Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2017, 12:26   #120
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
10/12

Arkham Asylum - Grant Morrison, Dave McKean



Gatunek: powieść graficzna


Azyl Arkham to z pewnością jedna z ciekawszych koncepcji w uniwersum DC. Mroczny szpital psychiatryczny jest zarazem więzieniem, gdzie przetrzymywani są najwięksi przeciwnicy Batmana jak Scarecrow, Bane, Harley Quinn czy oczywiście Joker. Mimo nowoczesnych zabezpieczeń, zazwyczaj odsiadka malowniczej ferajny nie trwa zbyt długo. Prędzej czy później zło wylewa się stąd na teren Gotham, czemu poświęcono wiele gackowych zeszytów. O rzeczonym miejscu powstała również bardzo głośna gra komputerowa. Z całą jednak pewnością najbardziej znanym dziełem, opisującym szpital, jest komiks Morrisona oraz McKeana z 1989 roku.
I tym razem osadzeni ani myślą się grzecznie resocjalizować, wkrótce wszczynając bunt pod przewodnictwem Jokera. Batman przybywa na miejsce, lecz jeszcze nie wie, że sytuacja wymaga znacznie więcej od obicia paru kaprawych facjat. Pacyfikując kolejnych przeciwników i zmierzając do największego ze swoich wrogów, stoczy także wewnętrzną walkę, przez większość czasu odbytą w oparach psychodelicznej symboliki. Jednocześnie poprzez retrospekcję czytelnik poznaje historię założyciela placówki. Na wskutek drastycznych przejść Amadeusz Arkham również toczy bój z własnym umysłem. Sposób przedstawienia jego manii sprawia zaś, że trudno już oddzielić majaki od nieznośnej dla lekarza rzeczywistości.
Cały z resztą komiks jest bardzo oniryczny i rzeczywiście przypomina spacer po umyśle obłąkanego człowieka. Akcja lubi się załamywać oraz postępować chaotycznie, gdzie zarzuca odbiorcę dziesiątkami nawiązań o charakterze religijno-mistycznym. Sprawia to, że momentami nie sposób zrozumieć fabułę, a należy ją zwyczajnie czuć. Albowiem tematem przewodnim jest spektrum postępującego obłędu, w którym pogrąża się zarówno Batman, co i Amadeusz. Stąd jednak rodzi się moje zwątpienie, co do pojemności realizacji takiego pomysłu. Bo choć schorowana atmosfera jest bardzo sugestywna, tak po pewnym czasie przestaje wystarczać jako jedyny środek wyrazu. I mówię tu z pozycji osoby, która czytała oryginalny skrypt do komiksu, ze wszystkimi wytłuszczonymi doń odniesieniami. Śledząc go, trudno pozbyć się wrażenia, że historia to wór pomysłów, gdzie po trochu pije się do wszystkiego: filmów Hitchcocka, psychoanalizy, postaci Jezusa (ileż można). Poszczególne sceny są ładnie opakowane, ale wrzucone luzem, bez wzajemnej korelacji. A to, że scenariusz jest o szaleństwie, nie wyklucza przecież potrzeby istnienia szerszego kontekstu.
Kreska to już zupełnie inna bajka. Tytuł został fenomenalnie narysowany. Warto pochylić się nad każdym paskiem i smakować jego ostre kontury, które za nic mają sobie banalną symetrię oraz ład. Kadry często zdają się na siebie nachodzić; nieraz zostaje rozmyte tło oraz drugi plan. Zabieg, który w innym komiksie uczyniłby go nieczytelnym, tutaj tylko podkręca szalone (dosłownie) tempo i robi to świetnie. Od niektórych scen nie sposób oderwać wzroku i właściwie pokuszę się na stwierdzenie, że brak w komiksie słabego, a nawet przeciętnego szkicu. Dla mnie Arkham Asylum nie było przełomowe tyle pod względem narracyjnym, co graficznym właśnie.
Komiksy superbohaterskie mają tę fajną cechę, że są uniwersalne. Każdy pokolenie oraz autor mogą mieć własną wizję danej historii i opowiedzieć ją w inny sposób. Działają trochę jak nośniki pewnych archetypów. Maska oraz peleryna bywają więc okazją do opowiedzenia szerszej historii. DC rozumie to szczególnie dobrze, gdyż w ich postaciach jest więcej psychologicznej głębi, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. Dla przykładu Zabójczy żart Alana Moore'a stawiał pytanie czy dobro może istnieć bez zła, tak jak Batman oraz Joker zdają się wzajemnie potrzebować. Nie potrafię jednak powiedzieć o czym konkretnie mówi Arkham Asylum. Jest tu tak wiele, a zarazem brakuje klarownej puenty. Podczas jak poszczególne, małe sceny w komiksie są całkiem sprawne, tak Morrison zwyczajnie przynudza, gdy chce opowiedzieć coś złożonego. Wtedy wolę skupić się już stricte na rysunkach, bo to nie zawodzą ani na chwilę.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 14-11-2017 o 11:50.
Caleb jest offline