Cisza i spokój.
Zwykle tego trzeba człowiekowi, gdy dotrze do miasta po dłuższej wędrówce po drogach i bezdrożach.
Jednak ci, co pragną stałej ciszy i ciągłego spokoju, nie włóczą się po całym Imperium w poszukiwaniu złota i przygód. Nic więc dziwnego, że po paru spokojnych dniach Kaspar zaczął się nieco nudzić.
Nie mówiąc już o tym, że miasto opróżniało sakiewkę z wprawą doświadczonego kieszonkowca, a każdy wiedział, że tam, gdzie jest cisza i spokój, tam trudniej o większy zarobek, wbrew temu, co mawiali niektórzy - że złoto leży na ulicach.
Złoto tkwiło w cudzych sakiewkach, a ich opróżnianie nie należało do jego fachu.
Poprawił opadające na czoło włosy i spojrzał na Gorzałka.
- Piwo i jajecznica - powiedział. - Ten bekon brzmi całkiem dobrze. Są może jakieś ciekawe wieści z okolicy?
Miał nadzieję, że prócz jedzenia Gogo rzuci na stół jakieś ciekawe informacje, które - w taki lub inny sposób - da się zamienić na brzęczącą monetę.