Przy takiej obsuwie czasu, to bym do wiochy nie szedł. Zostałbym dzień przy rzece, przeprawił się i zapolował, a następnego dnia forsował przez las.
Głód oraz zmęczenie naturalnie będą nam doskwierać. Nie da się od tego uchronić, można najwyżej odwlekać. Dlatego wolałbym ugrać jak najwięcej, dopóki jeszcze nikt nie jest poważnie ranny, chory, wycieńczony czy głodny.
Zmęczenie i głód to w zasadzie najmniejszy problem, nie chcę być w dziczy, kiedy ktoś się rozchoruje. |