Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-11-2017, 18:06   #201
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Kiedy hak zablokował się na belkach balustrady łódź szarpnęła Olegiem tak, że biedaczysko nałykał się rzecznej wody, gdyż nie zdążył jeszcze zaprzeć się nogami o kadłub. Niestety Oleg wiedział co niosą rzeki przepływające w pobliżu miast, a dodatkowo stacjonujące wojska z pewnością również korzystały z dobrodziejstwa płynącej wody. Miał ją już w gardle kiedy o tym myślał i nie chciał się rozkasłać wypluwając ją więc ze łzami w oczach przełknął mętną wodę otrząsając się, jak po ciężkim krasnoludzkim bimbrze i wspiął się na pokład od razu kryjąc się za przykrytymi siatką skrzynkami. Niestety nie miał w zasięgu sprawdzonej już w użyciu lampy olejnej. Była by bardzo pomocna, ale cóż począć. Plan był już gotowy.

Lina z metalowym hakiem powinna wystarczyć by go w pełni zrealizować. Zdjął więc hak ze zmurszałej poręczy i wetknął za pas. Wolny koniec liny na szybce zwinął w pętlę, jaką zwykle wykonywał przygotowując sidła. Doskonale sprawdzała się na co większą zwierzynę, więc i na ludzką szyję powinna pasować.
Plan obejmował dość ryzykowną akcję, która bez wsparcia ognia wznieconego przy pomocy latarni był zbyt ryzykowny by Oleg mógł się go podjąć, a mimo to pętla była już gotowa, a nogi szykowały się do biegu. Na myślenie nie było już czasu, a zbyt szybki oddech i przytłaczająca dawka adrenaliny i tak tłamsiły jakiekolwiek wątpliwości. Z jakiegoś powodu było to nawet przyjemne.

Ostatni drżący wydech był sygnałem do biegu. Zaciśnięta w dłoni pętla miała zacisnąć się wokół szyi nie spodziewającego się niczego sternika i uniemożliwić mu krzyk. Szarpnięcie w tył powinno posłać go na deski, lub chociaż na kolana. Lina owinięta wokół steru skręconego w kierunku wrogich wojsk powinna go unieruchomić zwłaszcza, że plan obejmował również owinięcie ciała sternika. Zakończenie misternej motaniny w postaci haka wbitego w ciało sternika powinno zagwarantować względną stabilność kursu i przewartościowanie pomysłu załogi na powrót na kurs niekolizyjny. Wiązałoby się to z rozszarpaniem ciała sternika, a on sam o ile żyw, to zapewne będzie zmianie kursu oponował. Zanim on sam lub jego kamraci usuną hak kolizja murowana. A Oleg włóczęga zgrabnym nurem uniknie wroga znikając w rzecznej toni, zanim jednostka rozbije się o brzeg siejąc spustoszenie wśród własnych oddziałów.

Brzmiało to pięknie i bardzo nierealnie.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 12-11-2017 o 10:49.
Morel jest offline  
Stary 06-11-2017, 18:20   #202
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Skurczybyki dobrzy byli, aż Bert pewnie by gwizdnął z podziwu, gdyby nie to że musiał spieprzać. Kluczył między krzakami i parowami, a ci najmici ciągle siedzieli mu na zadku. Zastanawiające było tylko to czemu część zrezygnowała z pościgu? Możliwości były dwie albo dranie mają inne zadanie, albo część z nich chce odciąć mu drogę. Bert wzmógł ostrożność ale i nogami zaczął szybciej przebierać, oby bogowie nie poszczędzili mu szczęścia.
 
Komtur jest offline  
Stary 07-11-2017, 09:35   #203
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Niestety. Słowa sierżanta nie podziałały jak chciał. Wręcz nastała chwila przerwy w walce gdy wrogowie spojrzeli na Gustawa, a on zobaczył w ich oczach iskierki.
- Wycofać się do okopu i bronić się!- Wrzasnął do podkomendnych. W sumie po ostatnim starciu pozostał przy jego boku tylko Duży Karl, ale rozkaz wydać trzeba szczególnie, że jeszcze komuś przyjdzie do głowy chęć wyjścia z okopów z pomocą Baronowi.

Sierżant Gustaw wiedział, że z dwoma czy nawet trzema dziesiątkami najemników z Dużym Karlem sobie nie poradzą. Okopy dawały większą możliwość obrony a do tego pod ręką miał niecałą trzydziestkę swoich ludzi, którzy mieli swoich przeciwników, ale porównywalnych proporcjach.
Jedyne co mogło cieszyć z reakcji desantu, że kryzys z przerwaniem obrony w centrum i na lewej flance został tymczasowo zażegnany. Baron jedynie miał nadzieję, że nie okupi to swoją śmiercią czy zdziesiątkowania swoich podkomendnych.
- Oby Gruber to wykorzystał- Warknął pod nosem zeskakując do wykopanego parę godzin temu okopu. Halabarda była pod ręką, ale tarcza i miecz więcej dawała nadziei w obronie gdy pozostali tą długą bronią walczyli. Zawsze jakiś najemnik mógł przebić się i zmniejszyć dystans co sprawiało, że sierżant wchodził do akcji.

Sił Gustawowi jeszcze trochę zostało, ale rany i krew zalewająca jego ciało zaczynało przeszkadzać. Niestety w nim była nadzieja. Musiał trzymać w ryzach swoich ludzi i przypuścić kontratak jeśli nadarzy się sposobność do rozbicia przeciwnika.
Gdyby porucznik z impetem zaatakował i zmusił graniczniaków do obrony sam poprowadzi atak z okopów by siać śmierć i panikę w szeregach wroga.
 
Hakon jest offline  
Stary 08-11-2017, 02:40   #204
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Tura druga i trzecia


Festag (Dzień Świąteczny), 28 Vorgeheima 2522, poranek,
Bitwa nad Witten
Próba przebicia się przez pozycje nad rzeką Soll i oskrzydlenia sił Imperialnych
Dziesięć minut po desancie wroga


Walka trwała. Posiłki przyprowadzone przez Leo zatrzymały centrum sił wroga na miejscu, nie dały jednak rady zepchnąć ich z powrotem na plażę, na której lądowały już kolejne oddziały nieprzyjaciela. Co gorsza, zdołały obejść pozycje Drugiej Drużyny z flanek i uderzyć na sztab i łuczników - ataki te, choć powstrzymane, nie obyły się bez strat w ludziach po obu stronach. Ponownie wykazał się garłacz Detlefa - czasu ledwo wystarczyło na dwa wystrzały, ale próba ataku w gęstym szyku skończyła się dla wrogów bardzo nieprzyjemnie.

Lepiej poszło Baronowi na prawym skrzydle - jego drużyna zdołała rozbić kilka oddziałów wroga, wzięli nawet jeńców. Tym razem to Gustaw postawił dać przykład żołnierzom - i pokazem swoich umiejętności popartym kilkoma ofiarami tegoż pokazu znacząco wzmocnił morale swoich szczupłych sił.

Na rzece sternicy łodzi z łucznikami wroga wściekle manewrowali by wyminąć magiczne światełka wyczarowane przez Loftusa. Jednej z łodzi się to nie udało i "trafiona" światełkiem opustoszała. Do łuczników to, że lódź nie wybuchła płomieniem jak ta pierwsza w szyku dotarło dopiero gdy wszyscy znaleźli się już w wodzie. A wspomniana pierwsza łódź, podpalona przez Olega, paliła się dalej, mimo wysiłków załogi i po krótkim czasie wylądowała na brzegu, powodując niewielki pożar wśród barek, którymi przypłynęła pierwsza fala desantu. Co prawda łucznicy przeżyli, ale zebranie się do kupy zajmie im kilka minut. Jak łatwo policzyć, pozostały tylko trzy dwudziestki wrogich łuczników zdolne do prowadzenia ostrzału - ale że ze stale skręcającej łodzi trudno wycelować skończyło się na bardzo niecelnym ostrzale - niecelnym do tego stopnia, że to ich sojusznicze oddziały oberwały strzałami w plecy.

A Oleg wstrzymał oddech i pod powierzchnią wody przepłynął niezauważony aż do barek-mostów, płynących na końcu szeregu łodzi.





Festag (Dzień Świąteczny), 28 Vorgeheima 2522, poranek
Bitwa nad Witten
Próba przebicia się przez pozycje nad rzeką Soll i oskrzydlenia sił Imperialnych
Piętnaście minut po desancie wroga


Zza rzeki dochodziły odgłosy nasilającej się walki. Sądząc z dudnienia kopyt, przez most poszła nawet jakaś szarża kawalerii. Sądząc po przeraźliwych kwikach koni i trąbkach wzywających do odwrotu, niezbyt udana.

Ostatni nie mieli jednak czasu na cieszenie się orężnymi przewagami sojuszniczych wojsk na drugim brzegu. Mieli bowiem własne, pilniejsze problemy. Choć przez chwilę sytuacja wyglądała naprawdę nieźle.

Zwłaszcza na lewym skrzydle Czwartej Kompanii:
Czary Loftusa udały się. Niestety, tym razem odziały nieprzyjaciela wykazały się lepszą dyscypliną i mimo lęku, jaki się pojawił w żołnierzach, atakujące oddziały przebiegły i zaatakowały sztab i łuczników przy nim. Atak ten został jednak odparty, a poprzedzona ostrzałem łuczników kontra Pierwszej Dziesiątki wzmocnionej Detlefem spowodowała, że całe prawe skrzydło wroga załamało się i zaczęło uciekać. Nie wiadomo, czy bardziej przerażone magią, stratami czy rykami szalonego krasnoluda-berserkera z halabardą śmierci.
A uczeń kolegium zdał sobie sprawę, że ostre dźwięki, wydobywające się czasem z różnych miejsc pola bitwy, wydawane są przez gwizdki i służą wrogom do komunikacji.


W centrum sytuacja początkowo także wydawała się iść w dobrym kierunku.
Walter, strzelający jak w transie, wypuścił kolejne dwanaście strzał w dwie minuty opróżniając kołczan i niemalże w pojedynkę masakrując atakujący oddział, a pozostali łucznicy i resztka lekkiej piechoty także nieco przerzedzili szeregi napastników. Leo poprowadziła szarżę wyprzedzając resztę lekkiej piechoty Pierwszej Drużyny - niestety bez efektów, na które liczyła. Co gorsza, atak świeżych oddziałów wroga zmiótł posiłki, które akolitka przyprowadziła i sprawił, że resztki Imperialnych sił w centrum zaczęły uciekać, mimo zachęt akolitki do dalszej walki. Leo z przerażeniem zauważyła kilka krwawiących ran - same w sobie nie były groźne, ale jeszcze jedno, dwa trafienia i nawet moc Bogini może jej nie uratować. A żeby dopełnić obrazu, na plaży wylądowała kolejna barka, niosąca spóźnionych dwudziestu żołnierzy trzeciej fali.


Na prawym skrzydle, dowodzonym przez Barona, także trwały ciężkie walki. Gustaw z Diukiem walczyli twardo a prowadzona przez nich dziesiątka zadała wrogowi ciężkie straty, niestety, sama też je ponosiła. Gdy była zmuszona stawić czoła dwóm oddziałom naraz po krótkiej, lecz zażartej walce nie został z nimi nikt, kto byłby w stanie walczyć. Dali jednak we dwóch osłaniać ewakuację rannych na tyły i wycofać się do umocnień, zza których XII i XIV z łatwością powstrzymywały kolejne oddziały wroga. Niestety, obaj przypłacili ro kolejnymi ranami. Propozycja sierżanta dotarła do uszu zarówno jeńców (tymczasowo pozostających pod opieką łuczników z XIII dziesiątki) jak i wrogów, ściągając powszechną uwagę na umocnienia.
Baron dostał też rozkaz od Grubera - by wzmocnił środek. Cóż, Gruber nie wiedział, że od strony wzgórz nadchodziły kolejne posiłki dla wroga - setka ludzi, która powinna była teraz szturmować pozycje Imperialnych wylądowała bliżej ponieważ została wysłana na wzgórza by sprawdzić czy Imperium nie ukryło ta jakichś sił. Czterdziestu nadal ugania się za samym niziołkiem, a sześćdziesięciu zapewne w końcu dotrze do pozycji Barona, ale jeszcze nie teraz. Jeden bełt wystrzelony dawno temu przez Berta posłał dwadzieścia procent sił wroga na bezsensowną wycieczkę krajoznawczą. Zapewne nawet w najśmielszych snach nie spodziewał się takiego efektu. Co gorsza, zapewne nigdy nie dowie się o swoim genialnym podstępie, a i nikt w sztabie zapewne się sam z siebie nie domyśli kto uratował im dupy. Choć to, czy ich dupy przetrwają, nie jest jeszcze takie pewne.


A na tyłach, Abelard i jego pomocnicy dwoili się i troili przypalając, zaszywając i bandażując rany, by ci lżej ranni mogli raz jeszcze stanąć do walki. I udało im się! Choć tym razem cyrulik polowy nie uratował nikogo z krytycznie rannych, dobrze przygotowane miejsce pracy pomogło mu, przy odrobinie szczęścia, przywrócić do walki dziesięciu ludzi. Nawet Porucznik był pod wrażeniem, gdy nagle niemal cudownym sposobem dostał dodatkową dziesiątkę, dokładnie wtedy kiedy najbardziej jej potrzebował. Niestety ogólnie sytuacja zaczynała wyglądać źle. Wysłał więc gońca do Barona z rozkazami wsparcia centrum, a sam nakazał zagranie trzech sygnałów. Loftus, znów posiłkując się magią, wykonał ten rozkaz. Pozostawało jednak pytanie czy odsiecz przyjdzie na czas.


Za rzeką tymczasem powoli ustawiała się już lekka jazda, zupełnie jakby na coś czekali...


Na rzece:

Oleg, choć przegapił najlepszy moment, dzięki swojej zręczności i szczęściu zdołał dotrzeć do sternika na barce-moście i zaatakować go liną z hakiem, przywiązując do zablokowanego sprytnie steru. Zanim nadbiegli inni, włóczykij zdążył już wskoczyć z powrotem do wody, a barka wykonawszy ciasny skręt, wpadła na brzeg naprzeciwko wzgórz. Niestety, aby zbudować "pływający most" wystarczą te cztery, które nadal płyną - skonstatował Oleg, który zdołał ocenić długość barki i szerokość rzeki.
Co gorsza, właśnie dopłynęły do miejsca naprzeciwko obozu Czwartej Kompanii. Czas jakiego potrzebują na budowę pływającego mostu jest dla Olega trudny od oceny: to może być i dziesięć minut i godzina.


Obecna sytuacja:
Czwarta Kompania: 75/150 (+ 23 uciekających)
Siły Południowców: 96/300 (piechota) + 80/100 (łucznicy na rzece) + 18/20 (byli łucznicy) + 60/60 - (posiłki piechoty na wzgórzach - przyjdą dopiero po najbliższej turze) + 40 uciekających + 14 jeńców

Stany zdrowia:
Baron 5
Detlef 15
Loftus 12
Oleg 13
Walter 14
Abelard 13
Leo 6
Diuk 7



Mapa:

 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 12-11-2017 o 19:29.
hen_cerbin jest offline  
Stary 10-11-2017, 18:37   #205
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus wykonał ostatni rozkaz dowództwa, ogólna sytuacja prezentowała się dość ciężko. Zresztą w przeciwnym wypadku nie trzeba było by wzywać pomocy. Ale uczeń czarodzieja był i tak ogólnie zadowolony. Bezpośredni atak na sztab został odparty, a on sam nie został zmuszony do nieporadnej próby walki w zwarciu. Mag dostrzegł w jego ocenie dość ważną rzeczy, siły imperialne komunkowały się za pomocą dźwięków rogu i gońców, a graniczni używali gwizdków. Loftus co prawda nie miał bladego pojęcia co te sygnały oznaczając, ale postanowił spróbować wprowadzić drobne zamieszanie w szeregach wroga. Po raz kolejny zebrał otaczające go wiatry magii, jej wiązki splatał i rzeźbił w powietrzu. Wyczekiwał na sygnał wroga.
- Procidat deceptionem audiunt canetis.
Ostry czterokrotny dźwięk gwizdka rozbrzmiał na polu bitwy z mniej więcej tego samego miejsca/kierunku. Ritter uśmiechnął się złośliwie i powtórzył czynności
- Procidat deceptionem audiunt canetis.
Z za pleców atakujących żołdaków ponownie pojawił się kilkukrotny dźwięk gwizdka.
Loftus miał nadzieję, na konsternację dowódców wroga. Może jakiś oddział zrobi coś zupełnie idiotycznego? Ich zawahanie, próba ogarnięcia powstałego bałaganu i szukanie sabotażysty, albo nawet porzucenie tego sposoby wydawania rozkazów byłby na rękę obrońcom.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 11-11-2017, 22:55   #206
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Baron znalazł się wreszcie na umocnieniach, które zlecił przez noc usypywać. Przewaga jego ludzi i całej siły Imperialnych polegała na halabardach. Za pomocą długiej broni mogli trzymać wroga na odległość a i więcej ofiar można było sięgnąć na raz.

Nagle zobaczył, że na tyłach, czyli wzgórzach pojawiły się nowe, świeże siły wroga.
- Niech to szlag!- Warknął sierżant i wydał rozkaz to cofania się w szyku. Gustaw nie zamierzał dopuścić do otoczenia jego sił i tak mało zostało walczących Imperialczyków. Zostały tylko jego oddziały i to zredukowane oraz odwody Grubera. Środka już dawno nie było. Zrównany z ziemią lub pierzchający między obozowe namioty.

Sierżant wydał rozkaz trzymania przeciwnika na odległość i co jakiś czas podpuszczania i wykorzystywania druzgocących właściwości halabard.
Ta broń nie dość, że trzymała na odległość to mogła siekać kilku wrogów na raz i to z siłą powalającą ciężkozbrojną jazdę.

Rozkazy wydane i żołnierze wyglądali na rozumnych jego poleceń. W sumie zostali tylko co sprawniejsi żołnierze. Ci gorsi już byli w najlepszym razie w lazarecie.
Niestety Gustaw zauważył zbierającą się konnicę po drugiej stronie rzeki.
Przełkną ślinę i szepnął do Diuka.
- Trzymaj szyk. Ja zatrzymał uciekających.- Baron musiał powstrzymać uciekających łuczników. Raz, że potrzebowali każdego żołnierza a dwa,
że była szansa na ostrzelanie barek mostowych i przeszkodzenie w stworzeniu mostu i całkowitej zagładzie ich kompanii.
- STAĆ! Nikt Was nie goni a zaraz jak nie zaczniecie walczyć to konnica na karki wam wsiądzie i nigdzie nie uciekniecie!- Od takich słów zaczął nawoływać uciekających.
 
Hakon jest offline  
Stary 11-11-2017, 23:40   #207
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Atak w kierunku lazaretu i sztabu został odparty. Rozgromione oddziały wroga rzuciły się do bezwładnej ucieczki w kierunku rzeki. Imperialni żołnierze wokół wiwatowali, ale najwyraźniej ich dowódcy nie zamierzali wykorzystać tej chwilowej przewagi.

A mogła ona stopnieć już za chwilę. Spoglądając ponad plecami uciekających Thorvaldsson dojrzał zbierające się szwadrony jazdy po drugiej stronie rzeki oraz kolejne łodzie napływające z jej górnego biegu. Płaskie konstrukcje i brak pieszych oddziałów na pokładach nie pozostawiał złudzeń - południowcy zamierzali przeprawić jazdę po łodziach-pomostach. Jeśli uda im się połączyć oba brzegi to wyrźną ich wszystkich w pień i obejdą główne siły Wissenlandu od zachodu, by znaleźć się na ich tyłach. Detlef nie był strategiem, ale powagę sytuacji zrozumiałby chyba nawet idiota.

- Szykują przeprawę dla jazdy! - Krzyknął wsypując ładunek do lufy garłacza. - Teraz uciekają, ale za chwilę mogą się przegrupować i wrócić w większej sile! - Kontynuował ładowanie broni wsypując garść ołowianych kul, przybitkę i upychając stemplem. - Dokończmy to, co zaczęliśmy i pogońmy te psubraty tam, skąd wylazły! - Podsypał prochu na panewkę.

- Do rzeki z nimi! Zepchnąć ich do rzeki! Za Imperium! Za Wissenland! Bij wroga! Za mną! - Wciąż donośny ryk brodatego kaprala potoczył się z łagodnego wzniesienia w kierunku położonego niżej brzegu rzeki. Z pewnością nazajutrz będzie tylko cicho chrypiał, ale kto martwiłby się jutrem nie wiedząc, czy dożyje nocy?

Krasnolud zerwał się do biegu za oddającym pola wrogiem. Zdawał sobie sprawę z przewagi liczebnej wroga, ale ograniczenie się do obrony namiotów skazuje ich wszystkich na śmierć - kawaleria rozniesie ich na lancach, rozsieka i stratuje uciekających. Lepiej już ginąc na własnych warunkach.

- Hurrraaaa! Zwycięstwo! - Thorvaldsson starał się przekonać przeciwnika, że tak właśnie było. Uciekające oddziały, wciąż stawiające opór oddziały imperialnych - to mogło złamać morale ponoszących większe straty żołdaków walczących dla Księstw Granicznych. Oby zadziałało i oby kapral zdołał pociągnąć za sobą towarzyszy broni, bowiem samotna szarża na kilkudziesięciu żołnierzy wroga mogła okazać się opłakana w skutkach.

Blisko pozycji wroga zatrzyma się, wypali z garłacza, zatknie go za pas i chwytając oburącz czerwone od posoki drzewce halabardy ruszy ciąć, rąbać, kłuć i miażdżyć, kopać i uderzać łokciem, a w końcu i gryźć, jeśli będzie taka potrzeba. To wszystko w akompaniamencie ryku, którego krasnoludzki Zabójca Trolli by się nie powstydził.

Bo czyż dzisiaj nie był piękny dzień na umieranie?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 12-11-2017, 10:38   #208
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg wystający ledwie do nozdrzy ponad lustro wody poruszał się bezwładnie z prądem rzeki. Potrzebował chwili na odpoczynek i zebranie myśli. Swój plan wykonał ku własnemu zaskoczeniu, ale sytuacja wcale nie była dobra. Na jednym brzegu krwawa jadka, a na drugim horda wrogich wojsk gotowa ją zakończyć. Na rzece łodzie gotujące się by te wojska przeprawić i on, włóczęga dryfujący jak kłoda. Znów dobrze znany głos szeptał do ucha - płyń, płyń dalej. Daj się ponieść rzece. Zapomnij i płyń. - miało to sens. Nawet jeśli Ostatni przetrwają atak to wezmą go za zmarłego. Pomyślą, że utopił się albo spłonął na barce. Tylko skoro to taki genialny pomysł to dla czego do jasnej cholery płynie do brzegu?!
Mało tego. Gdy dotarł do łodzi z których wysypały sie wrogie oddziały zaczął się so nich składać.
Wybierając opuszczoną łódź, na przeciwko której gotowało sie do przeprawy wrogie wojsko spróbował niepostrzeżenie dostać się na pokład. Z pewnością jest tam coś, co pozwoli posłać na dno jeszcze jedną łódź. Jeśli nie znajdzie niczego bardziej wymyślnego to zlanie oleju z lamp do jakiegoś unoszącego sie na wodzie naczynia i przygotowanie pływającej podpałki wydawało sie dobrym pomysłem. Jeśli uda się pozostać niezauważony mógłby zaczekać w ukryciu na okazję i taką przesyłkę wraz z zapaloną lampką dostarczyć pod kadłub jednej z łodzi. Resztą zająby się ogień, z którym ostatnio jest mu bardzo po drodze.
 
Morel jest offline  
Stary 12-11-2017, 18:41   #209
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Karl, nie czekając, aż sierżant zmieni zdanie albo co gorsza zacznie się zastanawiać nad sytuacją, skinął głową i szybko ruszył ku szczytowi wzgórza, kierując się w stronę, w którą podążała ścigająca Berta część bandytów.
Postanowił zacząć od pozbycia się jak największej ich liczby, wciskając im kit o byciu szpiegiem i wykorzystaniu posiadanego przebrania do bezpiecznego zbliżenia się do kurdupla, żeby go wykończyć, prawda, a oni w tym czasie niech usiądą i odpoczną i czy warto się narażać za taki pieniądz.

Potem wróci się do kombinowania, jak tu dać stąd nogę. Idealnie, razem z niziołkiem. Ale wiadomo, w życiu sprawy rzadko układają się wedle życzeń, a że ma się tylko jedno...
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 12-11-2017, 20:12   #210
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Tymczasem w lazarecie dochodziło do niewiele mniejszego rozlewu krwi niż na polu bitwy. Zbyt mocno uszkodzone kończyny szybko amputowano, kowal przypalał kikuty a kapłanka (wcale silna!) szybko zakładała prowizoryczne opatrunki. A tych mieli tak cholernie mało...

Cała trójka uwijając się jak w ukropie co i rusz łapała wzajemne spojrzenia irytacji, przerażenia i zwątpienia. Lecz te sekundy kontaktu z kimś, kto jest w z tobą w piekle i kto niesie na barkach taką samą odpowiedzialność jak ty dodawały choćby na chwilę otuchy i nie pozwalały załodze lazaretu uciec.

Może gdyby łapiduchy-amatorzy wyjrzeli przed namiot, próbując objąć wzrokiem opłakaną sytuację własnych wojsk zmieniliby zdanie. Ale i na to nie było czasu. Przytrzymaj, przemyj, oceń i wybieraj - życie w kalectwie lub powolna śmierć od ran i szoku. Abelard dobrze wiedział, że ratowanie przez niego życia wielu nieszczęśników tylko nieznacznie przedłuży ich życie - większość z kombatantów zapije się lub popełni samobójstwo nim nie minie rok. Bez pracy, przepijając symboliczne odprawy, będą po wielokroć złorzeczyć cyrulikowi, który miast dać im umrzeć jak bogowie przykazują przedłużył ich mękę na kolejne miesiące niemocy i poniżenia.

Ranni nie milczeli. Jęki, błagalne modlitwy i ciche płaczliwe zawodzenia "mamo... mamoooo...", mieszały się z cichymi dyskusjami co przytomniejszych.

- Odepchnęliśmy ich, damy radę!

- Co ty pierniczysz, widziałeś co dzieje się za rzeką? Widziałeś ilu ich na barkach przypłynęło?

- A żryj piach, kurwiu - flaki se wypruj i się na nich powieś, jak tak ci do piachu prędko...

- Poczekam, dziękuję - jak konnica w nas wjedzie...

Abelard nie wytrzymał. Odwróciwszy się o kowala, który akurat miał chwilę oddechu i poprosił:

- Karl, ten pan może walczyć - byłbyś łaskawy go wyprowadzić?

Kowal przez chwilę przyglądał się Abelardowi, po czym skinął powoli głową i bez słowa chwycił zdębiałego, słabo protestującego pacjenta w pół i dosłownie wyrzucił go niczym worek kartofli przed lazaret. Abelard rozejrzał się po pacjentach:

- Czy ktoś jeszcze ma nam coś za złe i pragnie zginąć za cesarza? Droga wolna, lazaret obowiązkowy nie jest w przeciwieństwie do udziału w bitwie.

Nawet jęczący ucichli na chwilę, gdy wściekły balwierz wiódł wzrokiem po zapełnionym namiocie.

Coś jednak musiało iść nie po myśli Imperialnych, gdyż rannych przybywało teraz szybciej i Abelard podjął straszną decyzję. Z nieobecnym spojrzeniem rzekł do kapłanki:

- Laurencjo, weź bandaż i wyjdź przed namiot. Zawiąż kawałek na ramieniu tych, którzy mogą zaraz wrócić do walki.

Źrenice dziewczyny rozszerzyły się, gdy zrozumiała o co prosił Nossenkrap. Czyż nie było to wbrew dogmatom jej wiary? Nie była jednak głupia - to był wojskowy lazaret, a tylko w ten sposób mogła zachować życie choć niektórych: zasilając szeregi żołnierzy odratowanymi rannymi.

Z twarzą bladą niczym elficka banshee wyszła.

Twarze tych, którzy umierali nie będąc wybranymi przez kapłankę, pamiętać miał Abelard do końca życia...
 
Goel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172