05-11-2017, 18:41
|
#34 |
| Olgierd w podłym nastroju wrócił pod pokład. Nie zatrzymując się, ani nie gadając z nikim poszedł w zakątek zajmowany razem z Irys. Nie było jej tam, czyli pewnie sprawdzała co z Perełką. - Może i dobrze. - Pomyślał rzucając pancerz i miecz na ziemię.
Ściągnął przemoczoną, rozdartą koszulę i przetarł nią włosy. Sińce pod spodem zaczynały już nabierać kolorów i przypominały o sobie przy każdym, głębszym oddechu. Szczęściem podczas walki nie zerwał prostego, drewnianego amuletu z krawędziami oplecionymi mosiężnym drutem. Ten ciągle wisiał tuż nad mostkiem, zawieszony na krótkim rzemieniu.
Z małej torby wyciągnął kilka liści i zaczął je nieśpiesznie przeżuwać. Usiadł na jakiejś pace i ponownie przetarł twarz, delikatnie sprawdzając stan rozciętej wargi. Cóż. Ciągle była na miejscu. Dobrze że rozbita głowa przestała już krwawić, bo stanowczo nie chciało mu się z tym użerać i upaprać krwią wszystkiego dookoła.
Pomimo chłodu sztormowej nocy w ogóle nie było mu zimno. Rozłożył równo swój pancerz aby podsechł w spokoju. Przeciągnął się, strzelając obitymi kośćmi i podniósł swój miecz. Klinga wymagała wyczyszczenia, osuszenia i ostrzenia. Postanowił zająć tym resztę wieczoru czekając na koniec podróży. Nowy miecz również wymagał bliższej inspekcji. Gdy w końcu zejdzie na ląd wszystko będzie prostsze.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |