Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 13:53   #2
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Snotling Fik nigdy nie był żadnym wojownikiem. Jego kończyny przypominały zielone patyczki, rozdarte ucho wyraźnie zwisało na jedną stronę, a kły ledwo wystawały ponad górną wargę. W dzieciństwie przeważnie zajmował się wynoszeniem łajna z jaskini. Wraz z resztą plemienia został zmuszony do udziału w inwazji. Wyprawa, w której brał udział parę zim temu, wcale go nie zmieniła. No, prawie wcale. Od tamtej pory bowiem miewał koszmary. Gdyby nie pogrom jaki spotkał hordę to skończyłby jako pokarm dla ogra. Czasem zresztą to mu się śni. W każdym razie tchórzliwie uszedł z życiem i pozostał tym samym cherlakiem, co przedtem. No, może z jedną drobną różnicą, ponieważ w czasie wyprawy Fik odkrył istnienie “boga”, a może to on odkrył istnienie Fika? W każdym razie to on właśnie czasem do niego przemawia oraz obdarzył go mocą. Snotling czasami podejrzewał, że bóg obdarzył go mocą dla własnej rozrywki. Tak czy inaczej Fik dołączył do klanu Złamanego Kła, że będzie mu dane przeżyć choć jeden dzień dłużej. Klan rozrastał się i rósł w siłę. Tchórzliwy snotling obawiał się, że niedługo bezwzględny Gnort spróbuję wyruszyć na wojnę.


Rankiem obudził się z krzykiem, który rozbawił pobliskie gobliny. Fik potrząsnął głową, usiłując odepchnąć straszne wizje.
-Gobliny, dlaczego akurat gobliny.- Mówił jak by do siebie, lub do swojego boga.
Czasem członkowie rosnącej hordy przychodzili do proroka prośba o pomoc. Za każdym razem jednak mówiły, żeby nikomu o tym nie mówić. Nie chciały, aby inni dowiedzieli się, że przychodzą po pomoc do pokurcza. Żaden, nie chciał się do tego przyznać.
- Nie jest tak źle – mruknął.
- Przynajmniej nie chcą mnie zabić.
Snotling przez większość swojego życia chodził w starej wyświechtanej przepasce biodrowej tak sztywnej od brudu, że po odpowiednim przerobieniu z powodzeniem mogła służyć za tarczę. Teraz nosił szare materiałowe spodnie oraz czarną, luźną koszulę. Była zima narzucił więc na te cichy jeszcze dziwną ale grubą i ciepłą szatę we wzory. Na stopy naciągał swoje ulubione buty (jedyne). Od czasu pobytu w jaskini nie rozstawał się też z solidnym, grubym kijem na którego końcu umieścił czaszkę.

Czarny ork nakazał natychmiast pójść do szamana. Fik przełknął głośno ślinę i bez słowa i ruszył korytarzami jaskini. Snotling obawiał się szamana. Blorka chyba nie lubiła proroka, nie przyjmował chyba do wiadomości, że Fik nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia w duchowym przewodnictwie klanu. Czynił życia Fik pasmem udręk. Snotling aż podskoczył, gdy wskazał na niego. Przez chwilę wąchał się czy nie odmówić. Jeden rzut oka na ostre jak siekacz zębiska Blorka zdławił tę myśl w zarodku.
~ Zgódź się – głos w jego głowię zachęcał do działania.
Snotling pokiwał więc głową i pośpiesznie zaczął zbierać potrzebny ekwipunek.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 12-11-2017 o 16:28.
pi0t jest offline