Emmerich dopadł jednego z uciekinierów i unieruchomił go siecią
- Jeśli marzysz o zobaczeniu zachodu słońca nie ruszaj się i nie próbuj żadnych sztuczek - warknął do zaplątanego w sieć zbója.
Dwóch jego kolegów nadal uciekało, mając za plecami braci Schutzów. Na tyle, na ile łowca nagród mógł to ocenić, od niedoszłych zabójców dzieliło go jakieś trzydzieści metrów. Był to co prawda maksymalny zasięg jego arkanu, czy też, jak mówiono w zachodnich prowincjach, lassa, ale Emmerich nie używał go pierwszy raz. Rozkręcona pętla poszybowała w stronę bliższego zbója. O co by nie zaczepiła, szarpnięcie przewróci lub co najmniej spowolni złapanego na tyle, by Albi lub Josef mogli go z łatwością dopaść.