Zingger miał zważony humor od czasu wystawienia listu gończego. Przez resztę drogi do Altdorfu milczał i starał nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Wizja siebie samego gnijącego w lochach jakiejś ponurej wieży, w nocy sprowadzała nań koszmary. Szukał przygód, dostał wilczy bilet. - Eeech... psi los - mamrotał raz po raz.
Dlatego niezbyt wylewnie podziękował kapitanowi Datzowi za dobicie do brzegu. Altdorf nie kojarzył się teraz Bernhardtowi jako przybytek kultury i okazji do zarobku, ale jako miasto pełne heretyków i strażników miejskich.
Bez wahania poparł Axela o wyruszeniu z miasta czym prędzej. - Zgadzam się, wyruszajmy natychmiast. Barka to pewniejszy sposób na podróżowanie. |