- Oczywiście, że zasadzką pachnie na milę. - Stwierdził Santiago. - I właśnie dlatego iść trzeba, żeby im te niecne postępki, zasadzki i skrytobójstwa z głowy wybić, muchachos. - Dodał z uśmiechem na twarzy. - Ja mogę iść na spotkanie. Mogę też za odsiecz robić. Albo... - Zamyślił się na moment. - Albo pójdźmy tam już teraz i dokładnie sobie to miejsce obejrzyjmy, zanim czas spotkania wypadnie. Może uda się jakoś do środka dostać i ukryć wewnątrz magazynu. Albo na dachu chociaż... - zaproponował.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |