Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2017, 11:22   #27
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pat słysząc pierwsze strzały jak najszybciej zaczęła schodzić ze sterty zgniecionych aut. Szybkim krokiem ruszyła w stronę warsztatu. Oby Billemu nic się nie stało. Anna ją zabije.

Gdy zobaczyła jak czarnoskóry policjant, który był z nią na złomowisku zatrzymał się przed wejściem do warsztatu usłyszała kolejne wystrzały, co najmniej kilka. Policjant wszedł przez otwartą bramę do środka, ale kolejne strzały nie padły. Sama też zatrzymała się przez bramą i zajrzała do środka.
Na samym progu leżał młody oficer z rozwaloną, zakrwawioną twarzą, co jakiś czas wstrząsały nim drgawki. Kilka kroków wgłąb, leżał kolejny policjant, z dziurą po kuli w oku i kałużą krwi i kawałków głowy na podłodze. Na schodach oparty o barierkę wydawał swoje ostatnie tchnienie zwalisty mechanik, a na samym wejściu do biura, kolejny z nich leżał przedziurawiony kulami, krew ściekała z niego najobficiej, lecąc w dół schodów.
Czarnoskóry oficer ruszył ostrożnie w górę schodów.
- Bill? Kurwa żyjecie tam?!- krzyknął zrozpaczony.

Pat czuła jak jej serce przyspiesza. Nie… nie mogła mu się stać krzywda. Szybko wydobyła telefon i wybrała numer pogotowia.
- Witam, tu Patricia Clifford. Jest strzelanina na złomowisku. - Szybko podała adres, który wcześniej podawała Billemu. - Z tego co widzę są ranni policjanci.
Dwa ostatnie słowa były w tym przypadku magiczne, Patricia mogłą się rozłączyć mając pewność, że karetka będzie tu tak szybko jak to tylko możliwe.

Na schodach policjant zbliżał się biura.
- Hej! Bill? Charlie? - zawołał próbując dojrzeć coś spod okna.
Patricia zerknęła na wjazd po czym ruszyła za policjantem. Lepsze ubezpieczenie w jej postaci niż żadne… chyba, a może chociaż będzie mogła pomóc.
Policjant wszedł ostrożnie na kolejne dwa stopnie, skąd mógł dokładniej widzieć wnętrze biura.
- Cholera… - mruknął pod nosem i szybko wbiegł do środka. - Charlie?! - krzyknął klękając przy swoim koledze. Patricia zajrzała do biura lekko ośmielona reakcją krawężnikowego. Stał opierając się jedną ręką o blat biurka, drugą tamując krew spływającą z czoła. Wyglądał na lekko zamroczonego, ale poza tym nic mu chyba nie było. Jego pistolet leżał na blacie, opróżniony z kul. Zza biurka wystawały nogi spasionego właściciela warsztatu, a przy drzwiach do osobistej łazienki szefa biura leżała jeszcze jedna martwa osoba, z wieloma dziurami po kulach na torsie i z własną bronią lekko zaciśniętą bezwładną już dłonią.

Charlie wyglądał znacznie gorzej, ciężko było powiedzieć, gdzie starszy kolega Billa ma najgorszą raną, leżał ociekając i dławiąc się własną krwią. Wyglądał na kogoś zdecydowanie poza możliwościami karetki, której zresztą jeszcze nie było.
- Pat… nic ci nie jest? - mruknął Bill unosząc na nią spojrzenie jednego oka, którego nie zalała krew.
Dziewczyna zakryła usta. Nic nie zapowiadało, że tak się to skończy. Skupiła wzrok na Billu nie mogąc patrzeć na dogorywającego policjanta. Pokręciła przecząco głową odpowiadając na jego pytanie.
- Wezwałam karetkę… potrzebujesz pomocy? - uważnie przyjrzała się Billemu, patrząc gdzie został ranny.
- Nie, nie - pokręcił głową. - Potknąłem się gdy ten skurwiel wyszedł z łazienki i zaczał strzelać. Uderzyłem głową o biurko nie wiem jakim cudem mnie nie zajebał. Jakby nie Charlie byłoby po mnie, dał mi czas żebym wyjął broń… co z Charliem tak w ogóle? Jakoś średnio widzę… - powiedział rozglądając się po pokoju jakby po omacku.

Pat zerknęła na leżącego na ziemi policjanta.
- Umrze. - Powiedziała cicho, nie mogąc patrzeć na Billa.
Bill zachwiał się na nogach.
- Kurwa… a inni? Mark? Ten nowy… Hopkins czy jak mu tam? Ile kurwa było tych strzelców?!
- Nie wiem. Jeszcze jeden policjant na dole nie żyje, drugi jest w słabym stanie. Zejdziemy, zerknę na niego? - Pat cieszyła się, że Billemu nic nie jest, ale wiedziała, że teraz będzie mu trudno.

Bill pokręcił głową, co tylko jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi. Chwycił się mocniej biurka i odzyskał panowanie nad sobą.
- Frank? Charlie umrze, prawda? - mruknął nie odwracając się.
Czarnoskóry policjant klęczał nad ciałem Charliego, który przestał wierzgać.
- Już po wszystkim… - odpowiedział tylko cicho.
- Okej… okej… - Bill oderwał się od biurka. Wydawało się, że stoi w miarę równo. Ruszył w stronę wyjścia z biura. Na schodach od razu chwycił się barierki i spojrzał w dół.
- Co za… o boże, ale zjebaliśmy! - zawył boleśnie.
Pat wyminęła go i zeszła szybko na dół do policjanta, który miał zakrwawioną twarz. Miała nadzieję, że chociaż jednej osobie uda się pomóc.
Krew ze szczęki zalała mu twarz mieszając się z gęstą śliną. Zdawał się dusić własnymi wydzielinami, niezdolny do uspokojenia oddechu, którego mógł zaczerpnąć tylko nosem, w który też nalatywała krew. O ile karetka rzeczywiście się pośpieszy, chłopak miał szanse.

Pat przykucnęła przy nim.
- Zaraz powinna być karetka, będzie dobrze. - Przyjrzała się szukając największych ran. - Ułożyłabym cię na boku, będzie ci łatwiej oddychać. - Zdjęła koszulę i ostrożnie otarła krew tak by nie napływała do nosa.
Na tyle na ile mógł pomógł jej się przewrócić na bok i od razu udało mu się wykasłać i wypluć dużo krwi, dało się słyszeć świst, gdy raptownie zaczął zaciągać powietrza, którego tak bardzo mu brakowało.
Dało się słyszeć syreny karetki.
- Patricia? Co z nim? - krzyknął ze schodów Billy. - Błagam powiedz, że chociaż on przeżyje!
- Jak ratownicy się pospieszą, to raczej tak. - Pat ułożyła policjanta w pozycji, którą katowali ją setki razy na pierwszym roku studiów. Dużo więcej nie mogła zrobić. Ostrożnie przytrzymywała mężczyznę, czekając na pojawienie się ratowników. - Zejdź na dół co by mogli się tobą też szybko zająć.
Bill schodził powoli i ostrożnie, obiema rękoma trzymając się poręczy. Syreny były coraz głośniejsze i po minucie w końcu dotarli pod bramę warsztatu.
Pat pomogła Billemu pod koniec schodów, cały czas zerkając na leżącego policjanta. Niech ci ratownicy się pospieszą. Czeka ją długi dzień... długi dzień wypełniony przesłuchaniami i to przez jednego mustanga shelby.
 
Aiko jest offline