Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2017, 00:22   #4
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Dwa dni. Accipiter najchętniej wyruszyłby od razu, ale wieść od szejka była wystarczająco dobra by przemęczyć się w tym mieście jeszcze te dwa cholerne dni. Gdyby miał też zgadywać, uznałby, że Rashid od początku coś takiego planował, ale za dużo było w nim z kupca by zrazu im tak dogadzać. A po prawdzie to stratny nie był na niczym. Za to zarobić mógł zupełnie dobrze…
Thoer nie był w tym czasie w nastroju do rozmów. Na ogół można go było zastać przed Odpoczynkiem Ali Beba raczącego się rozcieńczonym do bólu winem, lub bez przekonania kartkującego obie wielkie księgi, które wyniósł z katakumb. Jeśli więc rzeczywiście Saadi był w nim obecny, nie uznawał chyba za stosowne objawić się jakiś spektakularny sposób. Albo zwyczajnie uznawał zachód za właściwy kierunek w jakim jego kukiełka winna wyruszyć. Dość rzec, że z przybytku Ianus oddalił się raz tylko o czym poinformował jednak Enki, że zamierza Resinę wyprowadzić przed miasto i trochę ją przejechać. Wrócił po trzech godzinach i zaległ na swoim posłaniu. Nazajutrz zaś należało zapoznać się z ludźmi Rashida.

Na targu nie zakupił niczego i jedyne na co zdawał się mieć baczenie to księgi w tobołku i Resina. Co nie zmieniało faktu, że do podróży przygotował się w sposób dla siebie tradycyjny. Resina była nienagannie wyczesana i wyczyszczona. Gladius i pilum naostrzone, zbroja wypolerowane. On sam nawet nie wiedzieć kiedy i gdzie umyty i ogolony jak na thoerskiego ekwitę przystało. A minę przy tym miał taką, że mimo obnoszenia się z charakterystyczną dla wrogów sułtanatu segmentowaną loricą, nikt jakoś nie miał go ochoty zaczepiać. Wizerunku dopełniał kołysząc się przy derce wiecheć siemienia lnianego do pogryzania, oraz pełen bukłak. Jedyna rzecz, której nie posiadał przybywając do Al’Geif. Jedyna pamiątka, którą zamierzał wyrzucić jeszcze dziś wieczorem. Prawie jedyna.

Skinął Irunoi na powitanie gdy jasnym już było, że to oni będą nowym kupcem Hamadrio. Zdawkowym “ave” poczęstował również ciemnoskórego ich towarzysza, który jakoby owym zaufanym człekiem Rashida miał być. Co nie znaczyło, że i legionista nie przyjrzał mu się uważniej. Ingwe bardziej niż chłopca na posyłki rusamanamskiego księcia złodziei, przypominał Ianusowi gladiatora w typie ciężkozbrojnego Okara. Spektakularne widowiska i bardzo krótka żywotność w jednym. Zaś ogorzała bryzą morską i słońcem twarz też trochę mówiły o właścicielu.
Z powołaniem się minąłeś przyjacielu.
- Gotowy - odparł krótko na zadane pytanie.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline