Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-10-2017, 09:23   #151
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak dobrze raz chociaż mieć strażników po swojej stronie, pomyślał, nieco przesadzając, Lennart. Wszak zwykle kłopotów z nimi nie miewał, ale też i strażnicy zazwyczaj nie pchali się z pomocnymi ramionami.
Miła odmiana...

Gdy Erich skończył rozmowę i cała grupa ruszyła w stronę gospody, Lennart ruszył wraz z pozostałymi, trzymając się z tyłu (raczej z powodu kiepskiego samopoczucia, niż z powodu niechęci do straży miejskiej), od czasu do czasu korzystając z pomocy człowieka, który mu pomógł uwolnić się z sieci. Sveina, jak się okazało.

Nim Svein zdążył odejść (w przymusowym towarzystwie strażników) Lennart rzucił tylko, że pamięta o obiecanym piwie.

Dalsze działania zależały tylko do Ericha - Lennart zbyt kiepsko się czuł, by o czymkolwiek myśleć i planować dalej, niż na najbliższe pięć minut.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-10-2017, 23:35   #152
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
LOCHY INKWIZYTORIUM, ALTDORF, 2673KI


W Sali Przesłuchań panowało skupienie. Było słychać tylko monolog dziadygi (z rzadka przerywany pytaniami Inkwizytora) oraz ciche skrzypienie pióra na papierze. Wszyscy wyczuwali atmosferę narastającego zagrożenia, a niektórzy, bardziej otwarci, współczuli bohaterom uwikłanym w trudne decyzje, gdzie każde rozwiązanie oznaczało kolejny krok ku ciemności.
Nawet światło jakby przygasało. Za to czerwony poblask z paleniska, w którym rozgrzewano narzędzia był coraz silniejszy.


- Kretyna chcieli ze mnie zrobić i z niego. Z kapłana. A mówiłem im, mówiłem. Ale nie posłuchali. To fanatyk, ale nie idiota, przecież im mówiłem! Droge chciał urządzić pokazowy proces i stracić wszystkich ku uciesze gawiedzi. Może trochę torturować, skoro i tak już po mistrza posłał. Kto wie do czego mag z kolegium może się przyznać. Ludzie mieliby rozrywkę, jemu wzrósłby prestiż. Same plusy - Dziadyga kontynuował opowieść.

- Ale tego nie zrobił, skoro tu jesteś. Dlaczego? - Mimo upływu wielu lat, niechęć kultów Sigmara i Ulryka nie osłabła, Inkwizytor chętnie posłuchałby o błędach "kolegi po fachu" z drugiego obozu.

- Przyszedł później. Powiedział mi. Powiedział. Chwalił się. Że otworzył im oczy. Że akolita Morra poprosił go o łaskę rozmowy z nim. Że wyjawił mu wszystko. Głupiec! Nie wiedział, że nie wszystko zostało wyjawione. Nic o pakcie. Ale się chwalił. Że smutny Roel opowiedział mu wszystko tak, jak to było. Od początku, od tego jak przybyli z rannym krasnoludem, że mag znał martwego druida, że dopadła ich zaraza, że spotkał szczurołapa i że doznał wizji... Że chciał ocalić ludzi niegotowych na śmierć.
- Że Morryta przeprosił za spiski i kłamstwa. Że liczył na moją pomoc w ocaleniu miasta. I że i tak nie ucieknę z odciętego miasta. Ha! Okłamać kapłana mówiąc mu prawie całą prawdę. Spodobał mi się ten akolita, spodobał. Tak z wami trzeba, tak właśnie trzeba, Inkwizytorze
- Dziadyga zaśmiał się paskudnie. - Całej prawdy i tak nie pojmiecie, zbyt zaślepieni jesteście! Tak jak Droge, tak jak Droge. Przyszedł do mnie później, cały dumny z siebie. Że jak surowy ale sprawiedliwy ojciec naznaczył im pokutę, ale puścił. Żebym wiedział, że choć oszukałem i okłamałem słabe i ciemne umysły, zresztą i tak podatne na ciemność i kłamstwa, jak każdego maga i prawie każdego zdegenerowanego szlachcica, a nawet niedoświadczony umysł akolity, to jednak on, Droge, przejrzał mnie na wylot! Że rozjaśnił ich umysły, że pojęli swoje błędy i zrozumieli, że zostali oszukani przeze mnie. Kłamca! - krzyknął głośno Caspar zapluwając się - Oszczerca! Nie okłamałem ich. Uczciwa umowa. Za zgodą! Zawsze za zgodą! Splunąłem mu w twarz, właśnie tak... - Caspar zaczął wyglądać jakby i to chciał pokazać, ale podniesiona, zaciśnięta na rozgrzanym pręcie pięść inkwizytora powstrzymała go.
- Jeszcze za wcześnie, tak, jeszcze za wcześnie... - wymamrotał nie wiedzieć czemu.

 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 30-10-2017 o 23:59.
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-10-2017, 23:40   #153
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Herbert Dröge był gotów Was przykładnie ukarać, urządzić pokaz dla całego miasteczka. Gdy jednak pierwsze zburzenie minęło zdał sobie sprawę, że publiczne skazanie kogoś o szlacheckiej krwi, czy akolity zaburzy naturalny porządek rzeczy. Jak mieszczanie mają czuć szacunek i respekt do kapłanów, jeśli okażę się, że Ci wyżej w hierarchii również są heretykami? Na nich wszystkich spada cień podejrzeń.
- Stać! Jeśli ta dwójka choćby drgnie, albo co rzeknie obijcie ich, ale tak żeby przeżyli!- Wstrzymał więc ręką i słowem strażników i udał się na rozmowę z akolitą Morra.
- Mówcie bracie, wysłucham Was jak ojciec krnąbrnego syna. - Zachęcił Roela.
Tym razem nie przerywał, wysłuchał całej opowieści i zawartych w niej tłumaczeń.
- Nabrał Was i zmanipulował. Sztukę czarnoksięstwa posiada, heretyk plugawy wpłynął na Wasze słabe umysły. Nekromanta biegły jest w różnych podłych sztuczkach. Ostrzegałem Was, ostrzegałem, że ma cała gromadę fanatyków. Jego wiedza jest skażona, ludziom w niczym nie pomoże. Nie wyposzczę go. A co do Was, mieszkańcom posługiwaliście, więc wybaczam Wam... Tym razem, ale kara Was nie minie.
Sama rozmowa nie trwała długo, mężczyźni szybko wrócili do głównej sali.
- Bracie Roel uznaje Wasze przeprosiny, dopilnujecie jednak tego co teraz postanowię. Magu opuścisz Fortenhaf przy pierwszej sposobności. Panie Oskarze von Hohenberg przed wyjazdem z miasta złożycie szczodry datek na świątynię. Teraz możecie odejść wolno.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 31-10-2017 o 16:17.
pi0t jest offline  
Stary 02-11-2017, 08:03   #154
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Otto był gotowy na zbrojne starcie ze strażnikami. Nie podobało mu się by walka miała toczyć się ze sługami Imperium i to w świątyni jednego z bóstw tej krainy.
Złapał mocniej drąg, który zabrał z domu Druida i czekał na atak gdy Roel zaproponował rozmowę. Mag skinął głową towarzyszowi i czekał spokojnie gotowy na nagły atak zbrojnych.

Widdenstein miał skruszoną postawę gdy słuchał kapłana. Nie patrzył mu w oczy i nie chciał go prowokować. Tajemnica, którą znał lepiej by nie wyszła na jaw.
- Nie zamierzałem inaczej.- Odpowiedział urlicowcowi. - mam raport do złożenia w stolicy.- Dodał i zamilkł. Nie chciał dalej rozmawiać ze sługą boga wilków i zimy.

***

W końcu wyszli ze świątyni i stanęli na środku placu.
- Dziadyga jest nam potrzebny by ocalić tych ludzi i naszych kompanów.- Zaczął od oczywistego.
- Z katakumbów będzie ciężko wyciągnąć starca.- Mówił z kwaśną miną.
- Musimy wywabić kapłana i jak najwięcej jego sług ze świątyni i czym prędzej wyciągnąć starca i ukryć go do czasu aż miasto będzie bezpieczne. Macie jakiś pomysł?- Otto nie był złodziejem czy zbrojnym. Nigdy nie musiał myśleć o włamaniach i to do świątyni jednego z najpotężniejszych kultów w Imperium.
- Może by skorzystać z tylnego wejścia do podziemi świątyni?- Zastanowił się mag i był gotów wyobrazić sobie gdzie jest dziadyga i jak korytarze szły. Może uda się ustalić gdzie mogą się kończyć i w którym domostwie lub innym miejscu jest wyjście z lochów świątyni. By wspomóc siebie czarami takimi jak "Natchnienie".
 
Hakon jest offline  
Stary 03-11-2017, 20:26   #155
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Ten nie, tak naprawdę to pomógł bandytów pogonić. - Erich odpowiedział strażnikowi pytającemu o mężczyznę idącego obok Lennarta.

Nim skorzystał z eskorty do gospody wrócił na miejsce napadu i odszukał swój sztylet. Następnie wraz z Lennartem, Sveinem i towarzyszącym im patrolem dotarli do gospody.

Na miejscu podziękował w oszczędnych słowach, nie kazał również wzywać akolitki.
- Pewnie ma mnóstwo pracy z doglądaniem wszystkich potrzebujących. - Stwierdził. - Nie fatygujcie jej po nocy. Sam pójdę ją odwiedzić rankiem. Na szczęście łajdak spartaczył strzał i rana nie jest aż tak poważna, jak mogłaby być. - Powiedział.

- Do komendanta również pójdę. - Oznajmił. - Nie dlatego, że nie ufam, że zrobicie co trzeba, ale dlatego, żeby pochwalić waszą służbę dzisiejszej nocy. To miasto potrzebuje takich ludzi jak wy, a komendant z pewnością potrzebuje sprawdzonych oficerów... - zawiesił głos. - Jak was zwą? - Spytał patrząc na najbardziej ogarniętego z mężczyzn.

Erich rzeczywiście zamierzał rzec jedno czy dwa dobre słowa o strażnikach, chociaż niekoniecznie nakłaniać dowódcę do awansowania swoich ludzi na oficerów. Sama pochwała była również nieco na wyrost, ale von Kurst zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że w trudnych czasach lepiej mieć po swojej stronie kilku wdzięcznych za dobre słowa strażników, niż nie mieć.

Czekała go rozmowa z Oskarem oraz pozostałymi o nieudanej akcji łowców nagród. Szczęśliwie nieudanej, bowiem dwa celne bełty mogły zakończyć żywoty Ericha i Lennarta w tamtej uliczce. Wszyscy powinni mieć baczenie na siebie, bowiem do kolejnej akcji łowcy z pewnością przygotują się lepiej.

Erich miał również nadzieję, że Roel albo inny towarzysz będzie mógł opatrzyć jego szyję, bowiem przeorana pociskiem skóra piekła niemiłosiernie. Nazajutrz zaopatrzy się u kapłanki w jakąś maść łagodzącą, a może nawet środek wspomagający leczenie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 03-11-2017, 23:05   #156
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Szlachcic osłupiał i zdębiał. Mimo wszystko nie spodziewał się, że inkwizytor każe ich zaaresztować. Oskar był zdumiony, dlatego nie stawiał oporu. Na szczęście miał rozumnego towarzysza, który zachował zimną krew i zdążył przekonać fanatyka do swoich racji.
Na słowa skierowane do niego, Oskar zareagował skinieniem głowy, mającym być potwierdzeniem zrozumienia słów kapłana. Następnie szlachcic wyszedł razem z towarzyszami na dwór.
-O...ja...pierdole- powiedział głośno-Już mi rozpalone żelazo stanęło kurwa przed oczami.- dalsze jego słowa było zbiorem wszystkich znanych mu przekleństw.
Na początku chodźmy się napić.- odpowiedział Ottonowi-Najlepiej jakiegoś słodkiego wina. Wtedy porozmawiamy i obmyślimy plan.
 
Ismerus jest offline  
Stary 07-11-2017, 21:41   #157
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Herbert Dröge oschle pożegnał trójkę protagonistów. Nikt z nich nie zaprotestował, żaden nie odważył się wnieść sprzeciwu. W większości wyszli bez słowa. Jeszcze na placu przy świątyni Otto Widdenstein zastanawiał się, nad możliwością wyrwania dziadygi z lochu kapłana. Tylne ukryte wejście do sakralnej budowli, odkrycie sekretnego tunelu, włamanie do świątyni. Jego myśli mimo zmęczenia kotłowały się w głowie. W katakumbach panował półmrok, nie było też zbytnio czasu je zwiedzać i przeszukać. Nikt zresztą wtedy o tym nie pomyślał. Świątynia Ulryka przypominała budowlę obronną, możliwe jednak, że taki tunel i sekretne przejście istnieje. Rzucony czar trochę rozjaśnił zmęczony umysł. Wędrowny Czarodziej uświadomił sobie, że nie studiował architektury, ani inżynierii. Brakowało mu wiedzy w tym temacie. Budowniczowie świątyni Ulryka z pewnością dawno już pomarli, sam kapłan raczej takich sekretów nikomu nie ujawni. W archiwum miejskim, nawet jeśli udałoby się odnaleźć plany budowli, to raczej nikt na nich nie naniósł sekretnego przejścia. Rozważania maga przerwał szlachcic, który po stresującej sytuacji wyraźnie chciał odetchnąć przed spoczynkiem. Kwarta czy dwie słodkiego winna uspokoi skołatane nerwy i pomoże usnąć. Akolita Morra nie protestował, chwilowo milczał. Czyżby rozterki moralne zbytnio wstrząsnęły jego wiarą? Przecież Morr i jego wyznawcy to ich zaprzysiężeni wrogowie nieumarłych. Ich posługa polega na ochronie dusz mieszkańców Imperium przed Chaosem i nekromantami. Chwilę później akolita Morra dostrzegł, że jego towarzysz szlacheckiej krwi ma przeszklone oczy, mimowolnie drżą mu ręce i z pewnością ma wysoką gorączkę, choć chyba nie zdaje sobie tego nawet zbytnio sprawy.



W innym miejscu Fortenhaf szlachcic wraz z towarzyszącym mu przepatrywaczem i szczurołapem zostali odeskortowani do gospody. Ten ostatni wiedząc, że nie jest miłym gościem w tym przybytku posłuchał rady strażnika i udał się do przytułku. Mężczyzna wiedział, że młoda akolitka bogini miłosierdzia jest osobą powszechnie szanowaną. Czasem tylko ktoś wykorzystał jej naiwność, jednak jej lazaret wydawał się w miarę bezpiecznym miejscem. I tak rzeczywiście było, tej nocy zawierucha nie dotarła do miejsca pracy Erny. Svein pomagał ile miał sił, a tych było niewiele. Ludzie kaszleli, wymiotowali, defekowali i szlochali. Ich owrzodzenia pękały, a śmierdząca ropa rozlewała się po ranie. Niestety liczba osób chorych się nie zmniejszała. Mimo starań akolitki część chorych zmarła tej nocy. Byli to głównie osoby starsze lub dzieci, widać ich organizmy jako pierwsze przegrywały walkę z chorobą. Szczurołap był świadkiem tych wydarzeń i tej nocy praktycznie nie zmrużył już oka. Dopiero przed samym świtem mimowolnie zdrzemnął się, ale był to sen bardzo niespokojny, niedający wytchnienia.
Ranny Erich oraz Lennart miel wygodniejsze warunki. Dowódca patrolu upewniwszy się, że szlachcic nie chce pomocy akolitki odprężył się na chwilę.
- Złapiemy ich Panie i wielce dziękuje. Ja Panie to Franz jestem, syn węglarza, Brocha znaczy się. – Potwierdził ponownie jakby z większym zaangażowaniem. W tym czasie jeden z jego towarzyszy rozdygotał się cały, jego spodnie zrobiły się mokre, a z nogawek skapywał mocz.
- Wybaczcie Panie, jeśli to wszystko to odejdę. – Niezatrzymywany członek straży kiwnął ręką swym towarzyszom. Nim weszliście do gospody usłyszeliście jeszcze, że kazał choremu wracać do domu, albo iść do przytułku. Jeszcze parę dni temu pozostała trójka pewnie głośno by szydziła z nieszczęśnika, tej nocy jednak w ich głosie nie było słychać rozbawienia, a troskę i strach…
W samej gospodzie panował spokój, główna izba była pusta. Pozostali goście musieli udać się już na spoczynek. Nikt nie bawił się, nie grał w karty, nie śpiewał sprośnych piosenek, ani nie domagał się jadła. Jedynie gospodarz kręcił się jakiś apatyczny po sali, narzekając na hałasy z ulicy oraz ból głowy. Gotów był jednak spełnić życzenia Ericha, Lennarta oraz Oskara, który zjawił się w gospodzie niedługo później i pozostałych bohaterów jeśli ci mieli zamiar spędzić tą noc w gospodzie Przy Bramie.




Fortenhaf – dzień trzeci, ranek.



Pierwsze promienie wschodzącego słońca wydobyły Fortenhaf z mroku, w którym pogrążone było przez całą noc. W ciągu ostatnich dwóch dni miasto przeszło jakąś straszną metamorfozę. Zniknęły gdzieś radość i szczęście, zamiast nich pojawił się smutek i przygnębienie. Ulice świeciły pustkami, okna domów ukryły się za szczelnie zatrzaśniętymi okiennicami. Wszędzie było pełno trupów. Niemal przed każdym domem można było znaleźć powykręcane truchła nieszczęśników, którzy ostatniej nocy nie zdążyli się schronić przed gniewem tłumu i różnych band. Wśród nich uwijały się wielkie tłuste szczury, walczące nawet o najmniejszy kawałek mięsa.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 09-11-2017, 08:34   #158
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Ranek przyniósł zmiany. Wielkie zmiany. Miasto już nie przypominało tego sprzed kilkudziesięciu godzin. Śmierć i zaraza zaczynały zbierać swoje żniwo i widać było to na ulicach gdzie prawie przy każdym domu leżały ciała.

Otto obudził się po ciężkiej nocy. Osłabiony po nocnych torsjach i wymiotach. Spał w domu druida licząc na zbawienną magię krążącą jeszcze wewnątrz budynku.
Kolejny napad torsji utwierdził białego maga, iż i on padł ofiarą choroby. Gdy się już uspokoił usiadł i przeklął.
~ Patrząc na to co dzieje się w mieście to nawet czterech dni moge nie dotrwać!~ Zagryzł zęby i wyszykował się do wyjścia.

***

Mag pierwszą sprawę jaką chciał załatwić to udać się do akolitki by zapytać co według jej obserwacji obecnie najlepiej pomaga chorym. Nie kwapi sie przed przyznaniem się do zachorowania, ale nie będzie zaprzeczał.

Z informacjami Wieddensteim udał się by zaopatrzyć się w specyfik i nabrać sił lekko strawnym posiłkiem. O uzupełnianiu płynów, jak wspominała akolitka też nie zapomniał i przygotował sobie bukłaczek wody na później.

Miał zamiar następnie udać się do ratusza w celu odnalezienia zapisków i planów świątyni Boga Zimy. Stare plany pokazywały zapewne gdzie mogły by wyjść ewentualne drogi ucieczki ze świątyni. Nakładając na mapę dzisiejszego miasta można by ustalić gdzie wyjścia z niej można szukać.
Oczywiście Hierofant zamierzał wspomóc się czarem ostatnio tak chętnie używanym.
 
Hakon jest offline  
Stary 09-11-2017, 09:17   #159
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiadają niektórzy, że ranek jest mądrzejszy od wieczora. W przypadku Lennarta ranek okazał się nie tyle mądrzejszy, co znacznie lepszy. A dokładniej - zdrowszy. Mikstura, którą zażył jak co wieczór, i popił kolejną porcją ziółek, najwyraźniej tym razem zadziałała, bo całą noc Lennart przespał spokojnie, a rankiem, chociaż był słabszy niż powinien, to nie biegał do kibla, ani też nie rzygał jak kot.
Czyżby stał się cud i zaraza zaczęła opuszczać jego ciało?

Ze zdwojonym apetytem usiadł do w miarę normalnego posiłku, bardziej konkretnego niż kleik z ryżu.

- To jakie mamy plany na dziś? - spytał Ericha.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-11-2017, 11:36   #160
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Akolita nie spał tej nocy zbyt wiele. Dręczony wątpliwościami wpatrywał się w ciemność, a świadomość, że szuka sprzymierzeńca w kimś, kto powinien być jego wrogiem i oszukiwanie tego, kto powinien byś mu sprzymierzeńcem spędzała mu sen z powiek przez wiele godzin. Kiedy jednak zmorzyło go zmęczenie usnął i znów nie śnił o niczym. Czy była to kara, czy ciche przyzwolenie od Pana Snów? Z takim pytaniem jeszcze przed brzaskiem otworzył oczy kolejnego dnia. Akolita jednak podjął już decyzję. Musiał tylko przekonać sam siebie, że jest słuszna.

Bez słowa zebrał swoje ubrania zwinięte w spory pakunek i ubrał się jak zwykle w odosobnieniu. Napełnił brzuch jedzeniem, bo wiedział, że potrzebna będzie mu siła. Kończąc posiłek przeklął siebie za to, że brak mu było błyskotliwości takiej, jaką otrzymał jego młodszy brat. Nienawidził go za to, że był od niego sprytniejszy, a teraz dałby się pociąć za jego pomoc.
Jedynym pomysłem, jaki przychodził mu do głowy było zwrócenie się o pomoc do burmistrza, któremu również los mieszkańców mógł leżeć na sercu, ale to zrujnowałoby niedawno odzyskane zaufanie Droge`a. Kapłan na pewno nie darowałby mu takiego oszustwa. Taka zniewaga i potwarz sprowadziłaby niechybny gniew na akolitę i prędzej by zabił Dziadygę, niż wydałby w jego ręce.

Gdy w zamyśleniu wyszedł na ulicę w pierwszym momencie nie zauważył tego, jak bardzo zmieniło się miasto. Dopiero po chwili podniósł wzrok, a jego oczom ukazały się martwe ciała, lecz nie pokonane przez chorobę, a przez żelazo dzierżone w dłoniach innych ludzi. Roel natychmiast przypomniał sobie co czuł na cmentarzu. Jego gardło zacisnęło się boleśnie, oczy zaszkliły, a zęby zazgrzytały. Nie przeszedł obojętnie obok żadnego ciała, nad każdym pochylił się układając skrzyżowane ręce na piersiach i domykając wciąż otwarte oczy. Nad każdym odmówił modlitwę licząc, że Morr nadal będzie chciał go wysłuchać.

Podczas prowizorycznych obrzędów pogrzebowych i kiedy ze złością posyłał kopniakami natrętne szczury w powietrze, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że musi coś zrobić. Nawet jeśli on sam zostanie potępiony, musi coś zrobić.
Miał nie wtrącać się w sprawy żyjących, ale tyle bolesnej śmierci nie może być miłe jego łaskawemu Panu.

Postanowił zebrać wszystkich towarzyszy w jednym miejscu. Byli mądrzejsi od niego, a teraz, kiedy poznał ich tajemnicę będą mówić bez ogródek. W pierwszej kolejności pomyślał o Sveinie. Jego znajomość miasta i biegłość w poruszaniu się po nim nie raz już okazała się nie ocenioną pomocą.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 09-11-2017 o 11:41.
Morel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172