Gaston :
Giermek stanął jak wryty widząc zakrwawionego sigmarytę. Zaraz potem do pokoju wszedł Glein.
Milczał przez chwilę patrząc się tempo przed siebie. Odwrócił się w stronę sali ogólnej i wskazał coś tam palcem, potem dotknął ręką swojej piersi, wskazał na krasnoluda i ławę, potem Gleina i akolitę. Zaczął coś do siebie mruczeć.
Nagle jakby się otrząsnął z otumanienia. - Dekoracyjnie ? Tfu na psa urok. – splunął pod nogi. - Wodę z mózgu mi robicie. Wariaty cholerne. Już sam zaczynam w obłęd popadać.
Zrobił krok do przodu kładąc wymownie dłoń na rękojeści mieczy i odezwał się hardo do akolity. - Ktoś był w świątyni i zabił gnoma łeb mu skręcając i założę się, że ten ktoś był tu i zrobił cały ten bajzel. Gadaj mi tu zaraz braciszku czemuś cały pokrwawiony i co ci się ze łbem stało, że taki wykręcony. Lepiej gadaj prawdę. Jestem głodny, zmęczony, mokry, niewyspany i nie odpowiadam za siebie.
Sapnął groźnie obnażając nieco głownię.
Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 21-06-2007 o 14:24.
|