Powiedzenie "Kij ci w oko" okazało się nad wyraz trafne, ku radości i satysfakcji Gerharta (i, z pewnością, niezadowoleniu trafionego. W końcu strzała to też kij. Tyle że specyficzny.
Dalszy ostrzał nie miał sensu - a nuż udałoby się trafić kogoś ze swoich, a to z pewnością nie zwiększyłoby popularności Gerharta wśród towarzyszy wędrówki.
Pozostawiając na później odzyskanie strzał (i zdobycie - na truposzach - kolejnych) rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu Zabójcy, od którego, nie da się ukryć, zależał ciąg dalszy poszukiwań. Czyli garstka złota.
- Zamieniłeś się w wiewiórkę? - spytał z zaskoczeniem, gdy ujrzał, gdzie się znalazł poszukiwany pies.
Tak prawdę mówiąc nie bardzo wierzył swym oczom, no ale... co widział, to widział.
- Podprowadźcie konia - powiedział. - Stanę na siodle i spróbuję go ściągnąć. |