Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2017, 21:13   #395
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ale co chcesz zrobić?- spytał jaszczur. -Druid nie jest zbyt rozmowny, strażnik wszystko powiedział, a z tego co wspominał sierżant nie było innych świadków. Chcesz gadać z trupem niedźwiedzia?- wzruszył ramionami.
- Rozmawiać z trupem niedźwiedzia... Żarty sobie robisz -Venora przewróciła oczami. - Wiem już coś, więc wiem o co pytać druida. Może teraz dowódca straży nie będzie dyszał nam po plecach i spokojnie będę mogła pomówić z oskarżonym - wyjaśniła swój punkt widzenia. - Jeśli druid niczego nie powie to ja nie będę miała innego wyjścia jak zostawić tą sprawę samą sobie... No może jeszcze obejrzymy miejsce gdzie to wszystko się wydarzyło - dodała na koniec, wyraźnie nie chcąc odpuścić.
-Czyli lochy i siedzący w nim druid- przytaknął jej głową. Highmoon było małym miastem w zestawieniu z Suzail. Kilka chwil później grupka dotarła na miejsce, gdzie od razu skierowali się do piwnicy. Nikt ich po drodze nie zatrzymywał, ale przed celą z druidem stał strażnik.

Druid miał na sobie odzienie ze skór, a jego głowę chronił niedźwiedzi skalp, zasłaniający plecy aż do wysokości lędźwi. Jego ciało zdobiło kilka dziwacznych malowideł, ukrytych pod warstwą brudu i błota. Mężczyzna dyszał ciężko i nerwowo, ale już nie był ogarnięty straszliwym szałem. Jego oczy gniewnie spoglądały na wizytatorów, mimo iż wśród nich był jego rzekomy znajomek czarodziej Mandrick.
-Wszystko w porządku?!- spytał mag, lecz nim zbliżył się do krat celi, strażnik zatrzymał go gestem ręki
-Proszę nie podchodzić- rzekł chłodnym tonem zbrojny.
Venora już miała się zbliżyć, na odległość taką na jaką pozwalał strażnik, kiedy przypomniały jej się słowa chłopaka, którego uleczyła. Sięgnęła więc do swojej torby i wyciągnęła z niej mosiężny diadem. Założyła go sobie na głowę i dopiero wtedy się zbliżyła do celi druida. Stanęła kilka kroków od niego i skupiła się na jego osobie.
- Powiedz mi, co się wydarzyło w lesie? Dlaczego twoje zwierze oszalało? - zapytała go w języku jaki rozumiał.

Dzikus zerwał się z podłogi, na której siedział i doskoczył do krat ściskając je tak mocno, jakby chciał je odgiąć.
-To był mój najlepszy przyjaciel! A oni zaszlachtowali go jak jakiegoś orka!- wycedził przez zaciśnięte zęby, a po policzku spłynęła mu łza.
- Rozumiem, że jesteś w rozpaczy po stracie. Lecz jeśli nie dowiem się co tam zaszło to możesz nie mieć już czasu na opłakiwanie przyjaciela. Proszę. Odpowiedz mi na pytanie- odparła mu spokojnym tonem głosu.
-Towarzyszył mi od wielu lat. Znałem go jak członka rodziny. Potrafił rozszarpać nawet najtwardszego przeciwnika, ale nigdy nie atakował bez mojego rozkazu- odpowiedział tupiąc przy tym nogą.
- Wierzę ci - stwierdziła paladynka patrząc mu prosto w oczy. - Ale coś się wydarzyło tamtego dnia, że straciłeś nad nim panowanie. Strażnicy widząc twojego towarzysza nie złapali za broń, bo ufali, że nic on im nie zrobi. Stała się jednak tragedia - czarnowłosa powoli i ze spokojem wypowiadała słowa. - Strażnik, którego twój niedźwiedź zaatakował, na szczęście przeżył. Uleczyłam go. Wspomniał mi, że w ślepiach zwierzęcia widział czerwone błyski

-Jaki błysk?- łkał mężczyzna. -Nie musiałem go pilnować. Wiedział jak ma się zachować w pobliżu ludzi. Nigdy nie musiałem go pilnować, nigdy!- podkreślił -To nie mogło być opętanie! Poczułbym to! To nie mogła być magia! Nie wiem, co mogło go tak rozjuszyć!- kręcił głową bezradnie. -A ten strażnik? Jeśli to on go sprowokował? Od dawna spoglądają na mnie z pogardą! A co jeśli chcieli mnie w końcu przepędzić?!- ożywił się na krótką chwilę. -Przecież nic im nie zrobiliśmy! A oni go zabili…- znów otarł łzę z policzka.
- Rany chłopaka były naprawdę poważne. Była szansa, że gdyby nie moja interwencja dzisiejszej nocy zmarłby w gorączce. Ale pomimo cierpienia jakie przeszedł, było mu szczerze przykro, że nie było innego rozwiązania jak zabicie niedźwiedzia - odpowiedziała Venora. - Mówił, że niedźwiedź wyszedł spomiędzy drzew i tocząc pianę z pyska rzucił się wprost na niego - wyjaśniła mu jak ta sytuacja wyglądała z perspektywy straży. - Czy jesteś pewien, że nikt nie rzucił na niego złego uroku? Nie skarmił go trującymi jagodami? -A jesteś pewna, że cię nie skłamał?- spytał znów zaciskając zęby z nerwów. -Nie chodzi za mną krok w krok. Był moim kamratem, ale nie sługą. Gdy chciał polować, polował- wytłumaczył swoją niewiedzę.

- Tak jak ty znasz się na dziczy, ja znam się na ludziach - odparła w zapewnieniu co do prawdziwości wersji przedstawionej przez strażnika. - Powiedz mi, czy w ostatnim czasie, po lesie, nie kręciły się jakieś nieznajome osoby? Czy masz tu wrogów, którzy chcieliby krzywdy zarówno twojej jak i by działali na niekorzyść miasta? - po tych słowach spojrzała pytająco również na maga i jego ochroniarza.
-Czy ty się dziewczę słyszysz? Ja tylko doglądam zwierząt i dbam o stare drzewa, które były tu na długo przed przybyciem pierwszych osadników. Nie straszę ludzi, nie spaceruje między ich domami, nie wydaję złota na targowisku…- powiedział spoglądając na nią z ukosa -nie uczestniczę w życiu Highmoon- burknął na koniec splatając ręce na piersi. Zachowywał się jak prawdziwy dziwak, ale pannę Oakenfold wcale to nie dziwiło.
Venora spojrzała na maga i bezradnie wzruszyła ramionami. Jak na razie druid niczego nie dał jej co mogłoby przemawiać na jego korzyść. Znów skupiła się na więźniu.
- Chodzi tu o twoje życie. Chcę pomóc, ale potrzebuję jakichkolwiek informacji, które mogłabym sprawdzić. W tej chwili dowódca straży chce byś został stracony - wyjaśniła mu, żeby był świadom powagi sytuacji w jakiej się znalazł.

-Pomóż nam…- wtrącił czarodziej unosząc rękę w pokojowym geście. Znał druida, ale najwyraźniej nie byli tak blisko ze sobą, jak Venora i Balthazaar.
-Jeśli ktoś z was potrafi rozmawiać ze zwierzętami, to poszukajcie świadków w gaju, na północ od wieży z księżycem na szczycie…- odparł druid.
Paladynka spojrzała na Balthazaara.
- Chyba nie mamy nikogo z takimi umiejętnościami - stwierdziła, gdy pomyślała o tym co potrafią jej towarzysze. - Ale nie wiem czy ktokolwiek z miasta weźmie "słowa" zwierzęcia za wiarygodne - pokręciła głową. - Dobrze, sprawdzimy miejsce gdzie doszło do ataku. Postaram się zrobić... Cokolwiek - zapewniła, ale jej mina wskazywała, że mało była przekonana by to wniosło coś nowego.
Smoczydło skinęło jej głową porozumiewawczo -W drogę- warknął i ruszył przodem w kierunku parteru. Słońce na niebie zasłaniały ciemne chmury, przypominające dwójce towarzyszy o zbliżającej się jesieni.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline