Moore przyjrzał się raz jeszcze gospodarzowi. Mimo wszelkich wcześniejszych wątpliwości co do szczerości reakcji musiał w głębi ducha przyznać, że czarnoskóry mężczyzna rzeczywiście jest zrozpaczony.
- Jestem pewien, że nikt jej nie groził, ani nie zagrażał. - zaczął Warnblak ocierając łzy z policzka. - Doceniam to co robicie, ale musicie zrozumieć, że moja żona zginęła. Proponuję wam, detektywi, pomoc, staram się być miły, a wy się tak zachowujecie. W moim domu. - zrobił chwilę przerwy - Muszę pobyć sam. Wypierdalać! WYPIERDALAĆ!