Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2017, 11:52   #387
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wracając do swojej komnaty zauważyła, że na zewnątrz pogoda dopisywała. Zatrzymała się przy jednym z wysokich i wąskich okien, które oświetlały szeroki korytarz. Zamek i otaczające go ogrody były naprawdę piękne. Venora już nawet chciała wyjść, ale uznała, że jednak wróci do łóżka. Ostatnie dni dały jej mocno w kość, a od jutra znów czekało ją wiele dni marszu lub jazdy w siodle. Warto więc było korzystać z odpoczynku póki mogła. Po drodze napotkała kogoś ze służby zamku i poprosiła o przygotowanie dla niej kąpieli. Ucieszyło ją gdy w odpowiedzi usłyszała, że nie będzie musiała długo czekać na ciepłą wodę.
Wstąpiła więc tylko na krótko do pokoju, by zabrać świeże rzeczy na przebranie, a tu trzeba było zaznaczyć, że jej stare ubrania po podróży już nie nadawały się nawet na szmaty lecz szczęśliwie w kufrze jej sypialni ktoś zadbał o nowe szaty.

~***~

Kąpiel w gorącej wodzie sprawiła, że wszystkie mięśnie ciała paladynki w końcu poczuły ulgę. Panna Oakenfold długo nie zbierała się do opuszczenia łaźni, leżąc w balii i jedynie głowa wystawała jej ponad poziom wody z mydlinami i aromatycznymi olejkami. Jej ciche marzenie dotyczyło pozostania na wieczność w tym przyjemnym miejscu. Venora nauczyła się cieszyć takimi drobnymi przyjemnościami, które umilały jej żywot od czasu do czasu.
Dawno nie czuła się tak dobrze. Była zadowolona z siebie i nie żałowała niczego. Chyba faktycznie rytuał oczyszczenia sprawił, że jej dusza się odrodziła, bo tak właśnie to odczuwała. Woda niestety w końcu zaczęła stygnąć, robiąc się letnią. To był najwyższy czas by zaprzestać namaczania się.
Venora wysunęła rękę ponad powierzchnię wody, chcą sięgnąć po ręcznik. Coś jej nie pasowało gdy przyglądała się swojej skórze. Wpatrzyła się uważniej i po chwili uniosła brwi w nie małym zdziwieniu. Ślady po poparzeniu od piorunów kapłana Talosa zniknęły. Paladynka zaskoczona tym odkryciem wynurzyła się cała spod wody i wyszła z balii, dokładnie oglądając całe swoje ciało.
- Moje blizny... Wszystkie zniknęły... - mruknęła z niedowierzaniem, gdy dłonią przesuwała po gładkiej skórze na wysokości mostka, tam gdzie miała szpetną i bliznę o poszarpanych brzegach.
- Czyżby to przez rytuał?! - zapytała sama siebie. Zdała sobie sprawę, że chyba faktycznie to musiało być wytłumaczeniem. W końcu była mowa o odrodzeniu duszy i ciała. Najwidoczniej było to dosłowne. Pannie Oakenfold nie szczególnie blizny doskwierały, ale ich zupełny brak przyjęła z wielkim uradowaniem.



~***~

W planach na ten dzień miała jeszcze powrót do łóżka i polenienie się, ale odkrycie jakiego dokonała w łaźni naładowało ją pozytywną energią tak bardzo, że zupełnie odechciało jej się leżeć. Chciała przejść się po całym zamku. Zabrała z komnaty ciepły płaszcz i wyszła się przewietrzyć do ogrodu.
Piękno tego miejsca było nie do opisania. Ogromne ogrody z równo przystrzyżoną trawą i krzewami uformowanymi w symetryczne kształty. Przy wysypanych drobnymi kamieniami alejkami stały posągi na cokołach z białego marmury, a w centralnej części znajdowała się fontanna. To przy niej paladynka dostrzegła smoczydło i niezwłocznie do niego podeszła.
Zatrzymała się obok niego i powitała go promiennym uśmiechem.
- Mam coś dla ciebie - powiedziała Venora i sięgnęła do kieszeni. Wyjęła z niej pierścień i wyciągnęła do niego rękę, podając go Balthazaarowi. - Ma w sobie magię ochrony. Przyda ci się skoro dalej będziesz mi towarzyszył - ale nim zdążył zareagować odezwała się ponownie. - Pamiętasz co obiecałam ci po powrocie? - wyszczerzyła ząbki w uroczym uśmiechu.
-Że, kiedy to wszystko się skończy pomożesz odszukać mi samicę?- spytał z całkiem poważną miną, ale długo tak nie wytrzymał i parsknął śmiechem -No co takiego obiecywałaś?- dopytał.

W pierwszej chwili paladynka wzięła na poważnie słowa smoczydła i patrzyła na niego skonsternowana. Ale gdy ten zaczął się śmiać, przewróciła oczami.
- Skoro chcesz szukać żony to czemu nie - odparła żartobliwym tonem, kręcąc przy tym głową w geście, że to nie o to jej chodziło. - Gdy wyruszałam obiecałam, że gdy wrócę to wyleczę twoje oko - uśmiechnęła się szeroko mówiąc to. - Znaczy, spróbuję, bo nie wiem czy to potrafię - dodała naprędce.
-A ja ci powiedziałem, że jeśli to zrobisz, to nigdy więcej mnie nie ujrzysz- odparł takim samym tonem, jak wtedy gdy to mówił ostatnim razem -Potrafię żyć, walczyć i funkcjonować bez niego i nie mam problemu z moim kalectwem. Tak po prawdzie to nawet nie uważam tego za kalectwo. Nie wiem, co żeś zrobiła ze swoimi bliznami, ale ja swoje bardzo lubię i nie mam zamiaru się ich pozbyć- fuknął poirytowany, że znów musi o tym rozmawiać.
Venora zrobiła współczującą minę. Skrzyżowała ręce przed sobą.
- Nie zostawisz mnie, nawet jak uleczę cię wbrew twojej woli - stwierdziła w pełni przekonana co do tego. -Ale nie chcę robić czegokolwiek na siłę. Uważam tylko, że ze sprawnym okiem byłbyś jeszcze bardziej skuteczny. Szykują się nam coraz cięższe walki, chcę, żeby każde z nas było w pełni swoich sił i umiejętności - powiedziała spokojnie, z troską w głosie. - Nie rozumiem czemu się tak opierasz. Przecież nie jest tak, że staram się ciebie reinkarnować w elfa czy krasnoluda - zrobiła naburmuszoną minę.

-Weź lepiej wyjaśnił krasnoludowi, czemu nie odwiedzimy jego kamratów w kaplicy, tak jak mu to obiecałaś- szybko zmienił temat przypominając Venorze jej umowę z Dundeinem, niedługo po tym jak do nich dołączył.
- Obiecałam? A tak... Dzięki za przypomnienie - odparła z wdzięcznością. - Trzeba będzie tam się wybrać, skoro tak blisko Highmoon już jesteśmy. Przyda nam się, może faktycznie uda się tam znaleźć ciekawy ekwipunek do kupienia. Chyba muszę sobie zacząć zapisywać co komu obiecuję... Żebym tylko o umowie ze smokiem nie zapomniała - mruknęła pod nosem i zaraz znów spojrzała na Balthaazara i pogroziła mu palcem. - A ty nie zmieniaj tematu. Daj się uleczyć! - marudziła mu.
-Jakiej znowu umowy ze smokiem?- zagrzmiał jaszczuroczłek.
Paladynka zmrużyła oczy.
- Powiem jak dasz się uleczyć - postawiła warunek.
Balthazaar pokręcił głową, odwrócił się na pięcie i bez słowa ruszył w kierunku zamku. W bramie minął Dundeina i Lusiana, którzy najwyraźniej złapali dobry kontakt i rozprawiali żywiołowo ze sobą. Smoczydło coś burknęło do nich, lecz ci nie bardzo się tym przejęli.
-Ai ai! No i jakie plany?- krzyknął brodaty kapłan, że aż zatrzęsło mu się brzuszysko
-My już gotowi!- wtrącił wynalazca.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline