Kiedy hak zablokował się na belkach balustrady łódź szarpnęła Olegiem tak, że biedaczysko nałykał się rzecznej wody, gdyż nie zdążył jeszcze zaprzeć się nogami o kadłub. Niestety Oleg wiedział co niosą rzeki przepływające w pobliżu miast, a dodatkowo stacjonujące wojska z pewnością również korzystały z dobrodziejstwa płynącej wody. Miał ją już w gardle kiedy o tym myślał i nie chciał się rozkasłać wypluwając ją więc ze łzami w oczach przełknął mętną wodę otrząsając się, jak po ciężkim krasnoludzkim bimbrze i wspiął się na pokład od razu kryjąc się za przykrytymi siatką skrzynkami. Niestety nie miał w zasięgu sprawdzonej już w użyciu lampy olejnej. Była by bardzo pomocna, ale cóż począć. Plan był już gotowy.
Lina z metalowym hakiem powinna wystarczyć by go w pełni zrealizować. Zdjął więc hak ze zmurszałej poręczy i wetknął za pas. Wolny koniec liny na szybce zwinął w pętlę, jaką zwykle wykonywał przygotowując sidła. Doskonale sprawdzała się na co większą zwierzynę, więc i na ludzką szyję powinna pasować.
Plan obejmował dość ryzykowną akcję, która bez wsparcia ognia wznieconego przy pomocy latarni był zbyt ryzykowny by Oleg mógł się go podjąć, a mimo to pętla była już gotowa, a nogi szykowały się do biegu. Na myślenie nie było już czasu, a zbyt szybki oddech i przytłaczająca dawka adrenaliny i tak tłamsiły jakiekolwiek wątpliwości. Z jakiegoś powodu było to nawet przyjemne.
Ostatni drżący wydech był sygnałem do biegu. Zaciśnięta w dłoni pętla miała zacisnąć się wokół szyi nie spodziewającego się niczego sternika i uniemożliwić mu krzyk. Szarpnięcie w tył powinno posłać go na deski, lub chociaż na kolana. Lina owinięta wokół steru skręconego w kierunku wrogich wojsk powinna go unieruchomić zwłaszcza, że plan obejmował również owinięcie ciała sternika. Zakończenie misternej motaniny w postaci haka wbitego w ciało sternika powinno zagwarantować względną stabilność kursu i przewartościowanie pomysłu załogi na powrót na kurs niekolizyjny. Wiązałoby się to z rozszarpaniem ciała sternika, a on sam o ile żyw, to zapewne będzie zmianie kursu oponował. Zanim on sam lub jego kamraci usuną hak kolizja murowana. A Oleg włóczęga zgrabnym nurem uniknie wroga znikając w rzecznej toni, zanim jednostka rozbije się o brzeg siejąc spustoszenie wśród własnych oddziałów.
Brzmiało to pięknie i bardzo nierealnie.
Ostatnio edytowane przez Morel : 12-11-2017 o 10:49.
|