Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2017, 19:48   #50
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

De Sade przekrzywiła głowę i spojrzała z ukosa na goryla. Wkurwiał ją ten temat podróbki. Wkurwiało ją, że ktoś mógł jej w ogóle wierzyć. Wszak Anastazja Vandelopa de Sade to coś więcej niż zajebista laska...
W ustach miała gumę do żucia, toteż teraz patrząc mężczyźnie w oczy strzeliła pokaźnym, różowym balonem, po czym niespiesznie językiem zebrała z okolicy ust gumę, by znów zacząć ją mamlać.
- Co do maski to make-up, ciołku. Bez tego nie wchodzę i tłumacz się sam przed szefem, czemu nie wpuściłeś dzisiejszej gwiazdy. Ale mogę ci coś zagrać, jak chcesz. - Uśmiechnęła się szeroko. - Natomiast co do przeszukania, czekaj, dam na głośnomówiący... - pacnęła w serduszko na policzku i wybrała numer Chrisa.

- Cześć SillyBoy! Pewnie masz w chuj zapierdolu z przygotowywaniem koncertu. Dzwonię żeby powiedzieć, że jestem na zewnątrz klubu, ale niestety nie pomogę wam z tą gównianą robotą jaką jest rozstawianie i strojeniu sprzętu, bo tutejsi ochroniarze obiecali mi bardzo wnikliwe przeszukanie. Sam rozumiesz, nie mogłabym im odmówić... Ale jak chcesz, to możesz ich teraz pozdrowić. - Wyszczerzyła się jeszcze szerzej.
- Pozdrowić? Po co?
Na moment mina Vandelopy wyglądała tak, jakby ta dopiero przegryzła cytrynę. I to niedojrzałą.
- Kurwa, po co ja do ciebie dzwoniłam... - warknęła i rozłączyła się, wybierając numer Howl.
- Co tam księżniczko, zgubiłaś pantofelek? - W tle zapewne było słychać jakieś odgłosy i rozmowy.
- Raczej znalazłam dwa dodatkowe. - odparła Vandelopa ze śmiechem, a po pogłosie Howl mogła się domyślić, że używa systemu głośnomówiącego - Dzwonię tylko powiedzieć, że sami musicie sobie radzić ze sprzętem, bo dwaj dżentelmeni przed klubem uparli się, by mnie dokładnie przeszukać. W ogóle grożą, że nie nie wpuszczą, bo mam holomake-up. Nie potrzebujecie tych skrzypiec, co nie?
- Ej, nam tylko zabrali zabawki. Znaczy… co? - Howl potrzebowała chwili żeby przetrawić. - Znaczy wiesz, Bill jak zwykle uważa że od noszenia i rozstawiania są tylko posiadacze penisów, co nie, ale skrzypce by się jednak przydały. Spytasz miłych panów czy mam przyjść czy może jeden z nich będzie tak uprzejmy że cię tu odeskortuje?
- W sumie to właśnie ich o to spytałaś. - De Sade uśmiechnęła się znacząco do najbliższego goryla.
- No wiem. - Howl brzmiała jeszcze spokojnie, ale aż za spokojnie, wręcz chłodno. - Ja się mogę wrócić do panów, nie ma problemu, nasza poprzednia interakcja była bardzo miła.
- Ok, ok, kumamy - zreflektował się pierwszy bramkarz. - Przepraszamy za nieporozumienie, ale twój kolega z kapeli powiedział, że jest jakaś psychofanka, która się pod ciebie podszywa czy coś. - podrapał się po łysej czaszce.
- Będziemy mieć na nią oko - zapewnił gorliwie drugi.
- Ale broń i tak trzeba oddać, taka zasada i dotyczy nawet mafiozów.
- Dziękuję panom uprzejmie, współpraca z panami to prawdziwa przyjemność. - Howl brzmiała uprzejmie i szczerze.
Przeszukali Anastazję z niespotykaną u klubowych ochroniarzy delikatnością i wyczuciem i zabrali pistolecik z paralizatorem, który umieścili w strzeżonym depozycie. Oczywiście nie sprawdzili jednak skrzypiec a ukryte w nich ostrze nie rzucało się w oczy na skanerze.
- Zaprowadź panią na dół, Bud.
Bud skinął głową i sprowadził Anastazję na peron, gdzie czekała już reszta kapeli.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline