Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2017, 11:29   #32
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Obudził ją delikatny dotyk na ramieniu. Blind czuła jakby ktoś ją połamał. Postrzelona łydka pulsowała nieprzyjemnie, podobnie plecy. Dokładnie nad nią znajdowała się znajomą lśniąca fioletem postać.
- Scarlet, teraz ty. - Roma przycupnęła tuż obok. - Dasz radę?
Chciała powiedzieć, że nie, nie ma takiej opcji, ale przypomniałą sobie, że Morgana jest w jeszcze gorszym stanie. Powoli zaczęła się podnosić z posłania.
- Nic niepokojącego? - zapytała cicho, by nie zbudzić śpiących obok.
- Nie. Wygląda na to, że nikt za nami nie jechał. - Ruda przysiadła obok jej posłania.

Gdy Scarlet uniosła się, zauważyła że tuż obok śpi alchemiczka obejmując swoją córkę. Wyglądała na spokojną.
- Powiedziałam jej... - szepnęła do Romy wstając i opatulając się kurtką.
- A ja ją jakiś czas temu kopnęłam by w końcu poszła spać. - Ruda zerknęła na alchemiczkę. - Jak to zniosła?
- Cóż... nie uciekła od nas, więc chyba nieźle, ale... czuje się oszukana. Dobra, kładź się. - szepnęła Blind, sprawdzając jeszcze tylko czy ma swoją fajkę w kieszeni. Była na swoim miejscu.

Ruda przytaknęła i ułożyła się na posłaniu, tuż obok Morgany. Scarlet zauważyła, że jej zazwyczaj dosyć roztrzepana przyjaciółka, zrobiła się dziwnie opiekuńcza. Nie do końca była pewna kiedy zaszła ta zmiana, ale wyglądało na to że alchemiczka i jej córka miały na Romę specyficzny wpływ. Zresztą czy tylko na nią?

Blind wyszła na chwilę przed budynek wysiać się, po czym wróciła do środka i skierowała się na górę. Nieco bardziej obudzona zaczęła rozglądać się za Uichim. Mężczyzna rozłożył się na czymś co mogło być zarówno kanapą jak i szezlongiem. Mebel dawno już nie miał nóg i stał bezpośrednio na podłodze. Uichi ułożył się na nim, był jednak zbyt wysoki i jego nogi spoczywały na ziemi. Gdy tylko Scarlet weszła do pomieszczenia, pomachał jej.
Odmachała, jednak wpierw wyjrzała przez okna, by sprawdzić czy nie zobaczy nigdzie źródeł cruorowej poświaty. Dopiero potem podeszła do Dragona.
- Nie nudzisz się z nami? - zapytała cicho, przysiadając na brzegu kanapy.
- Jesteście ciekawą grupką. - Mężczyzna uśmiechnął się do niej, nie ruszył się jednak z miejsca. Scarlet zauważyła, że mówienie sprawia mu coraz mniej trudności.
- I nie masz innych zajęć niż obserwowanie nas? - zapytała, opierając się bokiem o jego nogi.

Uichi zamyślił się, jego wzrok powędrował nawet w stronę okna.
- Mam. - Rzucił po chwili, a jego wzrok powrócił do Blind. Poczuła na swej głowie dotyk, mimo że mężczyzna miał ręce przy sobie. Nie bardzo wiedząc czy chce się z nią droczyć, czy raczej coś jej pokazać, Blind siedziała nieruchomo, pozwalając mu kontynuować. Dotyk zsunął się z jej głowy i przemieścił na plecy, przyjemnie kojąc ból po zabiegu i spaniu w niewygodnej pozycji. Chłód rozlewał się po rozpalonej i obolałej skórze, przynosząc Blind ulgę. Uichi chyba zauważył to bo nagle temperatura dotyku jakby jeszcze odrobinę spadła.
- Mam was przede wszystkim obserwować. - Rzucił po dłuższej chwili. - Ale robię też inne rzeczy.
- Tak, czuję. Czyli... dostałeś rozkaz? - zapytała cicho, z lubością poddając się dotykowi jego widmowej dłoni.
- Sam się zgłosiłem. Czy tak jest lepiej? - Uichi usiadł i sięgnął dłonią do jej nogi. Chłód powoli przesiąkł przez spodnie i bandaże. - Skąd macie tą maść?
- To mikstura przyrządzana przez naszą alchemiczkę. Ona z kolei nauczyła się tego od pewnej lekarki... ciężko jednak wskazać najpierwsze źródło. - Odpowiedziała, wyciągając nieco zranioną nogę, by łatwiej było mu jej dotykać. - Moja kolej na pytanie. Dlaczego sam się zgłosiłeś?
- Bo byłem ciekaw. - Uichi zsunął się z sofy i usiadł na ziemi. Delikatnie odsłonił jej ranę i pocałował bandaż. Przez sekundę Scarlet miała wrażenie, że ból zniknął. - Kto zrobił to co masz na twarzy? - Pokazał palcami na jej gogle.
- Mój ojciec. Był alchemikiem. Bardzo dobrym alchemikiem. Dlatego umarł. - odparła z nutką smutku w głosie. Niepewnie wyciągnęła swoją dłoń i dotknęła jego czoła, a potem policzka.
- Dawno temu? - Uichi ucałował jej dłoń, po czym oparł na niej policzek. - Tęsknisz. - To ostatnie było stwierdzeniem.
- Dość dawno. Raczej... nie byłby zadowolony z tego kim się stałam. - Westchnęła ciężko. - Czym się zajmowałeś zanim... stałeś się naszym obserwatorem?

Mężczyzna zamyślił się. Obrócił twarz w stronę jej dłoni i zaczął ją całować. Pocałunki były coraz bardziej namiętne i pomału zaczynały przyprawiać ją o dreszcze. Wtedy nagle przerwał.
- Badaczem, historykiem. - Uśmiechnął się do Scarlet, wyraźnie zadowolony. Chyba z tego, że znalazł właściwe słowo. - Kim się stałaś?
- Nie tym, kim chciał na pewno... - odpowiedziała wymijająco i położyła się na tym, co kiedyś mogło być kanapą. Gestem przywołała obcego mężczyznę.
- Jestem więc obiektem badawczym? - zapytała cicho.

Uichi uśmiechnął się. Powoli przemieścił się przyklękając i opierając się ponad nią.
- Nie tylko obiektem badawczym. - Sięgnął dłonią do jej twarzy, odsuwając jakiś zagubiony kosmyk.
- Hmm? - wydała z siebie pytający pomruk, gdy jej dłonie znów dotknęły jego ciała - przez szatę co prawda, ale czuła pod cienkim materiałem grę mięśni jego żeber i brzucha.
Uichi nachylił się i pocałował jej szyję, lekko ją przy tym podgryzając.
- Czym się zajmujesz Scarlet? Kim się stałaś. - Jego szept drażnił skórę jej szyi, podczas gdy jedna z męskich dłoni zawędrowała do jej koszuli.
Westchnęła, coraz bardziej rozpalona.
- Jest we mnie coś takiego co... dąży do samozagłady. Pewnie słyszałeś moją rozmowę... z Morganą. - wyszeptała, ustami szukając jego ust.
Uichi przytaknął pomrukiem i wpił się swoimi wargami w jej. Od chłodu, na chwilę zabrakło jej oddechu. Dłoń mężczyzny, bez trudu wślizgnęła się pod jej koszulę i dopadła do jednej z piersi, ściskając ją mocno.
Czuła się znów jak we śnie, tracąc jakiekolwiek opory pod jego dotykiem. W dodatku czuła się zraniona po rozmowie z Morganą, poszukiwała pocieszenia, a on jej je dawał. Tylko czy nie przyjdzie jej za to zapłacić po czasie jakiejś ceny?
- Dla...czego... ja? - zapytała cicho między pocałunkami.
Uichi odsunął swoją głowę, by się jej przyjrzeć, jednak jego dłoń nadal bawiła się jej piersią.
- To dla ciebie ważne prawda? Wcześniej się zmartwiłaś. - Ucałował jej czoło, podczas gdy chłodna dłoń ruszyła w dół rozpinając jej koszulę, aż natrafił na spodnie. - Jesteś idealna.
Wiedziała, że nie jest idealna, ale przypuszczała, że więcej z Dragona nie wyciągnie czy to przez problemy komunikacyjne, czy z prostego powodu, że nie chciał.
Wtuliła się teraz w niego, starając się podwinąć i ściągnąć jego szatę. Tak bardzo pragnęła tego chłodnego dotyku i jego obecności, że wszelkie wątpliwości zostały odstawione na bok.
- Ty moje nastroje... czujesz. Powiedz... jak tobie mogę... sprawić radość. - szepnęła mu do ucha.

Zdjęcie szaty z mężczyzny nie było trudne, prawie nie miała zapięć. Po poluzowaniu kilku pasów, delikatny materiał niemal sam zsunął się z umięśnionego ciała. Uichi tak jak się spodziewała niemal w całości pokryty był geometrycznymi tatuażami, w które raz na jakiś czas wpleciono dziwne symbole. Jedynie jego twarz i pas ciągnący się od szyi do wyprężonej męskości były wolne od misternych wzorów. Tutaj jednak była ta linia namalowana lśniącą farbą.

Mężczyzna przyglądał się jej uważnie z góry, rozpinając jej spodnie. Robił to ostrożnie, zupełnie jakby wykonywał tego typu czynność po raz pierwszy. Gdy w końcu się z nimi uporał, entuzjastycznie zagłębił palce między jej płatki. Jego wzrok przez ten cały czas utkwiony był w jej oczach.
- Byłem ciekaw. Czy w twoich ustach jest tak ciepło jak tutaj.
Westchnęła i... uśmiechnęła się. Przez moment pomyślała jaki zabawny widok musiałaby mieć Roma, gdyby postanowiła zajrzeć na górę. Oto jej przyjaciółka półnago wije się wokół starej kanapy. Doprawy rudzielec miałby wtedy powody przypuszczać, że Blind oszalała. Zresztą... może tak było?
- Usiądź... i przekonaj się. - Powiedziała, robiąc mu miejsce.
Uichi rozsiadł się wygodnie na meblu.
- Coś cię martwi. - Obserwował ją nadal uważnie. Przez moment miała wrażenie, że jego wzrok przebija się przez jej gogle i wwierca w jej ślepe oczy.
- Czasem tak bywa... ale można o tym zapomnieć... na pewien czas. Przysunęła się do niego i zmysłowo polizała jego podbródek, by następnie jej usta zaczęły przesuwać się niżej po jego piersi.
- Ta farba... do czego służy? - zapytała pomiędzy pocałunkami, nie wiedząc czy może całować te “wymalowane” miejsca na jego ciele.
- To symbol dojrzałości i mojej rangi. - Czuła na sobie jego wzrok, nie przeszkadzał jej jednak. Zobaczyła jak jego męskość zadrżała, dobitnie dając do zrozumienia na co ma ochotę jej właściciel. Widmowy dotyk pojawił się znowu, sunąc po jej plecach.
- Ostatnio... mnie ubrudziłeś tym... - powiedziała z uśmiechem Blind a jej dłonie przesunęły się na uda mężczyzny. Usta znów zaczęły wędrować w dół jego ciała, a gdy w końcu zeszły w dół bodbrzucia wysunęła język i zmysłowo przesunęła nim od nasady aż po czubek pulsującego przyrodzenia.
Farba miała, odrobinę metaliczny posmak. Kątem oka zobaczyła jak Uichi zaciska dłonie w pięści. Wyraźnie chciał jej dotknąć, ale nie chciał jej też przeszkadzać. Nawet chłodny dotyk na jej plecach zatrzymał się tuż przy jej kości ogonowej.
- Dlatego je malujemy. - Wydusił z siebie, rozpalonym głosem.
- Dlatego? - zdziwiła się, po czym z uśmiechem dodała - Wytłumacz... - po tych słowach nagle obejmując jego męskość ustami i pozwalając się jej wsunąć głębiej.
Uichi jęknął cicho. To był chyba pierwszy odgłos, który wykonał podczas ich zabawy. Jedna z jego dłoni powędrowała na głowę Scarlet i oparła się o nią niepewnie.
- Oznaczamy rodzące… - Mówił cicho jednak słychać było że ma problemy z panowaniem nad swoim głosem. -... a one nas.
To było ciekawe, jednak teraz Scarlet nie miała ochoty dopytywać się o szczegóły. Zamiast tego pieściła wargami i językiem swojego niezwykłego kochanka, przyglądając się jego reakcjom.

Mężczyzna nie odrywał od niej wzroku, jego dłoń spoczywała też nieruchomo na jej głowie. Gdyby nie jego przyspieszony oddech i niewielkie ruchy bioder, mogłaby powiedzieć, że nie robi na nim, żadnego wrażenia. Jednak ciało w jej ustach było bardzo entuzjastyczne. Poczuła jak chłód na jej plecach zaczyna kontynuować wędrówkę w dół, zanurzając się między jej pośladki. Gdy dotarł do jej tylnych wrót, Scarlet zaatakowało wspomnienie. Uczucie nie chłodu, lecz potwornego gorąca wbijającego się w nią, brutalnie. Na swych plecach niemal poczuła oddech Toma.

Jęknęła zdziwiona i rozpalona tą wizją. Czy to jej własny umysł... czy to Uichi grzebał w jej głowie? Spojrzała na niego, teraz jeszcze bardziej pożądliwie ssąc i pieszcząc języczkiem jego dumę.
Wydał się być lekko zaskoczony i jej reakcją i entuzjazmem, który przyszedł chwilę potem. Chłodny dotyk zaczął powoli forsować jej tylne wrota, zupełnie jakby nie było to samo uczucie, a prawdziwe ciało. Rozpychał się w niej boleśnie, podczas gdy dłoń Uichiego zacisnęła się na jej włosach.
Chciała coś powiedzieć, przeprosić... ukryć się najlepiej, lecz dragon trzymał ją pewnie i nie zamierzał teraz wypuścić. To przełamało ostateczne opory. Scarlet wypięła pośladki, starając się rozluźnić, gdy niewidzialna siła zagłębiała się w nią tak samo jak całkiem realny członek, który penetrował jej usta, a którego ona z uwielbieniem ssała i pieściła wargami.
Jego druga dłoń dołączyła do pierwszej także zaciskając się na jej włosach. Powoli pociągnął jej głowę ku sobie. Poczuła jak przy tym ruchu siła zaczęła zagłębiać się w jej wnętrzu. W tym samym tempie, tak samo głęboko. Gdy odpuścił i lekko cofnęła głowę, chłód zaczął opuszczać jej tylny otwór.
Spojrzała na niego dysząc ciężko. Powolnym ruchem otarła usta.
- I...jak? - zapytała cicho, przysuwając się do niego tak, by ich ciła znalazły się na podobnej wysokości.
Uśmiechnął się. Puścił jej włosy i przesunął dłońmi wzdłuż jej ciała. Dziwna obecność, nadal majaczyła tuż przy wejściu do jej tylnych wrót.
- Jesteś tam bardzo gorąca. - Pochwycił jej pośladki i bez wysiłku uniósł, tak że jej kwiat znalazł się idealnie nad jego wyprężoną męskością. Nie opuszczał jej. Scarlet miała wrażenie, że mógłby ją tak trzymać w nieskończoność. - Lubisz gdy bierze się ciebie z tyłu?
To pytanie ją zawstydziło. Odwróciła głowę, lecz nie cofnęła się. Jej biodra zafalowały w uścisku męskich rąk.
- Lubię... - przyznała szczerze - Lubię... gdy łamie się moje opory... to chyba o to chodzi... - wyznała cicho.
- Chcesz bym cię złamał? - Uichi delikatnie opuścił ją. Poczuła jak jego gorący czub rozdziela jej płatki, a w tym samym chłodna obecność napiera na jej tylne wrota.
- Nie wiem co rozumiesz przez... łamanie... - powiedziała ostrożnie i zagryzła wargi czując jak Uichi napiera na jej pośladki, jak boleśnie forsuje wrota by po chwili z jękiem powitać go wewnątrz siebie.
- Tylko powoli... to boli... - poskarżyła się, jednocześnie czując jak ten ból rozpala ją jeszcze mocniej. I choć nie powiedziała tego na głos... chciała więcej.
Mężczyzna przyglądał się jej uważnie. Zatrzymał się gdy zaledwie jego czubek i podobnej długości obecność znalazły się w jej wnętrzu.
- Mam sprzeczne informacje. - Jego oczy uważnie obserwowały jej twarz. Przysunął usta do jej ucha. - Czemu nie powiesz tego co widzę?
Miała ochotę zapłakać, tak bardzo go pragnęła i tak mocno starała się zachować resztki przyzwoitości. Wiedziała jednak, że Uichi widzi ją “prawdziwą” i... nie ma sensu się przed nim zasłaniać.
- Ja... to jest ta część mnie... z której nie jestem dumna, która... wciąż jest nienasycona... - wyznała, a jej biodra opadły na jego przyrodzenie, co znów uderzyło w nią poczuciem bólu i nieprzyzwoitej wręcz przyjemności.
Mężczyzna pomógł jej nabijając ją do końca. Poczuła jak obecność w jej tylnych wrotach zanurza się w niej w tym samym czasie. Jak te dwa elementy spotykają się w jej wnętrzu. Przed oczami stanęła jej wizja Toma bawiącego się nią tuż przed wyjazdem. Na piersiach poczuła niemal chłód biurka, na którym ją brał. Uichi puścił jej biodra i odchylił się przyglądając się jej uważnie.
- Czemu nie jesteś z niej dumna? - W jego oczach było szczere zaciekawienie.

Objęła jego szyję dłońmi, dysząc ciężko, spróbowała zogniskować wzrok na jego twarzy. Czy naprawdę tego nie rozumiał? A może tylko się nią bawił, tak jak nieraz robił to Tom?
- Bo to... niewłaściwe... nieprzyzwoite... inne kobiety... takie nie są... - wyszeptała, pojękując, gdy poruszał się w niej ostrożnie.
Uichi ujął jej biodra i uniósł ją. Widać było, że się nad czymś zastanawia. Z każdym ruchem przyspieszał nabijając ją coraz mocniej. Czuła że sam jest blisko, a mimo to na jego twarzy wciąż była ta dziwna konsternacja.
- Czemu obchodzą cię inne kobiety? - Nabił ją na siebie i przytrzymał nie pozwalając drgnąć nawet o milimetr. Czuła jak jego palce niemal boleśnie wbijają się w jej biodra. Widać było jak walczy w nim chęć posiąścia jej i chęć dowiedzenia się jak najwięcej.
To co robił było tak osobiste... bardziej niż sama penetracja, bardziej niż to, że pokonał obie jej bramy... Blind czuła, że wariuje.Palcami ugniatała jego kark, wbijała opuszki w twarde mięśnie.
- Nie chodzi o... kobiety, ale o to... jak się zatracam... jak nic poza tym, by dostać więcej... nie ma znaczenia... - wyszeptała z trudem opanowując oddech - Uichi... ja wiem, że powinnam się ciebie bać... jesteś obcy... a jednak... nie boję się... jestem gotowa... pozwolić ci na wszystko... bylebyś tylko... brał mnie…
- Wiem. - Uśmiechnął się i poruszył nią delikatnie, bardziej drażniąc niż zaspokajając. - Mówiłem, że jesteś idealna.
Prychnęła, zawstydzona, starając się wymóc na nim szybsze tempo. Była wszak wygłodniała.
- Wielkiego wyboru... niestety nie masz. - powiedziała to, o czym wcześniej pomyślała.
Uichi wyszczerzył się trzymając ją nadal w mocnym uścisku.
- Czemu tak myślisz? - Poczuła jak obecność w jej tylnych wrotach rozszerza się i napiera na jej ścianki.
Syknęła, z trudem się opanowując, by nie wydać głośniejszego dźwięku, który mógłby obudzić jej towarzyszki. Wyciągnęła się, eksponując przed wzrokiem kochanka swoje nieduże, albo ładne piersi.
- Jeśli... jeśli masz słabość do mojego gatunku... a inne cię nie widzą... to chyba tylko ja zostaję. - wyszeptała, nie do końca panując nad urywanym oddechem. - Błagam cię... jeszcze…
Uichi podniósł się i położył ją na kanapie tak że dotykała mebla tylko ramionami. Było to chyba jedyna miejsce na plecach gdzie nie miała ran. Mężczyzna pochylił się nad nią.
- Jesteś wyjątkowa ale nie jesteś jedyna. - Szepnął cicho i wyprostował się. Powoli wysunął się by wbić się w nią z całą siłą. Ten sam ruch powtórzyła obecność w jej tylnych wrotach. Po chwili powtórzył ten ruch i już z pełną energią zaczął na dwojaki sposób atakować jej wnętrze.
- To... - coś chciała powiedzieć, lecz miała pustkę w głowie. Jeśli ktoś tu był idealny to Uichi, który wypełniał ją w ten niezwykły sposób, idealnie wpasowując się w jej ciało. Rozpychał ją i sprawiał jej ból, lecz wraz z nim podążała fala ogromnej rozkoszy. Blind odchyliła w tył głowę, poddając się czarowi tej niesamowitej nocy z przedstawicielem obcej rasy.

Mężczyzna brał ją uśmiechając się, jego oczy nawet na sekundę nie uciekały od jej twarzy. Scarlet miała wrażenie, że kochanek w każdej chwili może wystrzelić. Jego męskość była napięta i drżała przy każdym ruchu, a mimo to brał ją dalej. Blind doszła po raz pierwszy i gdy już myślała, że Uichi zaraz skończy, obrócił ją tak, że oparła się piersiami o oparcie mebla i brał ją dalej.
- Jesteś szalony... - jęknęła przeciągle, wykończona, ale wciąż podniecona dzięki ruchom kochanka.
Mężczyzna pochylił się nad nią, kontynuując swoje ataki.
- Po prostu sprawia mi to przyjemność. - Chwycił włosy Blind i pociągnął jej głowę do tyłu. Teraz wchodził w nią pod odrobinę innym kątem.
Jęknęła, coraz bardziej rozpalona. Choć była wykończona, starała się wyjść naprzeciw Uichiemu, ocierając się o niego lub po prostu dostosowując tempo ruchu bioder do jego tempa.
- Chcę żebyś... mnie ugryzł, gdy dojdziesz... - powiedziała Scarlet z trudem formułując słowa.
- A co jeśli jeszcze daleko mi od dochodzenia? - Mężczyzna kąsnął ją delikatnie w szyję.
Zamruczała, wijąc się pod jego naciskiem.
- W takim razie... jesteś spełnieniem moich najskrytszych marzeń... - wyznała.
Uichi kąsnął ją jeszcze raz, a potem kolejny. Każde ugryzienie było coraz mocniejsze, jakby badał kiedy przekroczy jej granicę. W pewnym momencie była już pewna, że na jej ramionach pozostaną ślady. Doszła ponownie z kolejnym ugryzieniem, samej zaciskając ząbki na ręce, by nie krzyczeć z rozkoszy, która ją zalewała wraz z każdym pchnięciem i każdym ukąszeniem niezwykłego kochanka.
Poczuła jak Uichi wycofuje się z niej, tylko po to by tym razem już swoją męskością zaatakować jej tylne wrota. Wydał przy tym z siebie cichy pomruk. A ona odpłynęła przy, którymś z kolei wejściu.
 
Aiko jest offline