Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2017, 09:33   #24
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Druid po gratulacjach odbił w tłum podążając za gnomką. Po krótkiej rozmowie o nadciągających na stoły specjałach rozeszli się, a Lugir wrócił do wypytywania uczestników festiwalu o swojego krasnoludzkiego towarzysza, przeciskając się w kierunku swojej chatki tuż poniżej katedry. Może ktoś jednak go widział?

Większość kręciła głowami, choć kiedy dotarł do tutejszego garbarza - tego samego, z którego obecności na festiwalu śmiała się pani burmistrz - ten skinął głową.
- Wczoraj go widziałem - zazgrzytał swoim mało przyjaznym głosem Larz Rovanky. - Rano jeszcze, przechodził garbarskim mostem. Wiem, bo zagadał i prosił o skórę z niedźwiedzia, którą wcześniej mi dostarczył. Gdzie poszedł nie mówił. Może wrócił za dzwon, ale to to już nie wiem.

- Każda wskazówka pomoże - Lugir szczerze podziękował Larzowi za pomoc - A mówił może po co mu ta skóra? A w ogóle to szedł mostem od czy do Standpoint ?

- Z miasta wychodził, a co i gdzie nie mówił. On taki mrukliwy jak i ty, białowłosy - burknął Larz, wzruszając ramionami. - Skórę mu dałem, wziął i poszedł. Tyle wiem.

- A wieczorem już nie wrócił, zapasów na noc nie wziął - Lugir mruknął pod nosem - Dzięki, Larz, chyba trza będzie ruszyć jeszcze dziś w las, skoro tak. Choć festiwal...ale trudno - uścisnął dłoń mężczyźnie i ruszył żwawo do nieodległej chatki, chcąc się upewnić jeszcze raz czy krasnolud nie wrócił lub czy nie zabrał jednak jakiegoś sprzętu wskazującego dokąd się udał lub kiedy chce wrócić.

No i zawsze po prostu mógł mu nabrać pyszności na później, gdyby ten faktycznie nie wrócił na nadciągającą ucztę. Krasnolud mógł zawsze zwyczajnie nie lubić zgromadzeń ludzkich. W końcu i Lugir nie bywał niezwykle towarzyski. Ciężko powiedzieć co zniknęło z domu, może oprócz plecaka. Zapasy jego towarzysz również mógł nabyć po drodze. Skóry z niedźwiedzia w domu także nie było, dodatkowy dowód, że nie wrócił od wczoraj.

Druid dla zasady sprawdził czy nikt z mieszkańców nie zostawił mu niczego pod domem, choć patrząc na entuzjazm z jakim zabrali się do świętowania nie spodziewał się znaleźć żadnych próśb o wizytę, nawet od najbardziej schorowanych mieszkańców. No i koty, jego tresowane koty też przyszłyby dać znać że ktoś go szukał. Pojawiło się pytanie: czy Bofan nie chciał, czy nie zdołał wrócić do Sandpoint? Krasnolud mógł chcieć uniknać tłumów, zgoda, ale czy opuściłby rywalizację karczm? Wątpliwe. Tłucząc się z tą niewesołą myślą podoprawiał swoje napary, sprawdził czy zioła się susza i ruszył z powrotem na festiwal. Patrząc na ostatnie zdarzenia, głłupotą byłoby ruszyć na poszukiwania samemu. A skoro Kas sam zaproponował pomoc…

No i był gobliński nóż. Który bódł jego dumę praktycznego osobnika. Ale miał już pomysł, kto w ogóle mógł go kupić. W końcu dziś wieczorem miały być opowiadane historie - a jaka historia nie zyska na uwiarygodniającym przedmiocie? Musiał tylko znaleźć kogoś, kto będzie chciał nastraszyć dzieci opowiastką o goblinach.

I w końcu wypatrzył pierwszego potencjalnego kupca. Właściciela teatru - być moze mężczyzna potrzebował dida..didi….elementów przebrania goblina? Czasu było niewiele - kiedy tylko zabije dzwon na jedzenie, nikt nie będzie chciał słuchać o kupnie czegokolwiek.

- Słyszałem że będzie niedługo wielkie przedstawienie - zagadnął druid.

- Oh tak, jutro wieczorem - zapalił się natychmiast Cyrdak, zwracając z uśmiechem do białowłosego. - "Klątwa Harpii" to opera, ale jaka! Nawet Magnimar nie miał jej jeszcze wystawionej!

- O czym to będzie? - druidowi słowo opera niewiele mówiło, ale robił dobrą minę do złej gry.

- O pięknej kobie… - zaczął Drokkus, ale szybko przerwał i uniósł palec.

- O nie nie nie, ja was już znam. Chcecie dowiedzieć się wszystkiego o fabule zanim wystawimy operę! Musisz przyjść i przekonać się samemu.

- Jakich nas? - pół-niebianin rozejrzał się dookoła z żartobliwym uśmiechem, jakby spodziewał się za sobą tuzina białowłosych druidów - O kobiecie mówisz. Gniewu jej się nie obawiasz, za opowiadanie jej historii? Kobiecy gniew spada na nieostrożnych mężczyzn szybko, i jest straszny - dodał, nieudolnie fingując groźną minę

Cydrak zamrugał zaskoczony, wyglądając na osobę, którą rozmówca zupełnie zbił z tropu.
- Was, takich co chcą poznać fabułę i rozgadać ją wszystkim, psując przyjemność z przedstawienia? - podsunął właściciel teatru lekko niepewnym tonem. - Pewne historie natomiast opowiedziane być muszą, bo są tego warte.

- Oho - burknął z kpiącym spojrzeniem druid - Ale jak rozpoznać te które są tego warte?

Jego rozmówca za to uśmiechnął się całkiem szczerze, zbliżając do ucha druida i odpowiadając konspiracyjnym szeptem.
- Jeśli jakaś nie byłaby warta, trzeba sprawić, aby taką została. Wtedy z podniesionym czołem odpowiadasz, że warta jest każda - odsunął się i mrugnął, zezując na właśnie przechodzącą obok niewiastę w odświętnej sukni odważnie odsłaniającej ramiona i łydki.

- A jak sprawiłbyś żeby historia o goblinach na świątecznym trakcie byłaby warta opowiedzenia? - Lugir wyciągnął gobliński sztylet na stolik.

- Jest na to mnóstwo sposobów - mężczyzna odpowiedział po chwili zastanowienia. Wziął nawet do ręki sztylet, ale szybko go odłożył. - Aj, to jest prawdziwe i ostre. Nie, tak nie wolno! W takiej historii byliby dzielni bohaterowie i złe, straszne gobliny oczywiście. Ludzie kochają takie przygody, szczególnie w czasie karnawału i festiwali.

Druid mocno zdziwiony spojrzał na nóż. Do tej pory każdy jeden handlarz mówił jak tępym badziewiem posługiwały się te gobliny. A tutaj taki psikus.
- Mam nawet dzielnego bohatera do takiej sztuki - Lugir spojrzał w dal, licząc czy być może zauważy Kasa - A jeżeli miałbyś zdążyć jeszcze w trakcie festiwalu…

- Ależ to jest ostre! - oburzył się raz jeszcze Cydrak. - To nie godzi, każdy aktor by mnie pozwał za ryzykowną pracę w tym śmiercionośnym narzędziem. Gdyby to była replika, tak starannie wykonana, to co innego…

- Pół dzwona i ostre nie będzie, a dalej będzie to prawdziwy gobliński majcher a nie jakaś podróbka - druid szybko odzyskał rezon po tym jak Cydrak z jakiegoś powodu przeskoczył z aktora z powrotem na broń. Bardzo po jego myśli, swoją drogą.

- Ale w teatrze chodzi o symbolikę, nie taką… prymitywną dosłowność - właściciel teatru powiedział to jednakże z pewnym wahaniem. Nie wyglądał na osobę, która widziała coś podobnego kiedyś w swoim życiu, zwłaszcza dzierżone przez autentycznego goblina. - I gobliny to stadne potwory… gdybyś miał kilka takich i faktycznie nie byłyby zdolne do zrobienia krzywdy, to może może… nie do tej sztuki oczywiście, ale w przyszłości…

- Zacznijmy od tego jednego. Znajdę cię…- zerknął na potrawy które zaczęły być wykładane na stołach - No, stępię go po posiłkach, tyle co musi poczekać.

- Nie nie, nic byle jak! Co mi po jednym, jak z jednym dobrej inscenizacji nie zrobię? - Cydrak pokręcił głową. - Będzie więcej, kupuję. Tak z pięć, sześć, idealna ilość na zbrojną grupę podstępnych goblinów! - najwyraźniej od razu zaczął myśleć nad jakąś sztuką, albo wczuwał się w rolę, zagapiwszy się w niebo i wycelowaną w nie swoją rękę.

- No, to możemy zrobić i tak - białowłosy wyciagnął rękę na przybicie targu, zdecydowanie bliżej ziemi. Cydrak uścisnął ją i całkiem zamyślony odszedł w losowym dla siebie kierunku, potrącany przez zaskoczonych ludzi.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline