12-11-2017, 20:48
|
#126 |
| "Wszystko miało pójść ładnie i przyjemnie, gdy nagle sprawy znów się skomplikowały - jak zawsze zresztą." Wiktor widząc zachowanie psa starał się być bardziej czujny niż zwykł na codzień. - cicho siedź - warknął do psa, natomiast konia pogładził po łbie, by znów im nie uciekł. Wyciągnął z juków swój topór bojowy, łuk przewiesił przez ramię i udał się wraz z Gerhartem na tyły chatki.
Odgłosy mlaskania i to, że nikt nie zareagował na skomlenie i wycie Zabójcy było podejrzane, jeszcze ta kupa kłaków, którą wskazał mu Gerhart. - Może być to jaki zwierzoczłek, albo co gorsza wilk lub jaki wilkołak - powiedział. "Wilkołaki prześladowały go od zawsze, a on musiał zmierzyć się w końcu ze swymi lękami."
Usłyszeli skrzypienie zawiasów otwieranych drzwi - "to znak, że chłopcy wchodzą do środka" - pomyślał "czemu jednak nie słychać było rozmowy, czy aby Zachary się znów nabzdryngolił, że mu głos odjęło?" - Zamiast tego do uszu ich dobiegł krzyk jeńców zapewne bo głosu znajomego w tym nie rozpoznał. Wiktor zaczął się rozglądać w poszukiwaniu przyczyn tego wrzasku po czym nałożył strzałę na cięciwę łuku, napiął go i był gotów wystrzelić w stronę futra leżącego nieopodal. Jeśli jednak to się nie podniesie, to podbiegnie w kierunku chaty by zobaczyć co się tam stało, cały czas obserwując zwierza.
Być może z bliższej odległości będzie w stanie określić co to jest. |
| |