Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 18:48   #397
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mam miksturę, która sprawi pani, że nie poczujesz potrzeby snu przez cały dzień i całą dobę!- zachwalał swoje dobra, lecz nim odpowiedziała, dostrzegła kątem oka jak Balthazaar na nią zerka z rozbawieniem.
- Brzmi całkiem interesująco - stwierdziła paladynka. Dobrze jednak pamiętała jak miała podobne efekty po wskrzeszeniu, kiedy kilka dni z rzędu nie mogła zasnąć i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Co prawda gdy przebywa się w zakonie to to jest mało przydatne, to już w trasie już całkiem bardzo. - Ile one kosztują za butelkę? - zapytała z czystej ciekawości .
-Jestem gotów oddać ją w ręce cnej paladynki poszanowanego bóstwa za sto i pięćdziesiąt złociszy- zaproponował, oczekując jej reakcji.
-Hymm. To ciekawa cena. A ile mikstur leczenia mogłabym znaleźć u pana? - zapytała. Od razu też pomyślała o tym, że koniecznie będzie musiała zakupić magiczną torbę. Kątem oka spojrzała na Balthazaara.
-Takich wielu nie posiadam. Skupiam się na ważniejszych rzeczach- odparł spokojnie -Z tym polecam się udać do kapłanki Elenive. To elfka w służbie Chuatanei, a jej kaplica znajduje się całkiem blisko- wyjaśnił.

-To nie on…- skomentował niespodziewanie jaszczur, po czym jak gdyby nigdy odwrócił się na pięcie i wyszedł na zewnątrz, zostawiając towarzyszkę ze starcem.
Venora spojrzała za nim i pokręciła głową.
~ Szpieg Zhentarimski to byłby z niego marny ~ pomyślała z rozbawieniem. Skierowała wzrok na kapłana.
- Poproszę w takim razie te mikstury lecznicze - powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi. - Widział może coś pan tego dnia kiedy niedźwiedź druida rzucił się na strażnika? - zapytała. - Ta kaplica jest bardzo blisko miejsca tamtej tragedii - wyjaśniła od razu czemu go akurat o to pyta.
-Pierwsze słyszę! Tak po prawdzie to rzadko mnie tu ktoś odwiedza, a i ja lubię kontemplować, więc nie wychylam głowy poza ten próg- wskazał palcem wspomniane miejsce.

Paladynka powiodła wzrokiem w kierunku wejścia do kaplicy.
- Rozumiem - mruknęła. - Gdyby sobie jednak pan coś przypomniał to proszę pójść z tym do czarodzieja Mandricka. Próbujemy ustalić czemu zwierzę druida zaatakowało strażnika. Jest to ważne żeby prędko się czegokolwiek dowiedzieć, nim sędzia Highmoon wyda wyrok na druida
-Mowa o strażniku gaju? Kojarzę go. Nigdy z nim nie rozmawiałem, choć wiele razy mijałem kiedy doglądał lisiej nory, czy gniazda orła na jednym z drzew- odparł.
- Strażnik, ten którego zaatakował i silnie poranił niedźwiedź, powiedział mi, że jak zwierz na niego ruszył to dostrzegł w jego ślepiach czerwone błyski. Próbujemy teraz sprawdzić czy ktoś nie otruł niedźwiedzia, rzucił na niego zły urok by popadł w szał - wyjaśniła mu. - Bo nawet strażnicy przyznawali, że niedźwiedź był spokojny i nikogo nie atakował. Mój towarzysz wyczuł pewną woń w lesie, więc próbujemy sprawdzić czy nie jest to przypadkiem jakaś mikstura, może trucizna - wzruszyła ramionami.

-No tak. Rozumiem. Musicie sprawdzić każdą ewentualność. Szczerze? Highmoon to piękne miasto. Jest tu pełno życzliwych ludzi, uczciwych handlarzy i zacnych strażników, którzy strzegą bezpieczeństwa miasta z największym zaangażowaniem- mówił. -Znam wielu tych ludzi, elfów i krasnoludów. To nie jest Neverwinter, czy przeklęte Waterdeep. Ufamy sobie. Między nami nie ma szpiegów Zhentarimów. Nie ma tu nawet włamywaczy. Nie wiem czy uda wam się cokolwiek odnaleźć, ale będę się modlił aby udało wam się wyjaśnić sprawę- rzekł, po czym odwrócił się i wziął za przygotowywanie mikstur dla Venory. Po chwili wszystko było gotowe.
- Dziękuję za rozmowę. I za mikstury - odparła paladynka i spakowała fiolki do torby.
Venora wyszła z kaplicy i rozejrzała się za jaszczurzym towarzyszem. Dostrzegając go, machnęła ręką by ruszał za nią. Rycerka ruszyła zgodnie ze wskazówkami danymi jej przez kapłana.
- Zupełnie niczego nie wyczułeś? - zapytała Balthazaara by się upewnić. - Z tego co mówił mi ten kapłan to wszyscy w mieście się znają i nikogo nie podejrzewa... Może to po prostu ktoś komu nie podobało się to, że druid jest tak blisko... Jak dowódcy... Albo po prostu jakieś skradające się w cieniu drowy są temu wszystkiemu winne - Venora potarła dłońmi skronie.

-Być może. To bardzo przebiegłe skurwysyny, a do tego są długowieczne więc mogą knuć dekadniami…- zasępił się. -No i potrafią manipulować umysłami na przykład zwierząt- spojrzał na towarzyszkę.
-Spotkałem mroczne elfy kilka razy na swej drodze. Poznałbym ich smród, gdyby to byli szeregowi zwiadowcy. Po za tym… To miało miejsce rankiem. Tylko nieliczne drowy potrafią funkcjonować w słonecznym świetle-
~ Czuję się, jakbym na siłę próbowała wytłumaczyć druida... ~ westchnęła paladynka, uznając, że jednak drowy to jednak mało prawdopodobny winowajca.
Kilka chwil później Venora i jej kompan dotarli do kaplicy Chauntea. Była to niewielka budowla. W środku znajdował się chochoł z siana w sukni, z wiankiem kwiatów na głowie, odziany w piękną suknię w falbany. Na około krzątała się urodziwa elfka o ciemnych oczach, z kwiatami wplecionymi w długie po pas włosy.
-Niech matka natura was błogosławi podróżnicy- powitała ich -Nie jesteście z Highmoon. Przybyliście się pomodlić, czy może złożyć ofiarę wszechmatce?- spytała.


Panna Oakenfold spojrzała na Balthazaara by ten wziął się za swoje zadania po czym z szacunkiem skinęła głową słomianej kukle. Venora jako małe dziecko to właśnie tej bogini składała dary wraz ze swoją matką, która nadal była jej gorliwym wyznawcą.
- Witam, jestem lady Venora Oakenfold, paladynka zakonu Helma ze Stolicy Cormyru - przedstawiła się. -Zostałam poproszona o pomoc w ustaleniu co się stało, że niedźwiedź druida zaatakował strażnika - wyjaśniła powód swojego przybycia. - Chciałam się zapytać ciebie czy coś wiesz o tym wydarzeniu? Orientujesz może kto z miasteczka mógłby chcieć jakkolwiek działać na szkodę druida?
- Oh tak! Słyszałam o tym potwornym zdarzeniu- westchnęła głęboko - Nie znam osobiście tego druida choć widywałam go nie raz podczas wizyty w gaju. Jego kompana też spotkałam i nie dał mi najmniejszego powodu do lęku- rzekła. Balthazaar rozglądał się uważnie i nieznacznie poruszał nozdrzami szukając znajomego zapachu.
- Czy z tym strażnikiem jest lepiej? Mogę go dojrzeć wieczorem- zaproponowała.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline