Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2017, 18:47   #3
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Igwe Tanaba był wysokim, czarnoskórym mężczyzną o dość masywnie rozbudowanej sylwetce. Jego dawni towarzysze mówili na niego Blizna, a przydomek brał się z długiej szramy, która zaczynała się od lewego obojczyka, a kończyła w okolicach prawej kości biodrowej. Igwe lubił ją eksponować, kiedy nie nosił zbroi, a tego dnia tak właśnie było. Pirat odziany był w znoszoną, gęsto podziurawioną kamizelkę w kolorze zgniłej zieleni oraz czarne, lniane spodnie, podtrzymywane przez gruby, skórzany pas, do którego zatkniętych było sześć ostrych jak brzytwa toporów do rzucania. Ulubionym zajęciem Blizny, kiedy nie miał nic lepszego do roboty, a w szczególności kiedy przebywał w ruchliwym mieście, było ostrzenie swoich broni na osełce, z którą nigdy się nie rozstawał. Szczególnie upodobał sobie siedzenie w pobliżu często uczęszczanych alejek, gdzie w cieniu słomianych zadaszeń mógł obserwować przechodzących ludzi i jednocześnie dbać o swój oręż, a miał go wiele sztuk. Poza bronią miotaną, Igwe nosił na plecach ciężki, obusieczny topór dwuręczny, którym zwykł trzymać swoich przeciwników na odpowiednio długim dystansie, zaś koło biodra zwisał jego mniejszy, jednoręczny brat, który przydawał się w walce w ciasnych przestrzeniach. Czyniło to z Blizny groźnego oponenta, takiego z którym trzeba było się liczyć i jak najszybciej wyzbyć się uprzedzeń, albowiem potężny Ghagańczyk zaskoczył śmiertelnie już niejednego przeciwnika, który go zwyczajnie nie docenił.

Igwe był piratem, co łatwo zdradzał jego styl bycia. Pływał u boku prawdopodobnie najbardziej niesławnego pirata w dziejach, przez jego ręce przechodziły niemałe fortuny i równie szybko topniały one, albowiem żywot wilka morskiego był krótki i okrutny. Zwyczajnie nie było wystarczająco dobrego powodu do akumulowania oszczędności, kiedy nad głową ciągle wisiała obietnica stryczka, załogę często trawiły choroby, zaś czysty pech podczas abordażu mógł sprawić, że życie zostałoby bezlitośnie skrócone. Nic więc dziwnego, że piraci przepuszczali pieniądze jak wodę przez palce, wydając je na drogie kurwy, alkohol, a nawet na wróżby i amulety ochronne, które miały rzekomo bronić ich przed klątwami. W istocie, tam gdzie kwitło piractwo, tam też rozkwitał biznes i być może dlatego cywilizacja do pewnego stopnia tolerowała ich obecność.


Większość długiego poranka Igwe spędził siedząc u boku Rusanamańczyków i co wcale nie było zaskakujące; ostrzył w tym czasie swoje i tak już doskonale naostrzone topory. Przez cały ten czas nie zamienił choćby jednego słowa ze starszymi od siebie mężczyznami, czego powodem wcale nie była bariera językowa. Blizna był człowiekiem Rashida, był mu lojalny i posłuszny, więc kiedy ten nakazał czekać na grupę cudzoziemców, to Blizna tak też uczynił. Nie chciał się przy tym wdawać w niepotrzebne rozmowy, nie szukał towarzystwa, a wszystkie swoje myśli wolał skupić na czekających go zadaniach. Igwe Tanaba był przede wszystkim oddanym sprawie człowiekiem, a pirackie życie nauczyło go, że wolę silniejszych od siebie należy uszanować, jeżeli samemu chce się podnieść swoją pozycję społeczną. Wolą Rashida było, aby dołączył on do grupy awanturników i towarzyszył im, jakby sam był ich człowiekiem, tak więc Igwe Tanaba miał zamiar potraktować sprawę śmiertelnie poważnie i stać się lojalnym także wobec swoich nowych towarzyszy. Wiedział, że z początku nikt mu nie zaufa, co wcale nie było czymś wyjątkowo dziwnym w obecnych czasach, dlatego zamiast wypowiadać piękne słowa o dozgonnej przyjaźni, wolał aby czyny same za niego przemówiły.

Kiedy w końcu na umówione spotkanie przybyła grupa awanturników i wszyscy zaczęli się sobie przedstawiać, Blizna wstał z wiklinowego krzesła i przykładając zaciśniętą pięść do serca, skłonił się delikatnie.
- Igwe Tanaba, do waszych usług - powiedział, po czym usiadł z powrotem na swoje miejsce i wrócił do ostrzenia jednego z toporków. Przez cały ten czas przyglądał się uważnie cudzoziemcom, starając się odgadnąć ich talenty i możliwości.
Czarnoskóra kobieta z plemiennymi tatuażami wyglądała na jakąś łowczynię, więc pewnie doskonale strzelała z łuku i równie dobrze odnajdywała się w dziczy. Druga niewiasta sprawiała wrażenie jakiejś szamanki, choć pierwszą myślą Igwe było to, że jest żoną jednego z awanturników. Czarnoskóry mięśniak wyglądał na wojownika, a towarzyszący mu blondyn musiał być legionistą z Imperium Thoertiańskiego, w którym to Igwe dorastał jako niewolnik. Mężczyznę zdradził nie tylko akcent, ale też sposób bycia, tak charakterystyczny dla okrywających się dumą Thoertiańczyków. Ostatnia osoba sprawiła mu największe problemy, ale charakterystyczny dla nomadów strój Cedmona oraz łuk refleksyjny na plecach, sprawił, że Igwe, który opłynął cały znany świat, wziął go za Onqûeryjczyka, choć może było to błędne rozumowanie. Blizna miał zawsze problem z rozróżnieniem społeczności nomadów, a brało się to stąd, że zazwyczaj nie mieszkali oni w pobliżu wybrzeży.
- Gotowi do podróży? - Zapytał, kiedy skończył oceniać swoich przyszłych towarzyszy.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline