Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 09:36   #127
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Karczma przy gościńcu.

Po śniadaniu przystąpiono do kulbaczenia koni i rychtowania wozów. Cyganie uczynnie również pomagali, choć nie wyruszali jeszcze.

W tym czasie Michal skorzystała z okazji i ze swą tabliczką i kredą podeszła do towarzysza Anny. Krótkimi zwięzłymi słowami opisała swój problem, po czym przekazała list inkwizytorowi.
W miarę czytania uśmiechał się.
- Ruffi to młodszy brat Waltera. Pisze w liście o tym, że ich ciotka chorzeje, a z braku potomstwa pewnie jemu przyjdzie w posiadanie posiadłość pod Berensdorfem. Poza tym pozdrawia, prosi o wieści ze wschodu. Pisze jak się jego serce raduje, że Walter nie pielgrzymuje już po Rusi Kijowskiej szukając zagłady dla mocy piekielnych. Jednocześnie informuje, że pan na pałacu w Guzenstein wyruszył do księstwa Wielkopolskiego, Małopolskiego i dalej planuje do Kijowa i na Morawy. Ów von Guze jest człowiekiem wpływowym i nie cofającym się przed niczym dla powiększenia swego i tak ogromnego majątku. Później pisze jak jego dziatki, córka mająca wiosen czternaście szykuje się do zmowin. Ruffi pisze też, że młodszy syn zapatrzony jest w historie o wuju i marzy o złożeniu ślubów zakonnych i wstąpieniu w szeregi Szpitalników. Jednak jego ojciec mu odradza mówiąc o tym, że Walter codziennie ryzykuje życie, a już jest okulawion. Ot, zwykły list brata, do brata. Skąd to masz?

Korowód inkwizycji uszczuplony o szereg indywiduów i dwa wozy taboru ruszył więc do Mogilna. Ksiądz Szymon oddelegował biskupich ludzi do pomocy w poszukiwaniach w lesie, toteż za lejcami pierwszego powozu usiadł Gerge, a drugiego Fyodor.

Tuż przy Francisce siedziała młoda Małgosia. Polubiła cyganów i ich dzieci, jednak rodzice zakorzenili w niej tak mocne poczucie obowiązku, że nie śmiała zostawić swej nowej pani. Nawet jeżeli oznaczało to wynudzenie się na wozie z księdzem.

Cyganie zaś zajęli się oporządzaniem karczmy. Krowy zostały wydojone. Świnie napasione. Gnojówka wyrzucona przed oborę. Michal sama rozsypywała ziarno kurom podczas, gdy Jofanka przegrzebywała ściółkę szukając jajek.

Minął może czas jednej mszy, po tym jak na szlaku nie było już widać wozów jadących do Mogilna, podczas gdy całe obejście było uprzątnięte. Jednak jedenaścioro Cyganów i czwórka podlotków poradziła sobie z tym dużo szybciej niż karczmarz z żoną.

Walter, Jorg i dwaj pomagierzy biskupa szykowali się do poszukiwań w lesie. Mieli tylko dwa luźne konie, które teraz osiodłali i planowali prowadzić za sobą jako transport dla racji suchego mięsa, pochodni i innych przydatnych w lesie rzeczy. Jednak Simonica na polecenie Michal zatrzymał ich. Po długiej rozmowie uprosił, żeby jeszcze zaczekali. Zza jego pleców młody Jakub aż rwał się do do tego, by ruszyć do lasu. Choć bardzo go uspokoiło spojrzenie na Michal, która tylko pokiwała przecząco głową i postukała w broszę z głową wilka wpiętą w płaszcz. Chłopak opuścił głowę i poczłapał do taboru.

Podróż do Mogilna
Droga zdawała się mijać szybciej niż poprzedniego dnia. Ciężko powiedzieć, czy za sprawą Fyodora, który wykazał się niezwykłym wręcz talentem jako woźnica, czy za sprawą Anny, która włączyła się do dyskusji o pismach, przeplatając to opowieściami o swoich wizjach. Włoszka, która na początku podchodziła do rozmowy z wielkim entuzjazmem dopiero teraz uświadomiła się ile jej jeszcze wiedzy brakuje z tego zakresu. W pewnym momencie zamilkła i tylko się przysłuchiwała, z czym jej było nieswojo.

Chwilę po południu przyszedł czas zatrzymać się na popas. Droga rozwidlała się, a jej prawa odnoga stykała się z wąskim strumykiem. A za drzewami zaczynała się spora łąka. Idealne miejsce na popas. Na granicy lasu i łąki znajdował się charakterystyczny kamień.

Do Mogilna zostało kilka godzin jazdy. Pewnie jeszcze jeden popas. Choć i tak poruszali się szybciej niż poprzedniego dnia. Czy to Cyganie ich spowalniali?

Siedli do wspólnego posiłku, gdy nagle Francisca poczuła zimny dreszcz na plecach.
- Zginiecie.
Usłyszała męski szept tuż przy uchu. Dawno tego nie czuła. Dawno też głosy nie były aż tak nieprzyjazne. Jednak nikt inny zdawał się tego nie usłyszeć. Włoszka patrzyła zwłaszcza na Annę. Jednak siostra zakonna nie czuła ani dreszczy, ani też żadnego innego zwiastunu nadchodzącej wizji. Włoszka już miała uznać, że się jej przesłyszało, gdy umysł przewiercił ten sam głos.
- Zostańcie tu, a zginiecie.

Tymczasem w karczmie przy gościńcu...
Pogoda wyraźnie się psuła. Mżawka z rana przechodziła falami. Co akurat cyganie docenili, gdyż kupa gnoju za karczmą w miarę deszczu traciła swój urokliwy zapach. Jednak nikt nie lubił czekać. Walter patrzył z wyrzutem na Michal, która ufnie czekała na obiecaną pomoc. Gerge nie powiedział mu nic o liście, ale coś mówiło Cygance, że czas najwyższy pomówić ze starym inkwizytorem.

W końcu zagrzmiało. I zaraz po tym mżawka przeszła w deszcz.
- Nici z polowania - podsumował po łacinie Jakub, któremu zostało jeszcze półtorej dnia służby dla Cyganki z Żelaznych Wilków.
Po chwili jednak krótszej niż Anioł Pański nastąpiło ożywienie.
Oto od strony Płocka gościńcem galopował jeździec. Jego koń był karo-srebrny. Michal nigdy nie spotkała się z takim zwierzęciem. Sam zaś mężczyzna był potężnie zbudowany. Przy siodle miał przytroczony długi miecz. Drugi, krótrzy nosił w pochwie na plecach. Ściągnął lejce, zatrzymał się przed taborem. Zmierzył wszystkich wzrokiem, aż w końcu rzekł:
- Gde Simonica? On iskal mienia.
- Tum jest. Tyś Michaił, prawda? - powiedział Cygan po łacinie.
- Prawda - odrzekł również po łacinie przybysz i zsiadł z konia nic nie robiąc sobie z padającego deszczu.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline