|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-11-2017, 21:04 | #121 |
Administrator Reputacja: 1 | - A może tak by powiedzieli, że tylko oni przeżyli? - zaproponował cicho Gerhart, tak, by jeńcy nie słyszeli. - To zresztą jest prawdą, za to niech powiedzą, że jest nas trzy razy tyle. - Może to by skłoniło tamtych do natychmiastowej ucieczki? - dodał. - Wtedy byśmy ich dopadli na otwartym terenie, gdzie nie byliby chronieni przez cztery ściany. |
10-11-2017, 21:16 | #122 |
Reputacja: 1 | - A jakieś konie albo inne zwierzęta tam, w tej drwalskiej chacie macie? - Zachariasz wziął się pod boki i podszedł do pojmanych. - Bo wiecie, żeście mi muła mojego kochanego ustrzelili i teraz w kłopocie jestem, bo kto mi mój cały, marny bo marny, dobytek życia niziołczego dźwigał będzie? No widzicie, głowami kiwacie. A trzeba było pomyśleć wcześniej, a nie strzelać do bezbronnego zwierzęcia. Oj, Taal i Rhyia zadowoleni z waszych postępków nie będą. - No ale widzicie - kontynuował, gdy Emmerich zaproponował swój szczwany plan. W gruncie rzeczy, plan ów nie był zbyt "emmerichowy", nie było w nim gróźb, bicia, strzelania w plecy z zasadzki ani trzech wiader przelanej krwi, co Zachariasza dziwiło. - Pan łowca szanowny Was życiem obdarował i jeszcze pieniądze daje, to chyba na współpracę pójdziecie, co? A potem, jak już wolni będziecie, to mi te... - nie dokończył zdania, bo mimo zamroczenia umysłu, zorientował się, że to co miał powiedzieć, raczej zbyt motywujące dla łobuzów nie będzie. |
11-11-2017, 00:16 | #123 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
12-11-2017, 15:06 | #124 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Zostawiwszy martwego muła samemu sobie a cały dobytek załadowawszy na Wiktorowego ogiera grupa pościgowa ruszyła w dalszą drogę śladami Hanziego. Jeńcy ze związanymi dłońmi chętnie prowadzili ich przez wzniesienia i dolinki rozmyślając zapewne o tym, co zrobią z darowaną wolnością, gdy już ją uzyskają. Chcąc niejako sprawdzić intencje bandytów Gerhart obserwował zachowanie Zabójcy. Wszystko wskazywało jednak na to, że obaj przewodnicy prowadzili dokładnie w tym samym kierunku. Na krążeniu po lesie mijały im kolejne godziny. W międzyczasie grupa zatrzymała się jeszcze na posiłek więc gdy w końcu jeden z bandytów nakazał gestem grupie by się zatrzymała było popołudnie. Przed nimi, za ścianą z pnącego się chmielu, otwierała się malutka polanka a na niej stara leśniczówka. Wyraźnie widoczne były frontowe drzwi oraz opłotki za budynkiem. Czujny nos Zabójcy pracował zawzięcie lecz gdy tropiąc pies postawił łapy na ścieżce do chatki wyraźnie się czegoś przestraszył. Z podkulonym ogonem uciekł na koniec pochodu a tam zaczął wyć i skomleć. Z żadne skarby nie chciał drugi raz podejść w pobliże leśniczówki. Wyglądało na to, że nie wzbudziło to jednak zainteresowania porywaczy wewnątrz budynku. Bo ktoś tam ewidentnie był – tak Wiktor jak i Gerhart czając się z boku domu dosłyszeli ze środka zwykłe mlaskanie. Strzelec dostrzegł także, że w zagrodzie za budynkiem zaległa jakaś pokaźna masa sierści. Owa masa unosiła się i opadała miarowo a skoro było to jakieś żywe zwierzę to musiał być to pokaźnych rozmiarów niedźwiedź. Tymczasem czterej pozostali chwaci przywiązali niespokojnego, objuczonego ogiera do drzewa i prowadząc dwóch bandytów ruszyli ku drzwiom. Pierwszego z oczekiwanych wewnątrz ludzi spotkali, gdy tylko szarpnęli za klamkę – wypadł wprost na próg bezwładnie a razem z nim jego jelita oraz przypalone członki. Obaj jeńcy krzyknęli ze strachu i jeśli natychmiast nie zostaną utrzymani siłą uciekną gdzie ich nogi poniosą! |
12-11-2017, 16:12 | #125 |
Administrator Reputacja: 1 | - O psia twoja mać - rzucił, dość zresztą trafnie, Gerhart, spoglądając na trzęsącego się ze strachu Zabójcę. - Twoja matka chyba z zającem się puściła, czy inszym królikiem. Nie bardzo wiedział, czego tym razem się przestraszył tchórzliwy kundel, ale na szczęście nie uciekł na kolejne drzewo. - Cicho bądź! - dodał. - Morda w kubeł i leżeć! Tego jeszcze brakowało, by kryjący się w chacie bandyci usłyszeli i... Tak prawdę mówiąc nie rozumiał, jakim cudem tamci nie zareagowali. Powinien choćby jeden wyjść i sprawdzić, co jest źródłem hałasu. A tamci nic. Głusi nie byli, więc co? Pospali się? Popili na umór? Jeśli tak, to odzyskanie psa powinno być ułatwione. Parę chwil później okazało się, że aż tak lekko nie będzie. Za chatą czaiło się coś, co mogło być powodem, iż dwaj rabusie nie zamierzali wychylać nosa ze swej kryjówki. - To chyba niedźwiedź - szepnął cicho do towarzyszącego mu Wiktora. Albo jakiś zwierzoludź, przemknęło mu przez głowę. Pewny tak całkiem nie był. Duże, kudłate... Powinien być niedźwiedź, ale różne paskudztwa po lasach się włóczyły. - Poczekajmy, aż się ruszy - zaproponował. I nie drgnął, gotowy do strzału, nawet gdy od strony chaty rozległy się jakieś wrzaski. |
12-11-2017, 20:48 | #126 |
Reputacja: 1 | "Wszystko miało pójść ładnie i przyjemnie, gdy nagle sprawy znów się skomplikowały - jak zawsze zresztą." Wiktor widząc zachowanie psa starał się być bardziej czujny niż zwykł na codzień. - cicho siedź - warknął do psa, natomiast konia pogładził po łbie, by znów im nie uciekł. Wyciągnął z juków swój topór bojowy, łuk przewiesił przez ramię i udał się wraz z Gerhartem na tyły chatki. |
12-11-2017, 23:26 | #127 |
Reputacja: 1 |
|
13-11-2017, 21:37 | #128 |
Reputacja: 1 | Znowu miał w czubie po wypiciu winiacza, więc jak to w jego przypadku bywa nie odzywał się za bardzo. I chyba ten stan był lepszy dla otoczenia od tego, kiedy bredził trzy po trzy i opowiadał wyzbyte sensu anegdotki bądź dowcipy, które nikogo nie śmieszyły. Szedł za zbójcami z naładowaną kuszą, licząc na to, że nie będzie musiał jej używać. W stanie, w jakim się znajdował strzelanie mogło okazać się bardziej szkodliwe niż pomocne. - Osz karwia twa mać - zaklął po nie wiadomo jakiemu i instynktownie pociągnął za spust kuszy, gdy bandyci idący przodem otwarli drzwi i coś się za nimi poruszyło. To, że owo coś było człowiekiem i do tego martwym, nie miało znaczenia. Zachariasz zareagował i strzelił. Bełt pokonał krótki dystans i wbił się z mlaśnięciem w ciało bandyty, które upadło na próg. Niziołek oprzytomniał na chwilę, odskoczył na bok i natychmiast zaczął ponownie ładować kuszę. Był pewien, że zaraz będzie potrzebna. - No Panowie, coś lub ktoś nas uprzedziło - zatrajkotał. - I to chyba nie byle co, sądząc po tym w progu. Wystraszył mnie na śmierć, że tak powiem. Niczym żonka Hofmana z Burgu, któren to późną nocą do domu wracając, nie spodziewał się, że owa niewiasta niezbyt zresztą nadobna, nie śpi. Włazi ci on do izby, a tu jakieś okropieństwo widzi z czarnym ryjem, które na niego idzie z patelnią w ręce wzniesionej. Upadł na ziemię, pod stół się wczołgał i do bogów ostatnie modły zanosił. A co się okazało? Że to żona jego, która na twarz sobie jakieś błoto nałożyła, żeby liszajów się pozbyć! |
14-11-2017, 22:30 | #129 |
Reputacja: 1 | Zachowanie psa zaniepokoiło i Josefa, który baczniej zaczął się rozglądać po okolicy. Dodatkowo zdało mu się podejrzane, że nikt nie zareagował na dźwięk wydany przez Zabójcę. Starszy z Schutzów gdzieś podświadomie przeczuwał, że ich wesołą kompaniję spotka jakaś niecna niespodzianka, podobna do tego co ich spotkało w lesie.
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
14-11-2017, 23:09 | #130 |
Reputacja: 1 |
|