Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 22:45   #128
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Francisca Ramberti obudziła się niezwykle wypoczęta. Sen, w który zapadła gwałtownie był głęboki i pozbawiony koszmarów. Nie była pewna czy cokolwiek jej się śniło, ale nie miało to większego znaczenia. Otworzyła okiennice i obserwując jutrzenkę przygotowała się nieśpiesznie do drogi nucąc pod nosem wiejską przyśpiewkę pamiętaną jakimś zrządzeniem losu z okresu dzieciństwa. Gdy już była gotowa i spakowana uklękła na poranną modlitwę. Krótką, bo rano zawsze rwała się do pracy na chwałę bożą. Za oknem śpiewały skowronki, a otaczający ją świat wydawał się bez zarzutu. ‘To będzie szczęśliwy dzień’ pomyślała sobie chwytając do ręki drewniany krzyż. Znajdzie ją dziś Pan na jej drodze.
Ponieważ ruchu jeszcze nigdzie prawie nie było widać, ledwie jakieś pierwsze zapachy unosiły się z kuchni, wyszła na zewnątrz, żeby pooglądać wschodzące słońce. Dziwna to sprawa pomyślała, ale była przekonana, że uśmiecha się ono do niej. ‘Co za dzień!’ westchnęła i odmówiła Pieśń trzech młodzieńców, kierując twarz w stronę wschodzącego słońca.

Przed śniadaniem odszukała jeszcze Małgosię i dopilnowała, aby dziewczynka zjadła śniadanie, wcześniej zaganiając ją do obmycia w wodzie twarzy i rąk. Moda panująca wśród niektórych Włochów, aby odwiedzać łaźnie i nie chodzić stale umazanym krowim gównem nie trafi do tej krainy jeszcze pewnie przez sto lat, ale nie zaszkodzi wprowadzić pewnych modyfikacji tutejszych zwyczajów.

Gdy już wszystkie sprawy poranka zostały załatwione oraz ustalono, kto jedzie, a kto zostaje Francisca zapytała Małgosię na osobności, czy woli jechać z cyganami po południu, czy ruszać z nią. Dziewczynce wyraźnie pasowało towarzystwo innych dzieci, ale ostatecznie, z obowiązku jak się zdawało Włoszce, wybrała poróż rano. Na wozie szybko wywiązała się interesująca dyskusja na temat Pisma i nawet nie było jak dopytać Anny o Świętą Sztukę. Francisca przez jakiś czas brała udział w dyskusji, ale szybko stało się dla niej jasne, że może i Anna jest młoda, może nie wie o życiu zbyt wiele, ale w teologii może mierzyć się z dużo lepszymi od niej. Wenecjanka ostatecznie zamilkła nie chcąc okazać się większą ignorantką niż dotychczas zdołała pokazać. Jej urażona duma własna przez jakiś czas utrudniała jej nawet słuchanie co Anna i jej rozmówcy mieli do powiedzenia, ostatecznie jednak niemal rozgniewała się na siebie samą. Wbiła paznokcie w kciuk lewej dłoni chcąc się otrzeźwić i zarzucić te bezsensowne fochy. Powinna być wdzięczna, za to że może podróżować w tak zacnym towarzystwie, a nie rozmyślać, dlaczego inni znają Pismo lepiej niż ona. Odruchowo przytuliła Małgosię i uśmiechnęła się wyrażając podziw dla siostry Anny, przełykając to z czego nie była dumna.

W pewnym momencie las się skończył i oczom podróżujących ukazała się rozległa łąka na skraju, której znajdował się szpiczasty kamień. Głaz zwrócił uwagę Francisci. W Italii takich się nie spotykało i miała wrażenie, że nie był to twór naturalny. Zapewne jakieś oznaczenie drogi. Na co tylko komuś z takim wysiłkiem oznaczać drogę? No i żadnego skrzyżowania tutaj nie było. Chciała nawet Waltera, o to zapytać, ale ostatecznie nikt nie odnotował obecności głazu. Zatrzymano się natomiast na zasłużony odpoczynek po podróży przez las. Francisca z pewnym zadowoleniem przygotowywała się do zjedzenia kromki ze smalcem. Posiłek niewyszukany, ale ostatecznie pożywny. Wtedy to, siedząc spokojnie na trawie w znamienitym towarzystwie usłyszała ów głos. Tego rodzaju głosy słyszała już wcześniej i nie zwykła ich lekceważyć. Anna miała swoje wizje, ale i Francisce nie była obca wrażliwość na niewidzialny świat. Nie zamierzała ignorować głosu mówiącego o niebezpieczeństwie i niezwłocznie przystąpiła do działania.
- Szlachetni bracia i siostry. Życie w Bożej łasce nie raz zsyła na nas możliwość dostrzeżenia rzeczy niewidzialnych dla oczu. Wizje te i przeczucia wskazują nam, to co niedostępne zmysłom. Siostra Anna jest tego najlepszym przykładem, ale i mnie prostej służce Inkwizycji zdarza się dostąpić łaski. Traktuję to co właśnie usłyszałam bardzo poważnie, a głos ten mówi mi, że jeśli zostaniemy tu dłużej wszyscy zginiemy. Nie chciałabym psuć wam posiłku, a także niedoceniać sił naszych mężów, ale chyba nie stoi nic na przeszkodzie, abyśmy natychmiast ruszyli dalej i nie poddawali przeczuć moich nadmiernemu badaniu.
Z tymi słowami, nie czekając na reakcję innych podniosła się z zamiarem dalszego ruszenia w drogę bez zwłoki. Gdyby, kto jednak miał wątpliwości, chętnie zamierzała służyć słowami zachęty do podążenia w jej ślady.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 11-11-2017 o 22:48.
druidh jest offline