Bodo poczekał chwilę, aż Berwin, Elmer i Santiago wycofają się i obejdą magazyny. Gdy policzył wolno do piętnastu, bo więcej nie umiał, znów wskoczył na beczkę i wciągnął się na dach. Tamten wciąż znajdował się w tym samym miejscu. Wanker popatrzył jeszcze na drugą stronę ulicy, w kierunku łotra z łukiem siedzącego na czwórce, ale już go nie było. Szczurołap stanął pewnie na dachówkach i wolnym krokiem ruszył po dachu na przełaj. Przelazł przez kalenicę i wówczas tamten zerwał się i rzucił do ucieczki. Jednak nie zamierzał schodzić w dół. Wziął rozbieg i skoczył, przelatując nad mierzącą dwa metry szerokości przerwą między magazynami. Wylądował miękko na dachu sąsiedniego budynku i zniknął Bodo z oczu.
Berwin, Elmer i Santiago przeszli w tym czasie za magazyny i wąską uliczką, równoległą do Schwarzwahe skradali się do magazynu numer trzynaście. Usłyszeli nad sobą tupot butów na dachu, ale nikt nie schodził na dół. Nagle Berwin poczuł uderzenie w bark. Zdziwiony spojrzał w to miejsce i zobaczył strzałę sterczącą z ciała. Rana nie była głęboka ani poważna, jednak pocisk na dobre utkwił w ciele. I bolało jak cholera.