Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 19:42   #202
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Musiał przyznać, że Barnesowie byli całkiem sprytni. Wraz z rozwojem opowieści wszystkie klocki wskakiwały na swoje miejsca uzupełniane o nowe informacje. Operacja sto dziesięć była skurwysyństwem w czystej postaci, działaniem wymierzonym w Hanzę. To czy działanie było sprawiedliwe, czy nie traciło znaczenie. Jeśli kiedykolwiek je miało. Bynajmniej nie chodziło wyłącznie o moralną stronę tego czynu, lecz sytuację globalną. Osłabienie Hanzy oczywiście doprowadziło do wzrostu znaczenia Wolnych Miast oraz zaognienia konfliktu. Corvus natomiast nie mógł nie wykorzystać takiej okazji.

Sprytni, choć nieco krótkowzroczni. Jeśli nagranie przedostałoby się do opinii publicznej, ród byłby całkowicie skończony. Wszelkie sojusze padłyby. Odcięłyby się od tego zarówno Wolne Miasta jak również Black Cross. Ci drudzy pozacieraliby wszelkie ślady do nich prowadzące łącznie z tropami w postaci Gascota i Deborah Barnes.

Dość niepokojąca była natomiast wizja Wolnych Miast używających tego gazu na polu bitwy. Mając broń tego kalibru osoby u władzy od ludobójstwa dzielił już tylko jeden krok w postaci powodu. Jeśli wytłumaczą sobie sprawę tak, że może zabiją setki ludzi, ale ocalą dziesiątki tysięcy, to nie będą nikogo oszczędzać. Nie spojrzą na nikogo. Po prostu zrzucą gaz. Oto był kolejny powód, dla którego plan musiał się udać w taki czy inny sposób. Status quo zon musiał zostać utrzymany póki zagrożenie ze strony broni nie zostanie zneutralizowane. A do tego jeszcze daleka droga.

Dalsza część nie była dla Jacoba zaskoczeniem. Walker jakkolwiek pozytywną postacią by nie był na początku opowieści, staczał się coraz niżej. Wywiezienie do Andromedy, pozyskanie sojuszników, doktorzy transportujący elementy mające posłużyć do wykonania materiałów wybuchowych oraz ostateczne wyzwolenie. Opowieść dokładnie odpowiadała poskładanym w całość informacjom.

Jednakże nie wiedział wcześniej, iż Richard i Dewayne nie byli od początku celem, ale się nim stali tylko po to, by zabić Shagreena. Wszystko zainicjował, a następnie przeprowadził właśnie Kamienny Ród. Zaiste była to ciekawa informacja w przeciwieństwie do dalszej części. Już na samym początku swej podróży Jacob dowiedział się od Zoi o jej zdradzie. W zasadzie podwójnej, ponieważ najpierw pogrążyła Enzo, a potem umknęła Black Cross. Jeszcze ciekawszą informacją był ekwipunek, jakim dysponowali podczas podróży podwodnych. Plecaki przyspieszające.

Cooper liczył jednak na nieco więcej informacji odnośnie Yarvis. Castellari nie wniósł zupełnie nic do tematu, jaki interesował historyka, który znał już każdą informację. Co do jednej. Dosłownie.

Westchnął ciężko żałując, że Ferat nie mógł tego usłyszeć. Spojrzał na najpierw na lurkera, a następnie na szlachcica i ponownie westchnął.

- Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, którego się jeszcze nie upolowało. Mamy informacje, ale co z tego, jeśli nie uda się przeżyć? Jeśli mnie pamięć nie myli, to właśnie mamy lecieć na pole bitwy. Przede wszystkim należy zająć się kwestią wyjścia cało, następnie kopiowaniem jako elementem koniecznym, a na końcu dopiero rozpowszechnianiem. Wszystko ma swój czas. Nagranie leżało w Myth już całkiem sporo czasu, więc może poczekać jeszcze kilka dni, ponieważ nie sądzę, aby Black Cross miało powód do sprawdzania grobowca Castellariego akurat teraz. Przeżyć, skopiować, rozpowszechnić. Dokładnie w tej kolejności. A żeby wykonać to pierwsze, musimy się spotkać z korsarką. Uprzedzając propozycję, przekazywanie tego przed skopiowaniem jest nierozsądne. Enzo też myślał, że mu się uda – odparł historyk.

Pozostał na miejscu jeszcze przez dłuższą chwilę, a następnie w zamyśleniu udał się w kierunku radiostacji. Ukłonił się uprzejmie znajdującym się tam wyspiarzom.

- Panie Zhou, niezwykle mocno szanuję i podziwiam ostrożność, jaką wykazują Xanouańczycy, jednakże z przykrością stwierdzam, iż nasz czas się skończył. Jak pisał w swych traktatach o wojnie szacowny Moon Zi: „Nadmierna ostrożność prowadzi do bierności. Bierność zaś to droga do porażki”. Jesteśmy na wojnie i lecimy na bitwę. Jeśli nie połączę się z Jej Wysokością natychmiast, moje informacje mogą przepaść bezpowrotnie już w najbliższych godzinach. A powtarzam, są to informacje dotyczące bezpieczeństwa Xanou – oświadczył Jacob kłaniając się rozmówcy w każdym momencie, który rozmówca mógłby odebrać jako atak, by okazać, iż nie jest to zamiarem Coopera.

Korsarka i wyspa. Musieli dowiedzieć się czegoś o zniknięciu piratów.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline