Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 11:36   #160
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Akolita nie spał tej nocy zbyt wiele. Dręczony wątpliwościami wpatrywał się w ciemność, a świadomość, że szuka sprzymierzeńca w kimś, kto powinien być jego wrogiem i oszukiwanie tego, kto powinien byś mu sprzymierzeńcem spędzała mu sen z powiek przez wiele godzin. Kiedy jednak zmorzyło go zmęczenie usnął i znów nie śnił o niczym. Czy była to kara, czy ciche przyzwolenie od Pana Snów? Z takim pytaniem jeszcze przed brzaskiem otworzył oczy kolejnego dnia. Akolita jednak podjął już decyzję. Musiał tylko przekonać sam siebie, że jest słuszna.

Bez słowa zebrał swoje ubrania zwinięte w spory pakunek i ubrał się jak zwykle w odosobnieniu. Napełnił brzuch jedzeniem, bo wiedział, że potrzebna będzie mu siła. Kończąc posiłek przeklął siebie za to, że brak mu było błyskotliwości takiej, jaką otrzymał jego młodszy brat. Nienawidził go za to, że był od niego sprytniejszy, a teraz dałby się pociąć za jego pomoc.
Jedynym pomysłem, jaki przychodził mu do głowy było zwrócenie się o pomoc do burmistrza, któremu również los mieszkańców mógł leżeć na sercu, ale to zrujnowałoby niedawno odzyskane zaufanie Droge`a. Kapłan na pewno nie darowałby mu takiego oszustwa. Taka zniewaga i potwarz sprowadziłaby niechybny gniew na akolitę i prędzej by zabił Dziadygę, niż wydałby w jego ręce.

Gdy w zamyśleniu wyszedł na ulicę w pierwszym momencie nie zauważył tego, jak bardzo zmieniło się miasto. Dopiero po chwili podniósł wzrok, a jego oczom ukazały się martwe ciała, lecz nie pokonane przez chorobę, a przez żelazo dzierżone w dłoniach innych ludzi. Roel natychmiast przypomniał sobie co czuł na cmentarzu. Jego gardło zacisnęło się boleśnie, oczy zaszkliły, a zęby zazgrzytały. Nie przeszedł obojętnie obok żadnego ciała, nad każdym pochylił się układając skrzyżowane ręce na piersiach i domykając wciąż otwarte oczy. Nad każdym odmówił modlitwę licząc, że Morr nadal będzie chciał go wysłuchać.

Podczas prowizorycznych obrzędów pogrzebowych i kiedy ze złością posyłał kopniakami natrętne szczury w powietrze, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że musi coś zrobić. Nawet jeśli on sam zostanie potępiony, musi coś zrobić.
Miał nie wtrącać się w sprawy żyjących, ale tyle bolesnej śmierci nie może być miłe jego łaskawemu Panu.

Postanowił zebrać wszystkich towarzyszy w jednym miejscu. Byli mądrzejsi od niego, a teraz, kiedy poznał ich tajemnicę będą mówić bez ogródek. W pierwszej kolejności pomyślał o Sveinie. Jego znajomość miasta i biegłość w poruszaniu się po nim nie raz już okazała się nie ocenioną pomocą.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 09-11-2017 o 11:41.
Morel jest offline