Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 22:37   #117
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Sam wyglądasz jakby cię oskórowano - wetknęłą szpilę braciszkowi, szczerząc się do niego radośnie. Przez cały czas trwania rozmowy między Simonem, a Aną, Jess trzymała się z tyłu, wypatrując w rzece kolejnych okazów fauny. Słuchała przy tym uważnie i nawet się jej przez chwilę zrobiło żal barmanki ale szybko go od siebie odsunęła. W końcu podjęła nader poważne postanowienie pozostawania pozytywną, więc żale mogła sobie darować. Chyba, bo takie darowywanie sobie żali wcale łatwe nie było. Znacznie lepiej jej za to wychodziło tamowanie złości, tym bardziej gdy miała w co wpakować kulę.

- Simon ma rację - poparła braciszka, wzrok przenosząc na widoczne po drugiej stronie pozostałości Pendleton. - Się zobaczy jak tam dojedziemy i wtedy będzie można kombinować co dalej. Póki co trzeba znaleźć sposób by tam dotrzeć - wzruszyła ramionami, bo od tego był Lester.
- Hmm… - mruknęłą w chwilę później, wodząc wzrokiem od martwego gada, przez brata i na Anie kończąc. - A co z resztą cielska? Może by się dało pociąć na kawałki i też by było zdatne do jedzenia? Jakby wysuszyć czy coś? Albo jakoś zakonserwować. Znasz się na tym może? - Dopytała, bo pewnie, zupa z ogona gadziny to by pewnie uczta była jakby barmanka faktycznie na gotowaniu się znała, ale na później też by fajnie było co mieć. No i szkoda było marnować taką ilość mięsa i to świeżego.

- Można by. Ale to już dużo dłubania. Sporo zejdzie czasu i roboty. A ogon jest największym kawałkiem prawie czystego mięsa i idzie go w miarę szybko odkroić. - Ana wydawała się być obeznana z tematem jednak decyzję zostawiała pozostałej dwójce. Simon podrapał się kciukiem po czerwonych zaciekach na policzku rozmazując je jeszcze bardziej. Popatrzył na Jess, na Anę i w górę tam gdzie został Lester i jego GTA choć z tego miejsca nie było go widać.

- Mieliśmy jechać do Pendleton. A zaraz środek dnia będzie. Wracajmy do samochodu z tym co jest. Poczekajcie tylko się obmyję. - młodszy z Tornów zdecydował się po chwili namysłu. Nachylił się nad brzegiem rzeki i zaczął opłukiwać się z krwistych resztek polowania.

- No dobra, dobra - odburknęła Jess, wzruszając ramionami. Gdy tylko Simon pochyliła się nad wodą, uwaga siostrzyczki ponownie skupiła się na rzece. Gdzie jeden gad tam i więcej ich być mogło, a przecież ryzykować na darmo nie powinni, szczególnie teraz gdy zarówno ona jak i Lest byli ranni. No kuźwa, pasowało wreszcie ruszyć za Brown’em o ile skurwiel jeszcze żył. Jess uparcie odmawiała porzucenia nadziei pozytywnego zakończenia ich łowów.

Wreszcie całą trójką ruszyli w górę w tym miejscu całkiem wysokiego brzegu rzeki. Simon wziął się za dźwiganie ściągniętej gadziej skóry, Ana za niesienie również oskórkowanego ogona gada a Jess za dźwiganie narzędzia do polowania. Po chwili sapania i wysiłku wyszli znowu na pobocze drogi i zaparkowanego Forda. Lester przywitał ich uniesieniem niezbyt zadowolonej brwi. - Do bagażnika z tym. - wskazał niezbyt przyjemnym gestem na skórę i mięso a potem kciukiem za siebie. - A ty się jeszcze wytrzyj. - rzucił bratu widząc, że ocieka wodą. Cofnął się nieco do środka by otworzyć bagażnik. Simo potraktował grymaszenie starszego brata z humorem bo wzruszył uśmiechnięty ramionami i grzecznie poszedł na tył wozu. Ana też. I przez chwilę oboje pakowali zdobyte łupy do jakiś toreb. - Widziałeś jak strzał Jess odwaliła? No pierwsza klasa! No ja oskórkowałem a Ana mówi, że zrobi nam z ogona szamę. Fajnie nie? - Simon zdawał się tryskać dobrym humorem. Lester zaś jakby uparł stawać mu okoniem.

- Nie zapominaj kto was tu wszystkich przywiózł. Dobra pakujcie się coś zajechać do tej wiochy. - Lester cisnął na asfalt peta i otworzył drzwi od strony kierowcy. Najwyraźniej wpuszczenie dziewczyn na tylną kanapę zostawił Simonowi.

- Gdybym go nie znała to bym powiedziała że okresu dostał - Jess teatralnym szeptem podsumowała zachowanie Lestera szczerząc przy tym zęby. Nie było mowy by starszy z braci popsuł jej humor. Nie po tym jak udało się jej ustrzelić gada i jak obiecała sobie że nie wróci do marudnej Jess. Dość i basta, nie da się!

- Może się i twój motór uchował, co Simon? Byłoby rewelacyjnie - dodała z odpowiednią dozą radości i wyczekiwania. Bo co jak co ale przejażdżka na tylnym siodełku maszyny młodszego z braci byłaby w tej chwili nie lada wytchnieniem od stal wkurwionego, albo ociekającego złośliwością Lestera. Pewnie, rozumiała że go boli i w ogóle, że plany nie idą tak jak iść miały ale do cholery ją też bolało ramię i jakoś nie jęczała niczym panienka. No i jak nie ona to Ana z pewnością by wolała taką zmianę środka transportu. Nie mówiąc już o tym że wtedy starszy Thorne nie mógłby się rzucać jak ryba wyjęta z wody, co też odstawiał w obecnej chwili.

Nie zwlekając dłużej co by się primadonna nie miał do czego przyczepić, sama się do auta wcisnęła. Jeszcze tego brakowało by jej ktoś w tym pomagać musiał…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline