Zabawa w kotka i myszkę z bandytami, uzbrojonymi w łuki? A przynajmniej w jeden łuk?
Nie wyglądało to zbyt zachęcająco, skoro, jakimś dziwnym trafem, ci 'źli' nie musieli się przejmować zakazem posiadania broni.
Chociaż chodzenie po ulicach miasteczka ponownie okazało się bardzo niebezpieczne, chociaż kompani postanowili przenieść swą działalność na dachy, Wilhelm postanowił pozostać na ziemi.
Schować się, zlać z otoczeniem, i czekać. Miał nadzieję, że przeciwnikom w końcu dachy się skończą i będą musieli zejść trochę niżej, na poziom zwykłych, poruszających się ulicami, śmiertelników.
Wtedy, być może, trafią w jego ręce, a on potraktuje ich magią. |