Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2017, 23:40   #207
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Atak w kierunku lazaretu i sztabu został odparty. Rozgromione oddziały wroga rzuciły się do bezwładnej ucieczki w kierunku rzeki. Imperialni żołnierze wokół wiwatowali, ale najwyraźniej ich dowódcy nie zamierzali wykorzystać tej chwilowej przewagi.

A mogła ona stopnieć już za chwilę. Spoglądając ponad plecami uciekających Thorvaldsson dojrzał zbierające się szwadrony jazdy po drugiej stronie rzeki oraz kolejne łodzie napływające z jej górnego biegu. Płaskie konstrukcje i brak pieszych oddziałów na pokładach nie pozostawiał złudzeń - południowcy zamierzali przeprawić jazdę po łodziach-pomostach. Jeśli uda im się połączyć oba brzegi to wyrźną ich wszystkich w pień i obejdą główne siły Wissenlandu od zachodu, by znaleźć się na ich tyłach. Detlef nie był strategiem, ale powagę sytuacji zrozumiałby chyba nawet idiota.

- Szykują przeprawę dla jazdy! - Krzyknął wsypując ładunek do lufy garłacza. - Teraz uciekają, ale za chwilę mogą się przegrupować i wrócić w większej sile! - Kontynuował ładowanie broni wsypując garść ołowianych kul, przybitkę i upychając stemplem. - Dokończmy to, co zaczęliśmy i pogońmy te psubraty tam, skąd wylazły! - Podsypał prochu na panewkę.

- Do rzeki z nimi! Zepchnąć ich do rzeki! Za Imperium! Za Wissenland! Bij wroga! Za mną! - Wciąż donośny ryk brodatego kaprala potoczył się z łagodnego wzniesienia w kierunku położonego niżej brzegu rzeki. Z pewnością nazajutrz będzie tylko cicho chrypiał, ale kto martwiłby się jutrem nie wiedząc, czy dożyje nocy?

Krasnolud zerwał się do biegu za oddającym pola wrogiem. Zdawał sobie sprawę z przewagi liczebnej wroga, ale ograniczenie się do obrony namiotów skazuje ich wszystkich na śmierć - kawaleria rozniesie ich na lancach, rozsieka i stratuje uciekających. Lepiej już ginąc na własnych warunkach.

- Hurrraaaa! Zwycięstwo! - Thorvaldsson starał się przekonać przeciwnika, że tak właśnie było. Uciekające oddziały, wciąż stawiające opór oddziały imperialnych - to mogło złamać morale ponoszących większe straty żołdaków walczących dla Księstw Granicznych. Oby zadziałało i oby kapral zdołał pociągnąć za sobą towarzyszy broni, bowiem samotna szarża na kilkudziesięciu żołnierzy wroga mogła okazać się opłakana w skutkach.

Blisko pozycji wroga zatrzyma się, wypali z garłacza, zatknie go za pas i chwytając oburącz czerwone od posoki drzewce halabardy ruszy ciąć, rąbać, kłuć i miażdżyć, kopać i uderzać łokciem, a w końcu i gryźć, jeśli będzie taka potrzeba. To wszystko w akompaniamencie ryku, którego krasnoludzki Zabójca Trolli by się nie powstydził.

Bo czyż dzisiaj nie był piękny dzień na umieranie?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline