyraz twarzy miałby, gdyby Elliar otworzył mu drzwi nagi, lub gdyby zastał go w niedwuznacznej sytuacji z jedną, lub większą ilością niewiast.
Nie było to wezwanie na rozmowę w cztery oczy z Mistrzynią Cieni, a zaproszenie (ustne) na organizowany w Koronie bal.
Od razu stało się jasne, dlaczego Ellisarowi sprezentowano nowe ubranie. W tym, w którym pojawił się w pałacu, mógłby liczyć najwyżej na to, że wpuszczonoby go do kuchni...

Panienka głucha nie była i bez problemu pojęła, że niekiedy obowiązki mają pierwszeństwo przed przyjemnościami i ledwo Ellisar zamknął drzwi, ona już była gotowa pomagać gościowi szykować się na bal. Na szczęście wnet się pogodziła z poglądem, iż do balu zostało jeszcze dużo czasu, który można było przyjemnie spożytkować...

* * *

Strój, w skład którego wchodziła również paradna broń, pasował jak ulał.
Najwyraźniej ktoś miał dobre oko, a kto inny znał bardzo dobrego krawca, bo trudno przypuszczać, by Sintari była jasnowidzem (lub miała takiego na usługach) i mogła przewidzieć, że nieznany w szerokich kręgach bard wplącze się w międzynarodową aferę, a na dodatek zdoła cało i zdrowo dotrzeć do Yury.
Nie warto było tracić czasu na zastanawianie się, jaki cud (czy przemyślane działanie) sprawił, że ubranie było idealnie dobrane. Trzeba było korzystać z daru, co Ellisar natychmiast uczynił.

Gdy dziewczyna (oceniwszy wygląd Ellisara), obdarzona pożegnalnym uściskiem, zniknęła za drzwiami, elfowi pozostało tylko czekanie na przewodnika, który zaprowadzi go do odpowiedniej komnaty.
Wcześniej jednak założył 'pułapkę' na osobę, która zechciałaby przeszukać jego rzeczy. Wiele tego nie miał, to fakt, niewiele można by mu ukraść, ale nadmierne zainteresowanie jego dobytkiem nie powinno mieć miejsca. Przynajmniej bez wiedzy Sintari.
Ale warto by wiedzieć, że ktoś takie zainteresowania przejawia.
Niby przypadkiem wystający z plecaka kawałek szmatki, włos przyczepiony do pudła giterny.

A potem pozostawało usiąść wygodnie i czekać.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-11-2017 o 09:49.
Kerm jest offline