Powiadają niektórzy, że ranek jest mądrzejszy od wieczora. W przypadku Lennarta ranek okazał się nie tyle mądrzejszy, co znacznie lepszy. A dokładniej - zdrowszy. Mikstura, którą zażył jak co wieczór, i popił kolejną porcją ziółek, najwyraźniej tym razem zadziałała, bo całą noc Lennart przespał spokojnie, a rankiem, chociaż był słabszy niż powinien, to nie biegał do kibla, ani też nie rzygał jak kot.
Czyżby stał się cud i zaraza zaczęła opuszczać jego ciało?
Ze zdwojonym apetytem usiadł do w miarę normalnego posiłku, bardziej konkretnego niż kleik z ryżu.
- To jakie mamy plany na dziś? - spytał Ericha. |