Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2017, 19:30   #128
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija wyglądała na dość obojętną.
Słowa szejka skwitowała wzruszeniem ramion. Skoro nie będzie walki, to nie będzie. Gdyby miała być, to by była. Na dwoje wróży Khajun.

- Niech tak będzie - rzekła spod ciemnych materii.
Jej ramiona ugięły się i opadły w dół jakby zrzuciła z siebie ciężar i napięcie i całą sztywność ciała. Sięgnęła po porzucony woreczek z opium. Mogła teraz w spokoju zapalić. Oddalić się, od trosk, ludzi, zleceń, martwych czarowników, legionisty, który już nie był tylko thoerem. Nie był tym, z którym mogła się śmiać i mogła pić.
- Ostatnie pytanie - rzuciła szejkowi wydmuchując bokiem dym. - Skoro Saadim ibn Mahmud wielkim nekromantą był... to dlaczego umarł?

Nie żeby odpowiedź miała jakieś większe znaczenie. Nijak się to miało do skarbu, który, oczywiście wart był odnalezienia. Dalszy kierunek dobry jak każdy inny.
Wiedźma poczuła się po opium dobrze. Błogo i obojętnie.
Musi kupić sobie więcej na drogę. Starych przyjaciół należy zastępować nowymi, aby zapchać czymś wyrwę w sercu.
 
liliel jest offline